Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener opuszcza rewelacyjnego beniaminka. Zawsze trzeba walczyć do końca [Wywiad]

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Fot. Archiwum Sokół Słopnice
Rozmawiamy z byłym już szkoleniowcem Sokoła Słopnice Wojciechem Tajdusiem.

Kibice zapewne byli mocno zaskoczeni. 20 grudnia na stronie internetowej Sokoła na Facebooku pojawił się komunikat o tym, że po trzech i pół roku spędzonych w klubie ze Słopnic zrezygnował Pan z funkcji trenera. Dlaczego?

Moja rezygnacja, jak wielokrotnie już powtarzałem, nie ma jakiegoś drugiego dna. Po prostu uznałem, że po dość długim czasie współpracy, drużynie potrzebne jest świeże spojrzenie na niektóre sprawy, a mnie jako trenerowi jakieś nowe wyzwanie. I tak się to wszystko poukładało. Spędziłem tutaj wspaniały czas, poznałem wartościowych ludzi, z którymi wspólnie osiągnęliśmy historyczny sukces dla Sokoła. Rozstaliśmy się w najlepszy możliwy sposób z pełnym szacunkiem w obie strony. Z pewnością jeżeli kiedyś nadarzy się okazja, żeby wrócić do Słopnic, z przyjemnością to zrobię.

Odchodzi Pan w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Sokół, jako beniaminek i kompletny nowicjusz na czwartoligowym poziomie, zaskoczył siebie i rywali świetnymi wynikami osiąganymi w rundzie jesiennej. Świadczy o tym siódme miejsce i pewna pozycja w tzw. grupie mistrzowskiej.

Ten wynik jest zasługą całej drużyny. Wygraliśmy dużo spotkań tym kolektywem i zaangażowaniem, niejednokrotnie odwracając losy meczów. Przed sezonem przydarzył nam się koszmarny mecz w Pucharze Polski z Limanovia (1:7), gdzie pojawiło się wiele głosów, że nie mamy czego szukać w czwartej lidze. Paradoksalnie ten mecz nam pomógł, dostaliśmy dobrą lekcję o tym, że liga, do której właśnie awansowaliśmy to już nie są przelewki. Całe szczęście sumiennie odrobiliśmy to zadanie. Uważam, że meczem, który zbudował nas mentalnie było spotkanie drugiej kolejki na wyjeździe z Okocimskim Brzesko, gdzie jeszcze do 86 minuty przegrywaliśmy 2:4 i do tego grając w liczebnym osłabieniu jednak wygraliśmy ten mecz. W piątej minucie doliczonego czasu trafiliśmy gola na 5:4. Ten mecz jest idealnym przykładem tego, że zawsze trzeba walczyć do końca.

Odchodzi Pan w wyjątkowych okolicznościach. Sokoła poprowadził Pan dokładnie w 100 meczach o stawkę. Myśl o odejściu zapewne dojrzewała w Panu od dłuższego czasu.

Powiem szczerze, że czas pracy uzależniałem od wyniku na koniec rundy. Za punkt honoru postawiłem sobie zadanie awansu na czwartoligowy szczebel rozgrywek i utrzymanie zespołu grającego dobrą piłkę, co udało nam się już po rundzie jesiennej. Pewnie gdybyśmy byli niżej w tabeli i nadal musielibyśmy walczyć o ligowy byt to zostałbym jeszcze do końca sezonu, żeby ten cel finalnie osiągnąć. Oczywiście równie dobrze mógłbym mieć spokojną rundę jako trener, bo Sokołowi nic nie grozi, ale uważam, że władze klubu mają teraz więcej czasu na znalezienie nowego szkoleniowca niż miałyby w okresie letnim, gdzie przerwa jest zdecydowanie krótsza. To też ułatwia sprawę. Również mój następca będzie miał sporo czasu na wprowadzenie swojej myśli, a ja na znalezienie nowego klubu. Tak więc po długich przemyśleniach jest to najlepsza decyzja dla nas wszystkich.

Sokół to nie tylko zespół, jako ogół, ale również indywidualności. Jedną z najjaśniejszych postaci był bez wątpienia Patryk Nowak. 21-letni napastnik strzela jak na zawołanie, testowało go choćby ekstraklasowe Podbeskidzie Bielsko-Biała. Gdzie widzi Pan tego zawodnika w najbliższym czasie?

Patryk zaliczył kapitalną rundę, bo strzelić 17 bramek w jednej rundzie premierowego sezonu to jest niebanalna sztuka. To dobry zawodnik oraz fajny człowiek, który chce się rozwijać. Zawsze dużo rozmawiamy i życzę mu jak najlepiej. Ma sporo opcji, i teraz musi dobrze wybrać. Najważniejsze dla niego żeby grał bo tylko to da mu dalszy rozwój. Jeżeli trener mu zaufa i będzie na niego stawiał jestem pewny, że Patryk odpłaci mu się bramkami. Myślę jednak, że nie tylko Patryk zasługuje na szansę w klubie z wyższej ligi, bo w Słopnicach jest kilku zawodników, których warto sprawdzić. Są to piłkarze, którzy po prostu wiedzą po co wychodzą na boisko.

W rozmowie z „Gazetą Krakowską” pochwalił Pana niedawno prezes Sokoła Stanisław Dębski. On również odchodzi z klubu a o Panu powiedział krótko, ale konkretnie: „To świetny gość i trener z wielką ambicją”.

Bardzo miło słyszeć coś takiego po dość długim okresie współpracy. Nigdy nie było między nami tzw. zgrzytów i to trzeba docenić. Tak jak wspomniałem wcześniej rozstaliśmy się w świetnych relacjach i tak to moim zdaniem powinno właśnie wyglądać. Wspólnie wygrywaliśmy, wspólnie przegrywaliśmy, i tak się złożyło, że wspólnie odchodzimy, ale akurat to czysty zbieg okoliczności.

Wiosną, gdy wróci czwarta liga, zapewne zatęskni Pan za „starymi śmieciami”. Niektórzy trenerzy mówią, że po odejściu z danego klubu sami łapią się na tym, że w dniach meczów byli już spakowani, ale dopiero po chwili przychodziła myśl „przecież już tam nie pracuję”.

Nie podlega dyskusji fakt, że bardzo zżyłem się z tą drużyną. Samo rozstanie kosztowało mnie dużo emocji i nie powiem, żebym nie czuł ucisku w gardle... Na koniec powiedziałem im żeby nie mieli mi za złe tego, gdy kiedyś spotkamy się po drugiej stronie barykady, bo pewnie i tak się stanie. Z mojej strony zawsze to będzie z pełnym szacunkiem dla tego klubu, dla tych zawodników. Mam nadzieję, że w drugą stronę również tak to będzie wyglądało. Mam nadzieję, że będziemy miło wspominać nasze relacje i to co udało nam się osiągnąć.

Gdzie teraz zobaczymy trenera Wojciecha Tajdusia?

Nie będę ukrywał, po rozstaniu z Sokołem otrzymałem trzy propozycje od prezesów od czwartoligowych klubów. Myślę, że ta ostateczna decyzja zapadnie po Nowym Roku.

Jakie są pańskie cele na ten zbliżający się rok 2021?

Na pewno chciałbym dobrze wybrać nowy klub i zrealizować w nim cele, które zostaną przede mną przedstawione. Mam 31 lat więc jestem jeszcze młodym trenerem. Piłka jest moją największą życiową pasją i na pewno chciałbym zbierać kolejne doświadczenia trenerskie, bo stojąc w miejscu zaczynamy się po prostu cofać.


Sokół Słopnice w bieżącym sezonie czwartej ligi grupy małopolskiej wschodniej spisywał się wręcz wyśmienicie. Beniaminek ze Słopnic, dysponując młodym i niedoświadczonym zespołem, utarł nosa wielu wyżej notowanym przeciwnikom. Dość napisać, że słopniczanie odnieśli dziewięć zwycięstw, dwukrotnie remisowali swoje mecze, zaś z czterech potyczkach musieli uznać wyższość rywali. Zdobywając aż 44 gole w piętnastu kolejkach piłkarze trenera Tajdusia plasują się wśród najbardziej ofensywnie usposobionych ekip czwartej ligi w tym regionie. Lepsze pod tym względem są jedynie wicelider Unia Tarnów (54 trafienia) oraz piąte obecnie rezerwy Bruk-Bet Termalicy Nieciecza (49). W tym sezonie Sokół rozegrał wiele emocjonujących spotkań. Wygrał w Brzesku z Okocimskim 5:4, pokonał ekipę z Niecieczy 2:1, rozbił Rylovię Rylowa 6:1 czy Skalnika Kamionka Wielka 5:2.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trener opuszcza rewelacyjnego beniaminka. Zawsze trzeba walczyć do końca [Wywiad] - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski