Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Comarch Cracovii Rudolf Rohaczek: Wciąż mam nowe pomysły

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Rudolf Rohaczek (Comarch Cracovia)
Rudolf Rohaczek (Comarch Cracovia) Anna Kaczmarz
Comarch Cracovia zakończyła sezon hokejowy na 6. miejscu. Przegrała w play-offie w rywalizacji z JKH Jastrzębie-Zdrój. To dopiero czwarty przypadek za kadencji trenera Rudolfa Rohaczka, by zespół kończył rozgrywki bez medalu.

Normą w pańskiej pracy z Comarch Cracovią był medal, co się stało, że teraz go zabrakło?

Wiadomo, że nie możemy tego sezonu zaliczyć do udanych, z różnych przyczyn. Mieliśmy przejść Jastrzębie. W siódmym meczu przez 70 procent czasu gry graliśmy w tercji rywala i zdobyliśmy tylko jedną bramkę. W drugiej tercji powinniśmy strzelić trzy gole, mecz powinien zakończyć się 5:1 i byłoby posprzątane. A to rywale zdobyli bramkę i przez ostatnie 5 minut grali już totalną defensywę.

Problem ze zdobywaniem bramek był widoczny właściwie przez cały sezon. Pan to też sygnalizował.

Rozpoczęliśmy rozgrywki z kadrą, która w 80 procentach została z zeszłego sezonu. Chcieliśmy, by ci, którzy wywalczyli srebrny medal, mieli szansę. Ale wydarzyła się ważna sprawa – do wszystkich zespołów przyszło mnóstwo obcokrajowców, a my w tym składzie nie byliśmy w stanie konkurować. Trwało to 2-3 miesiące jak zauważyliśmy, że nie dajemy rady. Z drugiej strony 11 meczów przegraliśmy po dogrywce bądź karnych. To jest niewiarygodne. Gdybyśmy połowę z tych spotkań wygrali, bylibyśmy na 1. czy 2. miejscu, ale to gdybanie… Zaczęliśmy wzmacniać zespół. Najlepiej graliśmy w styczniu, gdy wygraliśmy osiem meczów z rzędu. Dogoniliśmy czołówkę.

Sytuacja była podobna do tej z ubiegłego sezonu, gdy też w jego trakcie wzmacnialiście zespół i on „zaskoczył” na fazę play-off. Doszliście do finału. Liczył pan pewnie na powtórkę?

Teoretycznie mieliśmy gotowy zespół na wrzesień, ale liga pokazała, że jest za słaby.

Nie doszacowaliście siły innych?

To nie tak. Daliśmy szansę tym, którzy wywalczyli „srebro”. Nie zlekceważyliśmy rywali, tylko uważaliśmy, że damy radę. A okazało się, że nie damy rady.

Porównując skład z ostatniego meczu, do tego z pierwszego widać, że zagrało w nim tylko pięciu nowych zawodników. 75 procent składu pokrywało się.

Tak, z tym, że ci nowi hokeiści zrobili różnicę, podniósł się ten zespół. Wracam do tego, co powiedziałem – powinniśmy tę serię z Jastrzębiem wygrać.

Wracając do przyczyn - mieliście za słaby skład?

Kilka dni po tym ostatnim spotkaniu jeszcze patrzę na ten ostatni mecz, analizuję skład. Trzeba trochę czasu na dokładną analizę. Było sporo elementów – w pierwszym meczu za dużo kar, w ostatnim nieskuteczność. Dalej jestem przekonany, że w tym siódmym meczu powinniśmy wygrać, JKH nie było lepsze, ale skuteczniejsze.

Być może obcokrajowcy przyszli za późno… To taka nauka na przyszłość.

Wiadomo, wszystko zależy od strategii. Dla trenera zawsze jest lepiej, jak wszyscy zawodnicy są od początku sezonu do jego dyspozycji, trenują i się przygotowują krok po kroku do sezonu. Liga pokazała, że musimy kilka rzeczy zmienić. Diametralnie zmieniła się jakość ligi, zawodnicy mają większe umiejętności.

Czy dzisiaj można powiedzieć, kto z obcokrajowców Comarch Cracovii się sprawdził?

Nie, nie rozmawiamy na ten temat, jeszcze jest za wcześnie. Do końca miesiąca trzeba na chłodno to przeanalizować. Potem będą decyzje.

Liga stała się wyrównana. Poziom się podniósł?

Myślę, że tak. Jest lepsza liga.

Dla polskich zawodników gorzej, bo coraz trudniej się przebić młodym chłopakom.

Jeżeli nie będzie ligi juniorskiej z prawdziwego zdarzenia, regularnego sezonu, a nie turniejów, to nie będą grać młodzi zawodnicy w ekstraklasie. Nie mogą w niej grać dlatego, że są młodzi. Będą się ogrywać, grać np. 52 mecze, to będzie inaczej. Teraz tego nie ma. Zawodnika nie uczy się odpowiedzialności za wynik. My trenerzy cały czas to sugerujemy, by stworzyć taką ligę, ale nas nie słuchają.

Trener Rudolf Rohaczek pracuje w Comarch Cracovii już 19 lat!

W tym smutnym sezonie radosną chwilą był awans do finału Pucharu Kontynentalnego, choć szkoda, że w turnieju finałowym nie udało się wygrać choćby jednego meczu.

Tak, zagraliśmy fajne mecze. W finale graliśmy o wszystko, podjęliśmy ryzyko i przegraliśmy.

Przedłużył pan ostatnio kontrakt o trzy lata, a więc motywacja, pasja do pracy nadal w panu jest.

Człowiek zawsze ma pomysły. Zawodnicy się zmieniają, wszystko się zmienia. Zaczynamy każdy sezon od początku Pomysłów mam dużo. Zarówno ja, jak i zawodnicy będziemy chcieli w nowym sezonie pokazać, że to był wypadek przy pracy. Na pewno motywacja jest ogromna.

Może to pójść w takim kierunku, że nadal będziecie sprowadzać obcokrajowców, czy może polskich zawodników?

Nie ma Polaków, a kręcić się wokół tych samych nazwisk, które przechodzą z klubu do klubu to jest bez sensu. Nie ma juniorów, bo nie ma ligi.

Czyli na kolejnych Pawłów Zygmuntów nie ma co liczyć?

Nie mamy następców. Prowadzi to do tego, że nie będzie młodych zawodników. Mówimy o Jastrzębiu, że szkoli młodzież. Zadajmy sobie fundamentalne pytanie – skąd się ona wzięła? Wszyscy grali w kategoriach młodzieżowych w czeskich ligach. Tam się ogrywali, aż do juniorów. Jak się tam nie mieścili, to wrócili do Jastrzębia. Skoro tam się da ogrywać zawodników, to i u nas też.

Co pana tak naprawdę trzyma przy Cracovii aż tyle lat?

To, że tu się zawsze gra o najwyższe cele. Dużo rzeczy się nam udało, zdobywaliśmy medale, występowaliśmy w pucharach, Lidze Mistrzów. Cały czas gra się o coś, a mam ambicje. Szkoda tylko, że jeszcze wrócę do młodych, że się muszą uczyć podstaw, a ekstraklasa to nie jest miejsce na to.

Z Krakowem nie do końca się pan zasymilował, bo nie mieszka pan tutaj na stałe.

Teraz, gdy są wygodne autostrady za godzinę i 45 minut jestem w domu w Ostrawie. Żona Sylvia pracuje w Ostrawie w szkole średniej, uczy wychowania fizycznego i biologii. Ale z Krakowem się zżyłem, nie ma problemów. Poza tymi ze smogiem, bo ciężko się oddycha, ale jest coraz lepiej. To fajne miasto, dobrzy ludzie. Gdybym nie był zadowolony, to bym tu nie pracował.

Syn nadal jest trenerem tenisa?

Tak, Roman się tym zajmuje. W klubie, ale ma też zajęcia indywidualne. Musi być spokojniejszy ode mnie. Jakoś nie miał chęci do hokeja, a ja nie naciskałem. Hokej jest numerem 1 w Czechach, ale też jest bardzo popularny.

A pan był „skazany” na hokej?

Grałem w piłkę w młodości, w Ostrawie. Potem poszedłem jednak w stronę hokeja.

Nie żałuje pan, że nie pracuje w ojczyźnie? Już długi czas pracuje pan poza Czechami, bo 22 lata temu zaczynał pan w KTH Krynica.

Tak, zaczynałem w Krynicy od srebrnego medalu w sezonie 1998/99. Wtedy przyszła bardzo dobra oferta. Możliwe, że gdybym został w Czechach inaczej by się to wszystko potoczyło, może trenowałbym lepsze zespoły? Ale nie żałuję, nie porównuję. Nie żałuję, że nie zostałem w Czechach. Jestem w Polsce i tak jest dobrze.

Comarch Cracovia. To nie był udany sezon dla hokeistów Cracovii

A były jakieś oferty pracy z Czech?

Cały czas są jakieś oferty, ale nie byłem zainteresowany. Zawsze lepiej trenować drużyny w najwyższej lidze, nieważne w jakim kraju. Każde mistrzostwo jest ważne, dla klubu, kibiców i trenera oczywiście.

Chodzi pan czasem na mecze piłkarskie?

Tak, jak tylko mam czas i nie pokrywają się nasze spotkania. Chodzę, bo to jest dla mnie takie odreagowanie. Jest fajna atmosfera. Trzymam zawsze kciuki za piłkarzy.

Profesor Janusz Filipiak na Treningu Noworocznym trochę zapeszył, mówiąc o tym, że liczy na dwa tytuły mistrza kraju w tym roku – piłkarzy i hokeistów. Jeden jest niemożliwy do osiągnięcia, a drugiego pewnie będzie ciężko zdobyć.

Profesor dobrze powiedział. Nie ma sensu grać o szóste, czy ósme miejsce. Takie jest prawo właściciela, że może tak mówić. Trzeba robić wszystko, by to się udało, ale to jest sport i może nie wychodzić.

Odbył pan z prezesem taką posezonową rozmowę?

Tak, rozmawialiśmy telefonicznie, cały czas jesteśmy na łączach Porozmawiamy o celach, jak to ma wyglądać w przyszłości. Cały czas jesteśmy w kontakcie.

Jest pan zadowolony z pracy w Cracovii. Trudno w niej coś więcej zdobyć, skoro siedem razy był pan mistrzem Polski. Skąd pan więc czerpie motywację, by walczyć o kolejne trofea?

Po prostu chcę… Jest kilka dni po sezonie, a ja cały czas myślę, co zrobić, by było lepiej. To chyba zależy od charakteru człowieka. Ktoś się poddaje, a inny nie. Siłę czerpię z sukcesów, ale z porażek też. Trzeba wyciągać wnioski. Jeśli powiedziałbym, że wszystko jest OK, a np. zawodnicy zawalili to byłoby to nie w porządku. Musimy wszyscy wziąć to na siebie. Trener musi wyciągnąć wnioski, by to poukładać, jeśli to jest tylko możliwe, jeszcze lepiej. Tak samo muszą myśleć zawodnicy, by jeszcze lepiej grać.

Bardziej bolą pana porażki np. jedną bramką, jak ostatnio w play-offie, czy takie jak w Oświęcimiu, gdzie przegraliście 1:9?

Nie można patrzeć na tamto 1:9, bo wtedy mieliśmy rozbity zespół przez choroby. Zawsze boli taka porażka, gdy zawodnicy nie dadzą z siebie stu procent, zlekceważą rywala, złapią głupie kary. Jeżeli podchodzą na 150 procent, dadzą z siebie maksa, to szacunek, przeciwnik był lepszy.

Są takie chwile, że ma pan dość hokeja, chce się pan wyłączyć?

Miałem taki jeden-dwa dni po ostatniej porażce z Jastrzębiem, w sobotę, niedzielę. Ale od poniedziałku jestem „podkręcony”, dużo myślę o kolejnym sezonie.

Jest pan tyle lat w Polsce, nie myślał pan o obywatelstwie?

Żyjemy wszyscy w Europie, czy ma to znaczenie? Nie zastanawiałem się nad tym, może dlatego, że nie było z tym nigdy problemów. Może gdyby były jakieś ograniczenia w pracy, to podszedłbym do tego inaczej. Polska to fajny kraj, Polacy to fajni ludzie. Muszę się przyznać, że myślę już bardziej po polsku i potem przekładam to sobie na czeski.

Przeniósł pan do siebie np. coś z kuchni polskiej?

Wiadomo, te słynne żurki! Także golonki. Kuchnia jest konkretna, syta. Lubię targi świąteczne i potrawy na nich. Nie zapominam o gołąbkach, pierogach.

Kibice Comarch Cracovii w Jastrzębiu-Zdroju

Comarch Cracovia. Kibice "Pasów" pomagali im w ostatnim mec...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trener Comarch Cracovii Rudolf Rohaczek: Wciąż mam nowe pomysły - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski