Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Transfery zaśmiecają głowę

Rozmawiała Justyna Krupa
Emmanuel Sarki nie myśli o opuszczeniu Wisły. Piłkarz uważa, że razem z kolegami powalczy o mistrzostwo
Emmanuel Sarki nie myśli o opuszczeniu Wisły. Piłkarz uważa, że razem z kolegami powalczy o mistrzostwo Fot. Wojciech Matusik
Rozmowa. – Po tym, jak wróciliśmy z zimowych wakacji, szkoleniowiec postanowił ze mną porozmawiać. Zwrócił się do mnie: „Manu, słuchaj się mnie i pracuj ciężko, a będzie dobrze” – wyznaje piłkarz Wisły Kraków EMMANUEL SARKI

– Jak wrażenia po derbach Krakowa?

– W karierze rozegrałem sporo takich meczów. W Belgii szalone były starcia KVC Westerlo i Standardu Liege. Raz kibice Standardu wbiegli na boisko i zaczęli gonić piłkarzy. O mało życia nie straciłem! Ale ja podchodzę do derbowych spotkań jak do normalnego meczu. My, piłkarze, nie musimy traktować tych meczów jak wojny.

– Zaprosił Pan zagranicznych gości na to spotkanie?

– Przyjechało kilku moich kumpli z Holandii. Chcieli zobaczyć, jak wyglądają derby w Polsce. Na meczu był też obecny mój nowy angielski menedżer.

– Po co Panu nowy menedżer, skoro trener Smuda kazał Panu przestać myśleć o transferach? Żartował ponoć nawet, że w przeciwnym razie Pana zbije.

– Rzeczywiście, trener Smuda tak mówił (śmiech). I naprawdę przestałem zaprzątać sobie tym głowę. Chcę się w pełni cieszyć moim pobytem w Wiśle. Mam ten klub już w swoim sercu. Jak piłkarz za dużo myśli o transferach, to zaśmieci sobie tym głowę. Co do mojego agenta, to nie miałem formalnie menedżera, więc musiałem podpisać kontrakt z kimś, kto będzie bronił moich interesów.

– A co z Sunday’em Ibrahimem, który Pana reprezentował?

– Sunday nie jest licencjonowanym agentem FIFA. Ale nadal pozostaje moim reprezentantem, kimś w rodzaju „wielkiego bossa”. To on musi się na wszystko zgodzić.

– Czyli nie walczył Pan o odejście z Wisły zimą, choć jesienią często zaczynał Pan mecze na ławce?

– Żadnych takich rzeczy. Udałem się na wakacje. Byłem w Holandii, gdzie wciąż przebywają moje dzieci, a potem trzy tygodnie w Nigerii, by spotkać się z rodziną i przyjaciółmi. Poza tym od jesieni wiele się zmieniło. Lepiej się teraz czuję w drużynie.

– A co takiego uległo zmianie? Wyjaśniliście sobie coś szczerze z trenerem Smudą podczas zimowych przygotowań?

– Po tym, jak wróciliśmy z zimowych wakacji, szkoleniowiec postanowił ze mną porozmawiać. Zwrócił się do mnie: „Manu, słuchaj się mnie i pracuj ciężko, a będzie dobrze”. Trener zawsze ubolewał, że go nie słucham, więc teraz staram się bardziej podporządkowywać jego uwagom. Ciężko pracuję na treningach i upewniam się, czy robię wszystko tak, jak należy.

– Wcześniej Pan ignorował polecenia trenera?

– Oczywiście, że nie. Zawsze starałem się go słuchać, ale szkoleniowiec chce, bym grał dokładnie według jego wizji. Teraz staram się grać dokładnie tak, jak on sobie życzy. To jest główna przyczyna tego, że wychodzę w podstawowej jedenastce. Jestem teraz zadowolony, bo rozmawiamy dużo więcej z trenerem niż jesienią.

– Co dokładnie zmienił Pan w swojej grze?

– Cieszę się, że teraz więcej pracuję w defensywie. Uważam, że moja gra w odbiorze jest teraz dużo lepsza niż jesienią. Trener kładzie nacisk na to, żebym więcej wracał, pomagał „Buremu” [Łukaszowi Burlidze – przyp. JUK]. Jeśli chodzi o grę ofensywną, to trener powtarza mi, że mam się nie zatrzymywać z piłką i nie patrzeć, co by tu z nią zrobić, tylko od razu zabrać się z nią i do przodu! Pruć przez pole karne, próbując „zlikwidować” bocznego obrońcę. Trener Smuda zwraca mi też uwagę, bym lepiej komunikował się z „Burym”. Po tych pierwszych dwóch spotkaniach „Bury” mi podziękował, że wydatnie go wspomagałem w obronie.

– Do drużyny dołączył nowy pomocnik Dariusz Dudka. W najbliższych meczach będzie zastępował Burligę na obronie, ale później pewnie wróci do środka pola. Po tych przetasowaniach w pomocy ktoś może stracić miejsce w składzie, również Pan.

– Muszę swoją postawą przekonywać trenera, że jestem wart tego, żeby być w składzie. Nawet jakbyśmy mieli milion pomocników w drużynie, to nie mój „biznes”. Ja mam robić swoje.

– W mediach zaczęły się już pojawiać komentarze, że pewne rzeczy są nieuniknione na tym świecie: śmierć, podatki i mistrzostwo dla Legii w tym sezonie…

– Nie zgadzam się z tym. Mamy wielką szansę dogonić lidera. Popatrzcie na sytuację Barcelony. Właśnie przegrali z Realem Sociedad i spadli na drugą pozycje, a wszyscy twierdzili, że będą cały czas na topie. Zdecydowanie mamy wciąż możliwość, by wygrać tę ligę. W drużynie jest naprawdę dobra atmosfera. Trener Smuda to fajny facet, który potrafi rozbawić szatnię, rzucić kilka dowcipów. Potrafi budować atmosferę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski