- Nie udało się Panu pojechać na igrzyska w roli trenera, ale będzie Pan oceniał, jak inni szkoleniowcy przygotowali swoich podopiecznych do występu w Rio. Kiedy się Pan dowiedział, że jest w gronie sędziów desygnowanych na olimpiadę przez Międzynarodową Federację Gimnastyczną?
- Na początku tego roku. Podejrzewam, że dobrze wypadłem podczas sędziowania na mistrzostwach świata. Po każdych zawodach przeprowadzane są analizy, na podstawie których wybiera się najrówniej oceniających sędziów.
- Gimnastyka jest sportem niewymiernym. Jak przyznawać oceny, żeby były obiektywne i zasłużone?
- Jest to zadanie dla różnych arbitrów. I tak sędziowie punktowi oraz tak zwani sędziowie reference odpowiadają za ocenę jakości wykonania. Trzecia grupa arbitrów ocenia skalę trudności programu.
- Pan będzie sędzią…
- Reference. To my oraz sędziowie punktowi tak naprawdę rozdajemy medale. Trudność elementu jest stała, natomiast wykonanie może być różne; raz się coś uda lepiej, raz gorzej.
- Ilu jest sędziów reference na IO?
- Z całego świata jest nas dwunastu, po dwóch na każdym z sześciu przyrządów.
- Wiadomo, który przyrząd Panu przypadnie?
- Przed każdym etapem będzie losowanie. Sędziowie reference sędziują codziennie, bo jest ich tylko dwunastu. Nie będę miał w Rio wolnych dni.
- To Pana debiut na igrzyskach olimpijskich?
- Owszem.
- Na stronie PZG jest jedno zdanie o tym, że został Pan sędzią olimpijskim. Nie ma się czym pochwalić...
- No cóż, to nie jest pytanie do mnie.
- A jak się układa współpraca z Polskim Komitetem Olimpijskim?
- Jako sędziowie (z Polski jedzie jeszcze jedna sędzina - przyp.) jesteśmy poza ekipą. Po długich staraniach obiecano nam, że PKOl umożliwi nam badania lekarskie i wykonanie szczepień, które są przed wyjazdem do Rio niezbędne. Nie dostajemy natomiast żadnego stroju olimpijskiego, nic. Prosiliśmy chociaż o czapeczkę lub koszulkę, żebyśmy wyglądali jak Polacy, na przykład na trybunach. Obiecano czapeczki; jak coś zostanie.
- Polskę na igrzyskach będzie reprezentować tylko jedna zawodniczka, Katarzyna Jurkowska-Kowalska z Krakowa.
Ma szanse na dobre miejsce w Rio?
- Podczas ćwiczeń na równoważni wykonuje zeskok o najwyższej trudności. Jeśli się jej uda wykonać go dobrze, ma szanse nawet na medal. No, ale ona musi być bezbłędna a inne zawodniczki, muszą popełnić błąd. A na równoważni różnie bywa.
- Jakie warunki trzeba spełnić, żeby zostać sędzią na igrzyskach olimpijskich?
- Doświadczenie to podstawa. Jestem sędzią międzynarodowym już czwartą kadencję, czyli 20 lat; wcześniej jest okręgowy, związkowy. Trzeba zaliczyć szkolenie, są do wyboru cztery języki obce, którymi się należy posługiwać - ja używam angielskiego i rosyjskiego. Należy znać międzynarodowe przepisy sędziowskie. Podczas kursu najpierw zdaje się teorię, a potem praktykę; egzaminatorzy puszczają film z występu któregoś z zawodników i w ciągu minuty należy opisać, jakie błędy zostały popełnione.
- Trudno sędziować, gdy trzeba ocenić swojego zawodnika?
- Trudno. Jeśli się notę zaniży, pozostali sędziowie myślą, że coś kombinujesz, by czasem ci nie powiedzieli, że swojego forujesz. Jak dasz za wysoko - od razu się mówi, że swojego ciągniesz za uszy. W finałach nie ma problemu, bo sędziują tylko arbitrzy niezależni.
- Kiedy pan leci do Rio?
- 1 sierpnia, a wracam 17.
- Jest trema?
- Jeszcze nie, ale pojawia się przed każdymi zawodami.
- Jak Pan trenuje przed ważnym sędziowaniem?
- Nieocenione są filmy z zawodów, przyznajemy noty dla rozgrzewki. Układy z ekranu są już ocenione i można do tych ocen porównać własne.
- Po co?
- Gimnastyka jest sportem niewymiernym i można sędziować albo bardzo ostro, albo łagodnie. Na wspólnych spotkaniach ustala się poziom sędziowania. Ważne jest potem, by ten sam poziom trzymać przez czas zawodów.
- Podczas sędziowania musi Pan stać?
- Siedzę. Ale w Glasgow zrobiono nam boksy, jak dla koni przed startem; dwie czarne deski po bokach, z przodu komputerek. Siedzenie w takich warunkach przez cały dzień było uciążliwe. Chodziło o to, by sędziowie nie zaglądali sobie przez ramię.
- O kondycję Pan dba?
- Biegam, ruszam się. Nie ma takich wymogów, ale trzeba być w dobrej formie.
- Taki wyjazd to satysfakcja?
- Duża. To taka moja chwila radości.
Rozmawiała Majka Lisińska-Kozioł__
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?