Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Wacek: Pomogłem Wieczystej w awansie, mimo że z akademika musiałem się wyprowadzić

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Tomasz Wacek jest trenerem. Od grudnia 2019 roku prowadzi IV-ligowy zespół Glinika Gorlice
Tomasz Wacek jest trenerem. Od grudnia 2019 roku prowadzi IV-ligowy zespół Glinika Gorlice Polska Press
- Nie pamiętam dokładnie, jak to się stało, ale dowiedziałem się, że jest taki klub Wieczysta Kraków, który grał wtedy w piątej lidze. Postanowiłem, że podejdę, spróbuję sił, a nuż będę mógł bardziej naturalnie pogodzić studia z graniem - wspomina pochodzący z Krosna Tomasz Wacek. Później przez niemal 10 lat grał w Cracovii, w "Pasach" rozegrał 62 mecze w ekstraklasie, ale to Wieczysta była jego pierwszym krakowskim klubem. Teraz, 19 maja, przyjedzie na jej stadion jako trener Glinika Gorlice, na mecz półfinału wojewódzkiego Pucharu Polski.

Pana krakowski etap życia kiedy i jak się zaczął?

Wybrałem się na studia na AWF do Krakowa w 1996 roku. Chciałem zostać trenerem piłki nożnej, dlatego wybrałem kierunek nauczycielsko-trenerski. Studia w Krakowie zawsze mi się marzyły. Udało się zdać egzaminy i dostałem się.

Od razu trafił Pan do Wieczystej czy na pierwszym roku jeszcze trochę pograł w Karpatach Krosno?

Studia zaczęły się w październiku i do końca rundy jesiennej grałem w Karpatach. Czwarta liga – teraz jak trzecia. Ale człowiek był trochę przejęty studiowaniem, dużo czasu trzeba było poświęcić na naukę - kolokwia, zaliczenia, egzaminy. Po kilku miesiącach zdałem sobie sprawę, że będę musiał szukać czegoś bliżej, bo dojazdy na mecze do Krosna co weekend były dosyć uciążliwe.

Domyślam się.

Teraz busy śmigają non stop, ale to były inne czasy. Wsiadało się w pociąg, trzy-cztery godziny jazdy. A był i pociąg nocny, który jechał siedem czy osiem godzin - mówili na niego "strzała południa". Tym nocnym pociągiem też kilka razy zdarzyło mi się jechać.

28 września 2014 roku, stadion Wieczystej

Wieczysta Kraków. 30 lat temu ścigały się tutaj "maluchy". Z...

W Krakowie mieszkał Pan w akademiku AWF?

Tak. Nie pamiętam dokładnie, jak to się stało, ale dowiedziałem się, że jest taki klub Wieczysta Kraków, który grał wtedy w piątej lidze. Postanowiłem, że podejdę, spróbuję sił, a nuż będę mógł bardziej naturalnie pogodzić studia z graniem. Działaczy w Krośnie postawiłem trochę pod ścianą. Moja forma w końcówce rundy w Karpatach nie była najlepsza, powiedziałem, że męczę się, że muszę odejść. I że jak nie puszczą mnie do Wieczystej, to nie będą mieć później ani zawodnika, ani tej małej kwoty. Bo Wieczysta zapłaciła jakąś drobną kwotę za moje półroczne wypożyczenie.

I na rundę wiosenną 1997 został Pan zawodnikiem Wieczystej.

Tak, to było bardzo fajne pół roku. Mieliśmy dość mocną ekipę. W bramce Artur Łaciak, który teraz pracuje jako trener bramkarzy w ekstraklasie. Był Kuźmiński...

Jacek Kuźmiński. Grał też w Cracovii.

Tak, tak. Ja zapamiętałem Jacka dość mocno, bo była taka sytuacja, kiedy, że tak powiem, wygryzłem Jacka ze składu. Pamiętam jak dziś: po meczu, w którym usiadł na ławce, przyszedł na trening i stwierdził, że zakłada ochraniacze i że będzie walczył o miejsce w składzie. Chłopcy z drużyny mówili: „Tomek, uważaj na nogi” i rzeczywiście musiałem wysoko skakać, żeby unikać twardych nóg Jacka. A był zadziora. I fajny zawodnik, ceniłem go za zaangażowanie, za charakter. Trenerowi Warchali pokazał, że zasługuje na grę, trener znalazł miejsce i dla niego i dla mnie. Z pożytkiem dla drużyny, bo wywalczyliśmy wtedy awans do IV ligi.

Kto jeszcze grał w tamtej Wieczystej?

Jacek Ścigalski czy Piotrek Markiewicz, który później był prezesem Cracovii. Z Jackiem do tej pory mam kontakt, zresztą to z nim najbardziej kojarzy mi się Wieczysta: jest w klubie cały czas. Pisał do mnie niedawno, gdy okazało się, że spotkamy się w Pucharze Polski. A pół roku temu spotkaliśmy się z Jackiem, kiedy przyjechał oglądać zawodnika z Karpat Krosno w sparingu z Glinikiem. Przy okazji posiedzieliśmy chwilę, dostałem fajne suweniry z Wieczystej. Mówię do Jacka: „Rozwijacie się mocno, takie gwiazdy”. I miło, że też z Podkarpacia, bo Sławek Peszko – z którym zdarzyło mi się rywalizować w ekstraklasie - pochodzi z okolicy Krosna, z Jedlicza. Biorąc pod uwagę osiągnięcia, to chyba najlepszy piłkarz, jaki wywodzi się z rejonu krośnieńskiego.

W Wieczystej Sławomir Peszko ma już dłuższy staż niż Pan.

Mnie po pół roku Wieczysta bardzo chciała wykupić, starała się o to. Ale ja miałem inne plany. To były czasy trudne. Kolega namawiał mnie na wyjazd latem do Norwegii, żeby zarobić na studia, coś pomóc rodzicom w utrzymaniu. I na to się nastawiłem. Potoczyło się tak, że Norwegia nie wypaliła, a ja znów byłem w Karpatach Krosno, gdzie też coś fajnego zaczęło się dziać. Wywalczyliśmy awans do III ligi (w 1998 roku – przyp.), po awansie zostałem na rok. W sumie przez półtora roku dojeżdżałem do Krosna na mecze. Miałem o tyle łatwiej, że od czasu do czasu mogłem trenować na Wieczystej.

Właśnie, treningi. Na głównym boisku czy było boczne?

Było boczne boisko. I powiem nawet, że działacze do tego stopnia nam chcieli pomóc, że zamontowali nad tym boiskiem światła, na słupach koło kościoła. Luksów nie było za dużo, po zmroku najlepiej trenowało się tam wtedy, jak śnieg spadł, bo światło odbijało się od śniegu i było dużo jaśniej. Ale mnie i tak bardzo podobało się, że możemy trenować przy sztucznym oświetleniu.

Dostawaliście w Wieczystej jakieś pieniądze, premie? Czy to była gra za kiełbaskę, za piwo po meczu?

W ogóle nie patrzyłem na to, kiedy szedłem do Wieczystej. Pewnie były jakieś drobne kwoty, właśnie na jakąś kiełbaskę i, że tak powiem, witaminy po meczu. Wiadomo, że wyglądało to zupełnie inaczej niż teraz, ale działacze starali się zrobić klub osiedlowy z domieszką nieco solidniejszych zawodników. O, nawet ostatnio wspominaliśmy czasy Wieczystej z Robertem Kubielą, z którym teraz walczymy w lidze (Kubiela jest trenerem Popradu Muszyna – przyp.), a który też miał, niedługo po mnie, epizod w Wieczystej. Tam był naprawdę fajny klimat, potem zresztą poleciłem do Wieczystej mojego brata i on też w niej grał.

Pan o swojej historii w Wieczystej co jeszcze mógłby opowiedzieć?

Pod koniec tamtego sezonu, z początkiem czerwca, musiałem wyprowadzić się z akademika, bo robiono w nim hotel letni. Na szczęście z pomocą przyszła moja ciocia, nieżyjąca już ciocia Helena, która miała w Nowej Hucie kawalerkę. Przychodziłem tam w zasadzie tylko po to, żeby się przespać, ale musiałem tam na miesiąc zakotwiczyć, żeby pomóc Wieczystej w awansie do IV ligi.

To przenieśmy się teraz do roku 2021. Zapytam brutalnie: jak się pan czuje jako trener zespołu skazanego na porażkę?

Powiem tak: my będziemy walczyć. Ja mam bardzo dobrą drużynę, jestem z niej bardzo zadowolony. Chłopaki są charakterne. Wiem, że jakościowo nie mamy się co równać z Wieczystą, ale mamy ambicje, mamy charakter, a czasami to więcej daje niż umiejętności.

Jakie były reakcje w drużynie, gdy okazało się, że zagracie z Wieczystą? Dla Pana piłkarzy to powinno być fajne wydarzenie.

Jak najbardziej. Wieczysta jest teraz chyba najbardziej medialnym klubem w Polsce, co chwilę widzę gdzieś wywiady, filmy, zdjęcia Sławka czy Radka Majewskiego. Z takim klubem, który chce się piąć w górę, awansować do ekstraklasy, bo takie chodzą słuchy, fajnie będzie zagrać. Ma solidnego sponsora, dobrych zawodników, w poprzedniej rundzie Pucharu Polski Wieczysta ograła Podhale Nowy Targ, co też pokazuje jej siłę. Jest pewnie faworytem tego meczu, ale my też mamy teraz dobrą passę i na pewno tanio skóry nie sprzedamy.

Stadion Wieczystej z nową trybuną i wyremontowanym budynkiem już Pan widział?

Tak, widziałem na zdjęciach. Trudno będzie poznać, ale miło będzie wrócić na stare śmieci. Mam nadzieję, że będzie dobry mecz i dostarczy wiele emocji. A że brat niedaleko mieszka w Krakowie, to pewnie go zaproszę. Mam zamiar też zabrać tatę. Dawno nie był na moim meczu, opiekuje się mamą, a jest moim najwierniejszym kibicem. Jeździł do Krakowa na moje mecze, kiedy grałem w Cracovii, na Wieczystej nie udało mu się być, kiedy w niej grałem. Teraz, mam nadzieję, będzie moim talizmanem i przyniesie mi szczęście.

Natalia (@natalia.fitnesska) i Arkadiusz Tańcula

Natalia Fitnesska. Dziewczyna Arkadiusza Tańculi jest gwiazd...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tomasz Wacek: Pomogłem Wieczystej w awansie, mimo że z akademika musiałem się wyprowadzić - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski