Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener stracił głos, ale nie dobry humor

Jacek Żukowski, Kielce
Piłka nożna. Cracovia wygrała po raz pierwszy na wyjeździe w tym sezonie i odegnała od siebie widmo zimowania w strefie spadkowej. Następny mecz? Trening noworoczny!

Dziesiąte spotkanie wyjazdowe przyniosło wreszcie sukces Cracovii. Krakowianie w końcu wygrali po dłuższej przerwie (ostatni raz uczynili to wiosną w Lubinie) i zrobili to w dobrym stylu. Zwłaszcza do przerwy prezentowali się bardzo dobrze.

Warto było stracić głos, ale nie stracić punktów _– stwierdził chrypiący Robert Podoliński, trener Cracovii. – _Pierwsza połowa była bardzo dobra, w drugiej części daliśmy się zepchnąć do defensywy. Korona to nie ten sam zespół, co na __początku sezonu, lecz dużo lepszy.

Najważniejsze jest to, że krakowianie nie muszą się martwić o to, że będą zimować w strefie spadkowej. Jesień została więc uratowana. Zanotowali awans z 14. miejsca, a o ile pozycji, to się okaże po dzisiejszych i jutrzejszych meczach. Na pewno przeskoczyli Koronę, a mogą jeszcze Lechię i Górnika Łęczna.

Trener Podoliński trochę pomieszał składem, ustawiając Boubacara Dialibę tuż przy Denissie Rakelsie, a rolę skrzydłowego powierzył Pawłowi Jaroszyńskiemu. Było to ofensywne ustawienie. Krakowianie zagrali odważnie, co nie było regułą wyjazdową we wcześniejszych meczach.

Znakomicie zaczął się ten mecz dla „Pasów”. Damian Dąbrowski przejął piłkę w środku pola, od razu zagrał na prawo do Marcina Budzińskiego, a ten znalazł się w sytuacji sam na sam z Vytautasem Cerniauskasem. Pomocnik Cracovii nie kombinował, tylko posłał piłkę obok niego do siatki. To był czwarty gol pomocnika krakowian w tym sezonie.

Po chwili prezent przyjezdnym zrobił Piotr Malarczyk – wystawiając piłkę Rakelssowi. Ten jednak będąc przed bramkarzem strzelił zdecydowanie za słabo. W 20 min po składnej akcji Covilo wyłożył piłkę Budzińskiemu, a ten trafił w kładącego się przed nim obrońcę.

Dwie minuty później strzelający z dystansu Jaroszyński trafił po rykoszecie w poprzeczkę i goście mieli rzut rożny. W 29 min powinno być 2:0 dla Cracovii. Po kontrataku piłka trafiła do Dialiby, ten ograł obronę i kierował już piłkę do pustej bramki. W ostatniej chwili, tuż sprzed linii, futbolówkę wybił Paweł Golański (obrońca kielczan po chwili uderzał z rzutu wolnego, ale na szczęście dla krakowian minimalnie obok słupka).

Ale co się odwlecze... „Budzik” znów przeprowadził kapitalną akcję, uruchomił Krzysztofa Nykiela na skrzydle, a ten ostro dośrodkował na długi słupek, gdzie zamknął akcję Rakels i było 2:0. Łotysz strzelił szóstą bramkę w tym sezonie. Notuje najlepszy okres w karierze, odkąd gra w Polsce.

Druga połowa była zdecydowanie słabsza od pierwszej. Goście grali nerwowo. Zwłaszcza od 59 min, gdy błąd popełnił Pilarz, który źle interweniował, odbijając piłkę jak siatkarz. Uczynił to jednak za słabo, piłkę przepchnął Przemysław Trytko i strzałem z bliska do pustej bramki zdobył kontaktowego gola.

Cracovia za bardzo cofnęła się, broniąc wyniku. Ataki Korony były coraz groźniejsze. W 79 min z dystansu strzelał Michał Janota – obok słupka. I na tym skończyły się sytuacje. Potem dominował już chaos. Pilarz nie musiał się obawiać, bo Korona nie stwarzała groźnych okazji.

W lidze nastąpi teraz przerwa do połowy lutego, ale Cracovia spotka się z kibicami na tradycyjnym treningu noworocznym 1 stycznia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski