Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Tułacz przed Puszcza - Cracovia. O Jacku Zielińskim: W Stalowej Woli awansowaliśmy do ekstraklasy, świetne chwile mieliśmy w Tłokach

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Wideo
od 16 lat
- Pierwsza sytuacja, w której spotkaliśmy się, to awans ze Stalą Stalowa Wola do ekstraklasy. Graliśmy w tej drużynie i można powiedzieć, że trochę nawet rywalizowaliśmy. A potem mieliśmy świetne chwile w Tłokach Gorzyce, gdzie Jacek był trenerem, a ja zawodnikiem, który powoli, powoli wdrażał się do pracy trenerskiej - wspomina Tomasz Tułacz. W najbliższą sobotę 21 października, jako trener Puszczy Niepołomice, zagra na stadionie przy ul. Kałuży ekstraklasowy mecz przeciwko Jackowi Zielińskiemu, trenerowi Cracovii. I to Tułacz wraz ze swoją drużyną zajmą miejsca w boksie przeznaczonym dla gospodarzy.

Z jakimi uczuciami oglądał pan mecz Polska - Mołdawia?

Tomasz Tułacz: - Bardzo kibicowałem reprezentacji, trzymałem kciuki, żebyśmy mecz wygrali. Oczywiście był jeszcze drugi aspekt - obserwacja zawodnika Puszczy, Artura Craciuna.

I jak się pan czuł jako trener mający swojego zawodnika grającego przeciwko reprezentacji Polski na Stadionie Narodowym?

Trochę mieszane uczucia, bo wiadomo, że zawsze będziemy kibicować reprezentacji, bez dwóch zdań, a z drugiej strony trzymałem kciuki za Artura, żeby zagrał dobry mecz. Z jednej strony chciałem, żeby zaliczył dobry występ, a z drugiej, żeby Polska wygrała z Mołdawią.

Jak ocenia pan postawę Artura?

Pozytywnie. Przede wszystkim jednak cała reprezentacja Mołdawii zagrała z ogromnym zaangażowaniem i determinacją. Pokazała, że teoretycznie słabszy przeciwnik może się postawić temu mocniejszemu. Szczególnie w pierwszej połowie zagrała bardzo dobrze.

Craciun już wrócił do klubu?

Tak, na drugi dzień rano wsiadł w pociąg. Był na treningu.

Jak wygląda sytuacja z Jordanem Majchrzakiem i Oliwierem Zychem? Oni też już zameldowali się w klubie po zgrupowaniu reprezentacji Polski do lat 20?

Tak, są z nami od poniedziałku. Jesteśmy wszyscy razem. Bardzo się cieszę, bo takiego tygodnia jak ten poprzedni jeszcze nie przeżywaliśmy. Na treningach miałem dziesięciu, góra dwunastu zawodników.

Dopadły was choroby, tak?

Tak. Poza treningiem byli Łukasz Sołowiej, Michał Koj, Hubert Tomalski, Mateusz Cholewiak... Plus nieobecnych trzech kadrowiczów, do tego Rok Kidrić...

A co z Piotrem Mrozińskim? To już miesiąc, jak nabawił się kontuzji.

W ubiegłym tygodniu trenował indywidualnie. Tak jak mówię, trenowaliśmy w bardzo wąskiej grupie, nasza kadra nie jest liczna. Zajęcia miały inny charakter niż miałyby w większym składzie. Ale wykorzystaliśmy to. Myślę, że bardzo pożytecznie - na poprawę pewnych indywidualnych elementów, więc ogólnie jestem zadowolony z pracy, jaką wykonała ta grupa zawodników.

Mieliście dużo szczęścia, że trafiło akurat na tydzień bez meczu.

Tak, ale też trzeba powiedzieć, że to taki okres w roku, przejście lata w jesień, kiedy te choroby się przytrafiają. No i nie tylko urazy, ale także choroby zbombardowały nam kadrę. Nawet odwołaliśmy sparing z Ruchem Chorzów, który był zaplanowany.

Jak będzie wyglądała wasza sytuacja kadrowa w sobotnim meczu z Cracovią?

Prawie wszyscy zawodnicy od wczoraj trenują, poza Rokiem, który ćwiczy indywidualnie. Zobaczymy, jak zawodnicy będą wyglądać pod względem fizycznym. Do soboty jest jeszcze kilka dni.

A ja wrócę jeszcze do waszego ostatniego meczu - z Lechem Poznań. Mam wrażenie, że z lepszym przeciwnikiem w tym sezonie nie graliście.

Przede wszystkim trafiliśmy na podrażnionego rywala. Rywala, który kadrowo ma jeżeli nie najlepszy, to jeden z najlepszych zespołów w ekstraklasie, pod względem wyszkolenia indywidualnego. I po porażce 0:5 (z Pogonią Szczecin we wcześniejszej kolejce - przyp.) piłkarze Lecha chcieli zdecydowanie zmazać plamę, zrehabilitować się. Druga sprawa: no, nie ułatwiliśmy sobie zadania, tracąc bramkę w pierwszej akcji meczu i w końcówce pierwszej połowy na 1:2. Potem mieliśmy stuprocentową okazję na wyrównanie. Żeby było jasne: Lech był w tym meczu lepszy piłkarsko i wygrał zasłużenie. Na pewno wnioski są oczywiste: za dużo tracimy bramek. Nawet jak rywal ma dobry moment, to trzeba ten moment przetrzymać, nie dać sobie strzelić bramki, a wykorzystać swoje lepsze chwile czy lepsze fazy meczu. I tak musimy umieć zacząć funkcjonować, a nie spuszczać głowy przy 1:2 czy 1:3.

Cracovia nie dysponuje taką siłą ofensywną, przynajmniej nie pokazuje jej w tym sezonie.

Nie do końca. Bo Rakoczy, Kallman czy Makuch to zawodnicy, którzy graliby w każdym innym zespole ekstraklasowym w ofensywie. Myślę, że to jest siła Cracovii. Ale dużym plusem Cracovii jest przede wszystkim organizacja gry, funkcjonowanie całego zespołu. Chociaż wiadomo, że też ma lepsze i gorsze momenty. Przegrywała z Jagiellonią 0:4, ale po strzeleniu pierwszej, drugiej bramki był już inny zespół. Jest to na pewno niewygodny rywal, zespół bardzo doświadczony, jeżeli chodzi o grę w ekstraklasie. Spodziewamy się trudnego pojedynku.

Z trenerem Jackiem Zielińskim, jeśli się nie mylę, macie koleżeńskie relacje. I zdaje się, był pan u niego grającym asystentem, kiedy ponad 20 lat temu prowadził Tłoki Gorzyce.

Przede wszystkim pierwsza sytuacja, w której spotkaliśmy się, to awans ze Stalą Stalowa Wola do ekstraklasy.

Dziewięćdziesiąty trzeci rok.

Tak jest. Obydwaj graliśmy w tej drużynie i można powiedzieć, że trochę nawet rywalizowaliśmy, bo i Jacek i ja graliśmy na środku pomocy. Jacek bardziej na pozycji sześć, osiem, ja raczej na „dziesiątce” czy na boku pomocy. Ale właśnie już w Stalowej Woli się spotkaliśmy. A potem mieliśmy świetne chwile w Tłokach Gorzyce, gdzie Jacek był trenerem, a ja zawodnikiem, który powoli, powoli wdrażał się do pracy trenerskiej. Ogólnie ujmując, mam bardzo miłe i sympatyczne wspomnienia z pracy z Jackiem, ze wspólnego funkcjonowania w piłce.

Wrócę do pytania. I rozumiem, że się mylę - w Tłokach za czasów trenera Zielińskiego nie był pan jeszcze grającym asystentem.

Jeszcze nie. Ale już się przymierzałem, bo kończyłem studia. I już myślałem o pracy trenerskiej bardzo, bardzo poważnie. Myślę, że dopiero jak przyszedł Piotrek Wojdyga, to zostałem asystentem. Jednak z Jackiem często rozmawialiśmy, przecież znaliśmy się z boiska. Dla niego te Tłoki Gorzyce, obok Alitu Ożarów, były, można powiedzieć, początkiem drogi trenerskiej. Jackowi z tego miejsca chciałbym pogratulować późniejszego mistrzostwa Polski i wielu sukcesów w klubach ekstraklasowych.

Mecz Puszcza – Cracovia osadzony jest w nietypowych okolicznościach. Wiadomo, na stadionie przy Kałuży będziecie formalnie gospodarzem, bo wynajmujecie od Cracovii stadion na swoje „domowe” mecze. Kluby reklamują ten mecz jako Małopolskie Święto Futbolu, atmosfera jest pozytywna i takiej można spodziewać się na trybunach.

Jeżeli chodzi o atmosferę tego meczu, to ona jest taka, jaka powinna być przed każdym meczem: czyli szacunek rywala do rywala. Na pewno ciężko powiedzieć, że gramy u siebie. Gramy z Cracovią na jej stadionie. Jest to mecz domowy, ale gramy na wyjeździe. Mam nadzieję, że już do tej roli się przyzwyczailiśmy. Przy czym patrząc nawet na doświadczenia Sandecji, która w ubiegłym sezonie grała u nas jako gospodarz, także przeciwko nam, no to nie są to łatwe mecze. I dla nas jest to też trochę utrudnienie w kontekście funkcjonowania w ekstraklasie. Ale nie mamy na to wpływu, nie przejmujemy się, cieszymy się, że możemy grać na tym poziomie i stawiać czoła takim klubom, jak chociażby Cracovia. I tak do tego meczu podejdziemy. Chcemy się po prostu dobrze zaprezentować, a co za tym idzie zdobyć punkty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tomasz Tułacz przed Puszcza - Cracovia. O Jacku Zielińskim: W Stalowej Woli awansowaliśmy do ekstraklasy, świetne chwile mieliśmy w Tłokach - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski