- Niestety, polscy piłkarze, jak już coś osiągną, to chcą na tym jechać przez cały sezon. A tak się nie da – powiedział trener Wisły Franciszek Smuda po meczu z Zawiszą w Bydgoszczy. - Jak się nie włoży całego serca w mecz, to nie da się wygrać. W przerwie było trochę wesoło, a później… dopiero w końcówce się pozbierali – dodał.
Szkoleniowiec wiślaków podkreślił, że jego zespół znów mógł zakończyć mecz w pierwszej połowie, ale zabrakło skuteczności. - To samo było w Poznaniu, gdzie do przerwy mogło być 5:0, a musieliśmy się obawiać, żeby nie przegrać. I teraz było to samo.
Obawiałem się tego spotkania, bo w ubiegłym sezonie na trzy mecze, dwa razy przegraliśmy z Zawiszą. Dla nas to jest nieobliczalny przeciwnik – mówił trener Smuda. - Teraz też, gdybyśmy się szybko nie pozbierali, mogliśmy przegrać – dodał.
Zdaniem trenera „Białej Gwiazdy” dużo pomogło wprowadzenie zawodników rezerwowych. - I Sarki i Stępiński pomogli zespołowi, a nie zaszkodzili. Cieszę się, że Stępiński tak się wprowadził. Widać, że najlepiej jest mu w domu, a nie za granicą. Niepotrzebnie wyjeżdżał do tych Niemiec w tak młodym wieku. Niech gra tutaj i się rozwija. Jeśli chodzi o Michała Czekaja, to… mają szczęście niektórzy, że wygraliśmy. I Sadlok i Czekaj narobili dzisiaj trochę baboli i dobrze, że tak się to skończyło. Kadra ani Sadlokowi, ani Urydze nie posłużyła – mówił trener Smuda.
Teraz przed Wisłą mecz z Legią. Szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” nie obawia się o motywację swoich zawodników. - Przed meczem z Legią czy Cracovią trzeba tylko przeczytać skład i można wyjść z szatni. To jest automat. Piłkarze sami się buzują przez cały tydzień przed takim meczem – zapewnia trener Smuda.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?