Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Terlikowski: Watykan nie rozumie, co znaczy być ofiarą

Grzegorz Wszołek
Kardynał Pietro Parolin mówił niedawno, że chrześcijaństwo akceptuje prawo do uzasadnionej obrony, ale jednocześnie wysyłanie broni na Ukrainę jest „straszne”
Kardynał Pietro Parolin mówił niedawno, że chrześcijaństwo akceptuje prawo do uzasadnionej obrony, ale jednocześnie wysyłanie broni na Ukrainę jest „straszne” east news
- W sytuacji, gdy nadal trwa wojna, ukraińskie kobiety są gwałcone, dzieci bezwzględnie zabijane, a rosyjscy żołnierze - wspierani przez swoje rodziny - kradną dobytek życia zniewolonych ludzi i praktykują taktykę spalonej ziemi, gest papieża był nieadekwatny i nieprawdziwy. Na to jest za wcześnie - mówi o wspólnym niesieniu krzyża przez Ukraińców i Rosjan podczas wielkopiątkowej liturgii Tomasz Terlikowski, filozof i publicysta. O stosunku Watykanu do wojny za naszą wschodnią granicą rozmawia Grzegorz Wszołek.

Jak rozumieć strategię Stolicy Apostolskiej wobec wojny na Ukrainie? Czy razi pana brak jednoznacznego potępienia rosyjskiego agresora ze strony Franciszka? Widać wyraźnie, że papież stara się zrobić wszystko, by doprowadzić do spotkania z patriarchą Cyrylem. Przesłanie następcy na tronie Piotrowym można streścić do kontrowersyjnego wpisu na papieskim profilu: „Wszyscy jesteśmy winni”.

Tomasz Terlikowski - Wszystko wskazuje na to, że jednym z powodów, dla których Stolica Apostolska nie wskazuje winnego w konflikcie, a także odpowiedzialnych za zbrodnie wojenne, jest chęć zachowania dobrych relacji z patriarchą Cyrylem. Warto wspomnieć, że już z ust papieża padały słowa takie, jak „wojna” i „zbrodnia”, więc o tyle to dobry znak, jednak nigdy nie nazwano agresora po imieniu - a jest nim Federacja Rosyjska. Co do Cyryla, to patriarcha moskiewski pozostaje jedynym rosyjskim kontaktem z otoczenia Władimira Putina dla Watykanu. Jak wiemy, prezydent Rosji nie rozmawiał do tej pory bezpośrednio z Franciszkiem. Jedynym urzędnikiem Kremla, z którym dyskutował kardynał Pietro Parolin - sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej - był szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow, o czym rozpisywały się włoskie media. Niewątpliwie, dialog z Cerkwią jest istotnym elementem papieskiej dyplomacji, również w czasie inwazji na Ukrainę. Ten powód pojawia się zresztą w wyjaśnieniach kardynała Parolina, którego dziennikarz zapytał, czy dojdzie do wizyty Franciszka w Kijowie. Papieski współpracownik odparł, iż taki krok musi zostać rozważony, również przez wzgląd na relację z Rosją. Kolejnym elementem wstrzemięźliwości ze strony papieża jest chęć utrzymania poprawnych stosunków z Moskwą i bycia negocjatorem między stronami.

Czy Moskwa w ogóle zdolna byłaby do tego, by traktować Watykan jako wygodnego dla siebie negocjatora? Putin mógłby zapytać jak kiedyś Stalin: „Ile dywizji pancernych ma papież?”

- Wiemy już, że Rosja nie zamierza korzystać z pomocy Watykanu, nie ma na Kremlu zainteresowanego mediacją, co było do przewidzenia. Z perspektywy Rosji, Kościół katolicki uznaje się raczej za przeciwnika niż sojusznika. Można go wykorzystać do własnych celów propagandowych, ale z pewnością nie do prawdziwych negocjacji. Wreszcie, często spotykamy się z tezą, jakoby papieże nie nazywali wprost agresorów. To trochę bardziej skomplikowane, bowiem jeśli ktoś poszuka głębiej, to takimi określeniami posługiwali się Jan Paweł II czy Pius XII. Ba, choć ten ostatni bardzo pomagał Żydom w czasie zagłady w stopniu większym niż niejeden przywódca polityczny na świecie, to i tak przypięto mu łatkę „papieża Hitlera”. Dlatego, że zabrakło Piusowi XII jednoznaczności w potępieniu niemieckich zbrodni i do dzisiaj ten papież jest oceniany przez pryzmat tamtej niejednoznaczności.

Poprzednicy Franciszka: Benedykt XVI i Jan Paweł II wyrażali się jednak bardziej jednoznacznie o agresorach; a przynajmniej było jasne, kim jest oprawca a kim ofiara. Mówimy o wojnach, do których doszło po 1989 r.: m.in. w Jugosławii, w Czeczenii czy Gruzji w 2008 roku.

- Żadna z nich nie była konfliktem na taką skalę, jak na Ukrainie. Wojna w Czeczenii dość długo - choć skandaliczna - była traktowana jako wydarzenie wewnętrzne, rzeź w Jugosławii była wojną domową, i rzeczywiście dość długo Jan Paweł II nie nazywał po imieniu sprawców, natomiast wydarzenia w Gruzji za czasów Benedykta XVI udało się dość szybko „zamrozić”. Tak naprawdę z wojną tego rodzaju, jak obecnie, mieliśmy do czynienia ostatnio w trakcie II wojny światowej, i to do niej odwołują się zazwyczaj watykaniści, uzasadniając, dlaczego papież Franciszek nie wskazuje oprawców. Nie wskazuje, bo nie robił tego również Pius XII.

Czy wpływ na postawę papieża Franciszka może mieć jego argentyńskie pochodzenie, a więc brak znajomości realiów i zagrożeń dotyczących Europy Środkowo-Wschodniej?

- Pamiętajmy, że papież nie kształtuje i nie prowadzi polityki zagranicznej w pojedynkę. W jego otoczeniu są głównie Włosi, więc jeśli mamy szukać źródeł polityki Watykanu względem Rosji i Ukrainy, to z jednej strony, brałbym pod uwagę pochodzenie Jorge’a Mario Bergoglio, ale z drugiej - włoska polityka wschodnia jest zwyczajnie prorosyjska. W czasach komunizmu watykańska postawa charakteryzowała się prosowieckim kursem od pontyfikatów od końca lat 50. - Jana XXIII, Pawła VI - z późniejszym, krótkim okresem Jana Pawła II na tronie Piotrowym, gdy papież Polak zdecydowanie przeciwstawił się „imperium zła”. Do prorosyjskiej linii wrócił ponownie Benedykt XVI.

Dlaczego? Skąd to się bierze?

- Niestety, Watykan jest ideowo bliski włoskiej strategii, która nie rozumie różnicy między Ukrainą a Rosją i nie potrafi dostrzec zbrodniczej natury Związku Sowieckiego oraz obecnej Federacji Rosyjskiej. Jeśli porozmawialibyśmy z włoskimi politykami, usłyszelibyśmy sporo podobnych wniosków do tych, o których mówi kardynał Parolin. Papież był kształtowany w latach młodości przez ukraińskiego księdza grekokatolickiego. Miał doskonałe relacje ze zwierzchnikiem Cerkwi grecko-katolickiej arcybiskupem Światosławem, który w pewnym momencie służył w Argentynie. Nie można więc mówić, że Franciszek kompletnie nie zna naszej części Europy. Poza wszystkim, pochodzenie Franciszka ma akurat to znaczenie, że Stany Zjednoczone nie są przez Latynosów jednoznacznie dobrze oceniane. Nie chodzi tylko o niezrozumienie interesów Europy Środkowo-Wschodniej, a o wielokrotnie niejednoznaczną rolę USA w Ameryce Łacińskiej - wspierały czasem krwawe reżimy, żeby powstrzymać nadejście komunizmu. Znakomitym przykładem był reżim pułkowników w Argentynie, który dopuszczał się ludobójstwa w Argentynie, ale jednocześnie mógł liczyć na poparcie administracji amerykańskiej z przyczyn geopolitycznych. Stany Zjednoczone nie są jednoznacznym bohaterem dla papieża Franciszka, takim, jak my o nich myślimy.

Dla nas granica biegnie między demokracją a tyranią, między wolnością a zniewoleniem, między przyjaznym Zachodem a agresywnym Wschodem - Rosją.

- Świat ma być wielobiegunowy w pojęciu Stolicy Apostolskiej. Moskwa-Pekin-Waszyngton są najważniejszymi stolicami na świecie, podczas gdy Europa odgrywa mniejszą rolę w polityce Watykanu. Unia Europejska nie dysponuje aż taką siłą, by oddziaływać mocno na arenie światowej. Papież Franciszek niejako traktuje na równi wspomniane stolice, uznając je za tak samo niemoralne. Moim zdaniem, jest to błąd, bo choć USA często kierują się realizmem, okraszonym czystym cynizmem i hipokryzją w związku z odbieganiem od wyznawanych norm, to Rosja i Chiny nie respektują jakichkolwiek norm w polityce zagranicznej. Z perspektywy rosyjskiej to, co dzieje się na Ukrainie, jest jak najbardziej uzasadnione, bowiem większy naród ma prawo podbijać mniejszy. Administracja amerykańska działa czasem jak hipokryta, ale Kreml odstaje od cywilizowanego sposobu uprawiania polityki. Samo istnienie Ukrainy stanowi dla Rosjan problem, wszak nie chodzi o to, że inne państwo rzeczywiście naruszyło interesy Kremla. Nikt też nie chciał przyjąć Ukrainy do NATO, a sprzeciw wyraziły Niemcy i Francja. Zatem, cała narracja Władimira Putina o tym, że Kijów wstąpiłby do Paktu Północnoatlantyckiego, a następnie zaatakował Rosję, jest jednym wielkim kłamstwem. Niestety, bliscy współpracownicy papieża, przynajmniej ostrożnie, ale w pewnym stopniu podzielają te opinie, o czym świadczą smutne wypowiedzi Andrei Ricardiego - założyciela wspólnoty Sant’Egidiodla - we włoskich mediach. Kardynał Pietro Parolin doszukiwał się nawet honorowego wyjścia z twarzą z wojny przez Władimira Putina.

Kardynał Pietro Parolin mówił niedawno, że chrześcijaństwo akceptuje prawo do uzasadnionej obrony, ale jednocześnie wysyłanie broni na Ukrainę jest „straszne” i może skutkować eskalacją, a przecież wstrzymane dostaw broni to wyrok śmierci dla niepodległości Ukrainy.

- To jest wypowiedź tak kuriozalna, że aż ciężko wyrokować, co kardynał Parolin miał tak naprawdę na myśli! Jeśli analizować ją dosłownie, to jest ona analogiczna z sugestiami Siergieja Ławrowa, iż to Ukraina odpowiada za eskalację wojny wraz z państwami zachodnimi, dostarczającymi jej broń. Kijów się broni, więc Moskwa musi odpowiedzieć z przemocą - brzmi stanowisko rosyjskiego MSZ, które przypomina głos dobiegający od sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej. Warto zadać pytanie: czy Watykan sam się zaopatruje w broń?

Tak, papież dysponuje strażą przyboczną, czyli Gwardią Szwajcarską.

- I to uzbrojoną w broń: automatyczną, półautomatyczną i zwykłą, a nie różańce i medaliki święte. Jeśli uzbrojenie powoduje eskalację, toteż gwardziści watykańscy powinni się natychmiast rozbroić. Kardynał Parolin sugeruje poniekąd, że to Zachód jest odpowiedzialny za to, co dzieje się na froncie - a to z perspektywy teologii moralnej teza absurdalna. Jedynymi odpowiedzialnymi za wojnę jest Władimir Putin i jego kraj. Ukraina ma prawo do obrony, a inne kraje - wsparcia w słusznej sprawie. Za każdą ofiarę, także po stronie okupanta, winę ponosi Federacja Rosyjska i nikt inny, bowiem ukraińscy żołnierze działają zgodnie ze sztuką wojenną. Przecież papież Franciszek w encyklice „Fratelli Tutti” pisał o prawie do uzasadnionej obrony. I również, dlatego sugestie kardynała Parolina są nielogiczne.

Papież Franciszek doprowadził do wspólnej drogi krzyżowej z udziałem rodzin rosyjskiej i ukraińskiej w wielkopiątkowej liturgii, niosących wspólnie krzyż. Przy XIII stacji padło wezwanie do modlitwy o pokój na świecie. Czy to nie zrównanie ofiary z oprawcą?

- Odpowiem, że z pewnością nie jest to dobry moment na tego typu gesty. Co innego, gdyby było kilka lat po wojnie i ogromne rany zaczęłyby się goić - przypominałoby to list kardynała Stefana Wyszyńskiego, 20 lat po wojnie, do biskupów niemieckich z deklaracją przebaczenia i prośbą o nie. Tamto działanie wywołało głęboki opór nie tylko przez komunistów, ale i katolickich świeckich. W sytuacji, gdy nadal trwa wojna, ukraińskie kobiety są gwałcone, dzieci bezwzględnie zabijane, a rosyjscy żołnierze - wspierani przez swoje rodziny - kradną dobytek życia zniewolonych ludzi i praktykują taktykę spalonej ziemi, gest papieża był nieadekwatny i nieprawdziwy. Przypominał coś na wzór wymuszonej empatii i symbolicznego przebaczenia, podczas gdy nie czas na to. To trochę tak, jakby tuż po gwałcie, dokonanym przez przestępcę w sutannie, biskup podszedł do ofiary i zaproponował niesienie krzyża z oprawcą podczas drogi krzyżowej. Przebaczenie jest długim i głębokim procesem, który nie może nastąpić w momencie wyrządzania krzywdy. Pomysł papieża Franciszka ze sztucznym pojednaniem w Wielki Piątek wywołał oburzenie u ukraińskiego ambasadora w Stolicy Apostolskiej, Andrija Jurasza. Zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego Swiatosław Szewczuk określił inicjatywę papieża mianem „niewłaściwej” i „dwuznacznej”. Nawet nuncjusz apostolski na Ukrainie nie krył oburzenia! To pokazuje, że Watykan niestety nie rozumie, co znaczy być ofiarą i mimo mądrego nauczania, nie przerobił realnego spotkania z ofiarami przemocy, narzucając społeczności naiwne wzorce postępowania w czasie wojny.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tomasz Terlikowski: Watykan nie rozumie, co znaczy być ofiarą - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski