MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trener krzyknął, ja strzeliłem

DW
Dariusz Gawęcki Fot. Mateusz Bobola
Dariusz Gawęcki Fot. Mateusz Bobola
Z jednej strony zapewnił Pan Sandecji prowadzenie, zaś z drugiej - przedwcześnie musiał opuścić boisko.

Dariusz Gawęcki Fot. Mateusz Bobola

Rozmowa z DARIUSZEM GAWĘCKIM

- Ze strzelonej bramki bardzo się oczywiście cieszę, natomiast co do żółtych kartek, to uważam, że pierwszą sędzia pokazał mi zbyt pochopnie, a na drugą zasłużyłem. Nie wyróżniałem się jednak brutalnością. Przez 90 minut na całym boisku trwała twarda walka, ostrych spięć było sporo. Akurat ja wyleciałem z boiska, ale równie dobrze mogło to spotkać innego piłkarza.

- Przy golu mierzył Pan w przeciwległy róg bramki rywali, czy też miało to być ostre dośrodkowanie?

- Gdy zabierałem się do wykonywania rzutu wolnego, trener krzyknął mi z ławki, bym mocno uderzył w kierunku bramki. Zastosowałem się do tego polecenia, kopnąłem na dalszy słupek i wpadło.

- Uważa Pan, że był to decydujący moment dla dalszego przebiegu spotkania?

- Chyba tak. Nas to prowadzenie uspokoiło, natomiast gospodarzy wytrąciło z równowagi. Wiadomo, jak to jest, kiedy traci się bramkę "do szatni". W drugiej połowie wytrzymaliśmy presję, nie daliśmy się zepchnąć do rozpaczliwej obrony, a Marcin Woźniak zwieńczył dzieło.

- To drugi gol strzelony przez Pana w rundzie jesiennej.

- Pierwszego, też na 1-0, zdobyłem w meczu z Termaliką. Wydaje mi się, że obydwa były równie ważne, bowiem w jakimś sensie ściągały z nas psychiczny balast.

- Czy kiedy schodził Pan z boiska, nie obawiał się Pan, że drużyna straci gola, a Pan zostanie obarczony za to winą?

- Nie, nie myślałem w ten sposób. Byłem pewien, że chłopaki utrzymają korzystny dla nas wynik. Rywal nie był po prostu w stanie zrobić nam krzywdy.

- Czy te dwie żółte kartki powodują wykluczenie Pana z udziału w następnym meczu Sandecji?

- Na szczęście nie, to było moje drugie i trzecie "żółtko". W spotkaniu w Katowicach będę mógł więc wystąpić.

- Mniej więcej w połowie rundy jesiennej zaistniała taka sytuacja, że skierowany Pan został przez trenera do drużyny rezerw. Czy gry w IV lidze nie traktował Pan jak zesłania?

- Powtórzę skierowane niedawno do pana słowa Tomka Midzierskiego. Zacisnąłem zęby i postanowiłem udowodnić wszystkim, że nadaję się do występów w pierwszej lidze. Myślę, że mi się to udało. Jesteśmy przecież zawodowcami, a na chleb zarabiamy grą w piłkę.

Rozmawiał (DW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski