Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tour jest ważny, ale Vuelta jest ważniejsza

Rozmawiał Jacek Żukowski
Tomasz Marczyński wrócił w tym roku do kolarskiej elity i chce w niej pozostać na dłużej
Tomasz Marczyński wrócił w tym roku do kolarskiej elity i chce w niej pozostać na dłużej fot. Sylwia Dąbrowa
Rozmowa. TOMASZ MARCZYŃSKI, zawodnik grupy Lotto-Soudal, wychowanek Krakusa BBC Czaja Swoszowice, przyjeżdża na wyścig, w którym z reguły dobrze się prezentował

- Zbliża się Tour de Pologne. Start tego wyścigu we wtorek w Warszawie, więc musiał Pan przylecieć do Polski.

- Oczywiście, ostatnie dni spędziłem w Hiszpanii, gdzie mieszkam na co dzień. W poniedziałek zjechałem z wysokości, z gór Sierra Nevada do Grenady. W tym roku nawet zrezygnowałem z mistrzostw Polski. Wszystko po to, by szykować formę na Vuelta a Espana. Jeszcze utrzymują mi się symptomy toksoplazmozy, choroby, z którą zmagałem się kilka miesięcy temu. Nawet do pół roku mogą być odczuwalne objawy.

Pechowo, że mi się to przydarzyło. Ostatnio czułem się jednak lepiej. Tour de Pologne będę traktował jako wyścig, poprzez który będę chciał wrócić do właściwego rytmu. Mam nadzieję, że w końcu będę się czuł trochę lepiej, bo od początku roku nie byłem na swoim poziomie, było to maksymalnie 80 procent moich możliwości. Jeszcze trochę czasu mam do Vuelty i mam nadzieję, że zdążę się przygotować, a w Tour de Pologne chcę jak najlepiej poćwiczyć. Zawsze fajnie pokazać się w domu, przed swoimi kibicami, na swojej ziemi. Mam nadzieję, że będzie OK.

- Ostatnio ścigał się Pan w wyścigu Criterium du Dauphine, którego Pan nie ukończył.

- Nie wystartowałem do ostatniego etapu. Miałem problemy z siedzeniem na siodełku więc ekipa zdecydowała, żebym już nie jechał, tym bardziej, że byłem w szerokim składzie na Tour de France. Ostatecznie w „Wielkiej Pętli” nie jadę, ale musiałem być przygotowany.

- Ostatnim ukończonym przez Pana wyścigiem był wyścig dookoła Norwegii.

- Tak, zająłem w nim 13. miejsce w klasyfikacji generalnej, ale pracowałem na Sandera Armee, który skończył wyścig na 5. miejscu. Ale uważam, że osiągnąłem dobry wynik.

- Nie czuł się Pan na siłach, by bronić koszulki mistrza Polski?

- Jadąc na mistrzostwa Polski, nie miałbym czasu, by potrenować w górach. Musiałbym po Dauphine jechać tylko na pięć dni, potem przerywać zgrupowanie i znów na nie wracać. To mi się w ogóle nie kalkulowało. W sumie byłem w Sierra Nevada 17 dni. Wszystko podporządkowałem pod Vueltę.

- Stracił Pan koszulkę mistrza Polski, ale została ona „w rodzinie”, bo przejął ją Pana kolega z Krakusa Swoszowice - Rafał Majka. Jeśli komuś miał ją Pan więc oddać, to dobrze, że właśnie jemu.

- Bardzo się cieszę z tego powodu. Życzyłem powodzenia Rafałowi, także Karolowi Domagal-skiemu. Fajnie, że kolejny z wychowanków trenera Zbigniewa Klęka będzie jeździł w tej koszulce, została ona w Małopolsce. Nie wyobrażam sobie lepszej osoby, która mogłaby przejąć ten trykot.

- Vuelta dopiero z końcem sierpnia, a teraz mamy początek lipca, może być Pan więc liderem na Tour de Pologne?

- Będę miał wolną rękę. Jeśli będę chciał atakować na jakimś etapie, to na pewno będę mógł to zrobić. Ale generalnie ze swojej strony będę chciał pomagać chłopakom, bo przyjeżdżamy do Polski w bardzo dobrym składzie. Powinien być Maxime Monfort Bart de Clercq, który o 2 sekundy przegrał wyścig w tamtym roku. Mamy Rafaela Vallsa, który jest świetny w tygodniowych etapówkach. Będziemy dobrą ekipą i zrobimy wszystko, by któryś z nas zdobył wysokie miejsce, a jak się uda wygrać cały wyścig, to dobrze.

- Potrenuje Pan trochę w rodzinnych stronach?

- Tak, przez trzy dni, a w niedzielę jadę do Warszawy, gdzie będzie czekał na mnie cały team.

- Wyścig kończy się „czasówką”. Trenował Pan tę jazdę.

- Tak jak mówię, podchodzę do wyścigu supertreningowo i bezpiecznie. Muszę budować swoją kondycję po zgrupowaniu na wysokości. Będę się starał pojechać jak najlepiej, ale nie wytwarzam sobie nadmiernego stresu.

- Kto może wygrać wyścig?

- Nie znam jeszcze listy startowej, jak ją zobaczę, więcej będę mógł powiedzieć. Powinniśmy powalczyć, nastawiamy się na to.

- Będą trzy płaskie etapy i trzy górskie, to dobra opcja?

- Wiem, że etap do Nowego Sącza jest trudny, ale ostatnie 30 kilometrów droga wiedzie już po płaskim, więc sądzę, że będzie finiszował cały peleton.

- Najtrudniejszy odcinek będzie jak zwykle wokół Bukowiny Tatrzańskiej, ale Pana zapewne nic nie zaskoczy, bo zna Pan tę trasę jak własną kieszeń.

- Chcę się pościgać i czerpać wielką przyjemność z tego wyścigu. Nie nastawiam się na żaden wynik, chcę się podporządkować pod ekipę. Jeśli będę się czuł trochę lepiej, to wtedy spróbuję zaatakować na którymś z tych ostatnich etapów, ale generalnie podchodzę na spokojnie do tego wyścigu, bezstresowo.

- Miał Pan już koszulkę najlepszego górala Tour de Pologne więc może się uda kontynuować dobrą serię?

- Zobaczymy. Postaram się, jeśli będę się czuł na siłach, by powalczyć na jakimś górskim etapie.

- Gdzieś tam po cichu liczył Pan na nominację olimpijską na wyścig do Rio de Janeiro? Wiadomo było że miejsca Michała Kwiatkowskiego, Rafała Majki były pewne, ale były jeszcze dwa do obsadzenia.

- Szczerze mówiąc, to nie liczyłem na to, bo wiadomo było, że pojedzie też dwóch kolarzy, którzy specjalizują się w jeździe na czas. Nie jestem więc rozczarowany, nie nastawiałem się na igrzyska.

- Vuelta Panu najbardziej pasuje i dlatego na niej skupia Pan główne siły.

- Tak, żyję z pracy, którą mam w ekipie, a nie ze startów w reprezentacji Polski. Oczywiście, jeśli jestem nominowany, to zawsze jestem dobrze przygotowany, jak choćby w ubiegły roku, gdy byłem najlepszym Polakiem startującym w Tour de Pologne, czy w mistrzostwach świata. W ostatnich latach nie zawodziłem. Teraz jest inny wybór - życzę chłopakom powodzenia, mam nadzieję, że zrobią dobry wynik.

- Jak długo jest Pan jeszcze związany kontraktem z grupą Lotto-Soudal?

- Mam umowę do końca roku. Mam nadzieję, że w ciągu miesiąca podpiszemy nową umowę. Chciałbym przedłużyć kontrakt jeszcze przed wyścigiem w Hiszpanii.

- To dobrze, czy źle, bo mógłby Pan mieć lepszą pozycję przetargową w przypadku dobrego wyniku w Hiszpanii.

- Czuję się w ekipie bardzo dobrze. Drużyna docenia moją pracę, nie tylko patrzy na wynik, ale właśnie na robotę, którą wykonuję. Szanują mnie. Chciałbym zostać jeszcze dłużej w teamie. Z tego co wiem, to szefostwo jest bardzo zadowolone z mojej postawy więc optymistycznie patrzę w przyszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski