Jak tak dalej pójdzie, organizatorzy będą musieli zmienić nazwę wyścigu
To oczywiście żart, bo 88-letnia tradycja zobowiązuje. A już na pewno Francuzi nigdy by się nie zgodzili, aby imię Amerykanina było w nazwie wyścigu, który jest dla nich narodową dumą. Co mają jednak począć, gdy Lance Armstrong po raz trzeci z rzędu wygrywa jak chce najtrudniejszą z wielkich pętli? Muszą to docenić.
To jedna z przyczyn jego zwycięstwa. W zimie i na wiosnę Armstrong, mieszkający na Lazurowym Wybrzeżu, wsiada na rower i cały cykl przygotowań podporządkowuje zwycięstwu w Tourze. Rozpracowuje niemal każdy kilometr trasy, a jeżeli występuje w innych wyścigach, to tylko w celach treningowych. Kto wie jednak, czy nie najważniejszą cechą Amerykanina jest jego siła charakteru, której powód jest jeden - zwycięska walka z rakiem. Lekarze mówią, że nawet w najtrudniejszych okresach, kiedy szanse... przeżycia były oceniane na 50 procent, Lance przejeżdżał po kilkadziesiąt kilometrów dziennie.
Jeszcze cztery lata temu ktoś stawiający u bukmacherów na Armstronga mógł być najzwyczajniej wyśmiany. Ale nawet w dzisiejszym świecie cuda się jeszcze zdarzają. A skoro tak, to Anquetil, Merckx, Hinault czy Indurain - pięciokrotni zwycięzcy Touru - muszą czuć się zagrożeni.
(RP)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?