Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Marczyński: Chcę bronić honoru Małopolski

Rozmawiał Jacek Żukowski
Tomasz Marczyński dwukrotnie był najlepszym góralem wyścigu, w latach 2012-2013
Tomasz Marczyński dwukrotnie był najlepszym góralem wyścigu, w latach 2012-2013 fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa z TOMASZEM MARCZYŃSKIM, kolarskim mistrzem Polski, przed Tour de Pologne, w którym pojedzie w reprezentacji kraju.

- Jak Pan spędził czas przed startem Tour de Pologne?
- Po mistrzostwach Polski odpoczywałem przez tydzień, a potem pojechałem do Hiszpanii, gdzie mieszkam na co dzień i trenowałem w górach Sierra Nevada. Trenowałem też w Małopolsce. Z moim byłym trenerem z Krakusa Swoszowice, Zbigniewem Klękiem, wybraliśmy się na trasę etapu, który będzie wiódł z Nowego Sącza do Zakopanego. Trochę nią pojeździłem.

- Jakie ma Pan wspomnienia z tego wyścigu?
- Całkiem niezłe, z roku na rok jedzie mi się w nim coraz lepiej. Wiadomo, że jest to najważniejszy wyścig dla polskich kolarzy, kibice bardzo nam pomagają.

- Dwukrotnie wygrywał Pan klasyfikację górską na Tourze w latach 2012-2013, teraz jedzie Pan w barwach reprezentacji Polski i będzie Pan jej liderem.
- Co do liderowania, to nie chcę stawiać się w takiej roli, bo nie mieliśmy jeszcze odprawy z trenerami Tomaszem Owsianem i Andrzejem Sypytkowskim. Obiło mi się o uszy, że stawia się mnie w takiej roli, ale nie chciałbym występować przed szereg. Z pewnością nastawiam się na klasyfikację generalną. W moim zespole jedzie wielu młodych kolarzy, ale takich, którzy zawodowcami są już od kilku lat.

- Pamięta Pan swój pierwszy start w Tourze?
- Tak to był 2004 rok i byłem najmłodszym kolarzem w całej stawce. Wyścig kończył się w Karpaczu. Udział w tej imprezie to było dla mnie wielkie przeżycie. Byłem jeszcze juniorem, nie było mi łatwo, uplasowałem się na 51. miejscu.

- Bardzo zmienił się ten wyścig przez dekadę?
- Oj bardzo, bardzo. Na pewno jest na innym poziomie niż 10 lat temu. Wiele dało wejście do elitarnego grona wyścigów rangi World Tour. Teraz jest to jeden z bardziej prestiżowych wyścigów. Polepszyła się organizacja.

- Jechał Pan w Giro, Vuelcie, jak wypada porównanie z TdP?
- Na korzyść naszego wyścigu. Są lepsze hotele, bardziej dba się o kolarzy. Poziom jest rzeczywiście najwyższy, nie mamy się czego wstydzić.

- Który odcinek zadecyduje o losach wyścigu?
- Etap do Zakopanego będzie bardzo ciężki, jestem prawie pewien, że do mety nie dotrze cały peleton. Powinien się podzielić podczas podjazdu na Gubałówkę. Górskie etapy sprawią, że będą różnice czasowe, może niewielkie, ale jednak będą. Wątpię, by ktoś przyjeżdżał na solo i zyskał większą przewagę.

- A więc wszystko rozstrzygnie się w Krakowie, podczas "czasówki"?
- Na to wygląda. To inna "czasówka" niż ta choćby z mistrzostw Polski. Jest częścią wyścigu, inaczej się ją jedzie, niż gdyby to był osobny start. Nie czuję się źle w takiej jeździe.

- A wiele etapów jazdy na czas przejechał Pan w tym roku?
- Żadnego! Ale nie ma to większego znaczenia, można bowiem ćwiczyć tą jazdę na treningach. W Hiszpanii mam góry, ale zanim do nich dojadę to znajdzie się 30-40 km płaskiego i tam zwykle robię sobie takie próby.

- Ta będzie typowo płaska.
- Będzie forować kolarzy, którzy są typowymi "czasowcami". Ale takich, którzy nie będą się liczyć w klasyfikacji generalnej. Oni będą walczyć o triumf etapowy, a inni o wygraną w całym wyścigu.

- Jakie miejsce w klasyfikacji generalnej by Pana satysfakcjonowało?
- Lokata w pierwszej "dziesiątce". Wiadomo, żeby to było realne, musi pomóc grupa.

- Skoro został Pan powołany do reprezentacji Polski, to czy ociepliły się stosunki z selekcjonerem Piotrem Wadeckim?
- Nie mam kontaktu z selekcjonerem. O powołaniu na Tour poinformował mnie prezes Polskiego Związku Kolarskiego Wacław Skarul.

- Tour to najważniejszy wyścig dla Pana w tym roku?
- To jedna z ważniejszych imprez. Jeżdżę w tureckiej grupie Torku i wyścig dookoła tego kraju był niezwykle istotny. Istotne będą mistrzostwa świata i wyścig przedolimpijski w Rio de Janeiro.

- Kto według Pana wygra w Polsce?
- Zależy, jak ułoży się ten wyścig. Nie wiem czy np. Włoch Fabio Aru jest już w szczytowej formie. Niektórzy przyjeżdżają tu tylko potrenować. Pamiętam występ Vincenzo Nibaliego przed kilku laty, przyjechał właśnie z takim nastawieniem. Z pewnością groźny będzie drugi kolarz ubiegłorocznego wyścigu Ion Izaguirre.

- A Michał Kwiatkowski? Przyjeżdża jako mistrz świata, będzie musiał zmagać się z dodatkowa presją?
- Według mnie, to powinna być raczej dla niego motywacja, a nie presja. Z pewnością ma duże szanse, jak nie straci wiele na górskich etapach. Na "czasówce" może wszystko odrobić.

- Jak Pan ocenia fakt, że wyścig kończy właśnie "czasówka"? To optymalne rozwiązanie?
- "Czasówka" gwarantuje emocje do samego końca, dla kibiców jest to pewnie bardzo dobra sprawa.

- Nie jedzie Rafał Majka, ubiegłoroczny zwycięzca, Pan jako Małopolanin z urodzenia musi bronić honoru regionu.
- Postaram się. Rafał przygotowuje się do startu we Vuelcie a Espana, ma więc inne cele.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski