Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Totalitaryści wszystkich krajów…

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Kolejny raz zachwycam się „Lampartem” Giuseppe Tomasi di Lampedusy. Wielka powieść o końcu starego i zwycięstwie nowego porządku.

Tancredi, jeden z bohaterów, zdradza wartości swojego świata, by w obozie zwycięzców realizować ambicje polityczne, co cynicznie tłumaczy: „jeśli chcemy, by wszystko pozostało po staremu, wszystko musi się zmienić”. Słynne zdanie.

O wicepremierze z czasów PRL śpiewano w balladzie o Janku Wiśniewskim: „krwawy Kociołek to kat Trójmiasta”. Tym, którzy zapomnieli, przypominam, że chodziło o masakrę z 17 grudnia 1970 roku. Wojsko strzelało do robotników. Zginęły 44 osoby a ponad 1000 zostało rannych. To była masakra bezbronnych. Ale w ubiegłym tygodniu sąd uznał, że Stanisław Kociołek jest niewinny. Ewentualnie mogli być winni generałowie, na przykład Jaruzelski. Ale nie żyją. Jasne, że nie żyją. Wszak proces trwa już 19 lat. W wolnej Polsce proces o masowy mord trwa dziewiętnaście(!) lat. Niewyobrażalne? I owszem.

8 lipca w Korei Północnej obchodzono 20. rocznicę śmierci Kim Ir Sena – twórcy komunistycznej Korei. Wprowadzono zatem zakaz uśmiechania się tego dnia. Nie żartuję. Nie wolno się uśmiechać, bo 20 lat wcześniej umarł twórca krwawego reżimu, który sprawił, że w kraju rozsiadły się groza i nędza. A kolejne fale głodu wciąż zabijają. Według ONZ, w latach 90. minionego stulecia, zagłodzono milion Koreańczyków, gdy władze zablokowały pomoc żywnościową z zewnątrz. Niechciani ludzie giną w obozach pracy, z całymi rodzinami, podobnie jak prześladowani chrześcijanie. Bo żadnej konkurencji nie toleruje kult przywódców. Po Kim Ir Senie rządził jego syn („Ukochany Przywódca”), a teraz wnuk („Wielki Następca”). I tak dziedziczna dyktatura prowadzi się pod rękę z komunizmem.

Kim Ir Sen, oficjalnie uznany „Wiecznym Prezydentem”, był też literatem. Szczerze zachwycili się jego dziełem Katarzyna Bratkowska (ta, która zapowiedziała, że w Wigilię zrobi aborcję) oraz Florian Nowicki (syn Wandy Nowickiej – wicemarszałek Sejmu). Wystawili w Warszawie „Morze krwi” Wielkiego Wodza i zachwalają: „to rewolucyjna opera opowiadająca o walce koreańskich kobiet z uciskiem japońskich okupantów i patriarchatem”. Jednym słowem, miodzio. Po prostu postępowa sprawa w sam raz do edukowania naszego Ciemnogrodu. Na próby przychodzili funkcjonariusz północnokoreańskiej bezpieki i dygnitarze z ambasady. Musieli się z Bratkowską i Nowickim świetnie czuć.

Wystąpił jednak drobny kłopot: bo tego picia z dzióbków było za wiele nawet dla radykalnej lewicy. Młodzi socjaliści, Zieloni i Partia Socjalistyczna wściekli się i napisali: „Dziwimy się (…) Korea Północna jest krajem rządzonym przez zbrodniczy, totalitarny reżim. Współpraca z koreańską bezpieką przy okazji wystawienia dzieła Umiłowanego Przywódcy nie różni się niczym od współpracy z neonazistami przy wydawaniu dzieł Adolfa Hitlera.”.

Cóż, sama bym tego lepiej nie ujęła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski