– Wreszcie mamy okazję porozmawiać w radosnych nastrojach, bo Sandecja w końcu wygrała. I to na wyjeździe, z rywalem, z którym walczy o utrzymanie się w I lidze.
– No tak. W niedzielę spadł mi kamień z serca. Byłem przekonany, że w Siedlcach zawodnicy zostawią na boisku zdrowie i wywalczą komplet punktów. Tak też się stało. To był mecz „o sześć punktów”.
– Po Nowym Sączu krąży pogłoska, że za zwycięstwo piłkarze mieli obiecaną ekstra premię.
– Zgadza się. Słowo „ekstra” nie bardzo tu jednak pasuje, bo aż tak wielkie pieniądze w grę nie wchodziły. Ale rzeczywiście, wraz z ludźmi z zarządu zrobiliśmy „ściepę”, żeby dać zawodnikom wyższe niż dotychczas premie. Nie sądzę jednak, że to one zadecydowały o zwycięstwie. Chłopcy zostawili na boisku zdrowie, byli piłkarsko lepsi. Stąd wygrana.
– Poskutkowały szczere rozmowy z zawodnikami?
– Tak jest. Podczas dyskusji powiedzieliśmy sobie, czego nawzajem od siebie oczekujemy. Później rozmawialiśmy ze sztabem szkoleniowym. I te spotkania przyniosły oczekiwany efekt.
– Piłkarzom wyrównaliście zaległości w wypłatach pensji?
– Nie są one wielkie. Chodzi o raptem miesięczną zwłokę. Proszę pokazać mi inny klub z pierwszej ligi, w którym długi wobec graczy są na podobnym poziomie.
– Podobno poważnie rozważaliście możliwość zmiany trenera?
– Ktoś rzucił taki pomysł, ale bardzo szybko się z niego wycofaliśmy. Nie możemy narażać się na śmieszność. Dariusz Wójtowicz i jego asystent Marcin Jałocha to naprawdę świetni fachowcy. Gdybyśmy dokonali rotacji, zespół prowadziłby już czwarty trener w tym sezonie.
– Piąty: Ryszard Kuźma, Jozef Kostelnik, Janusz Świerad, Piotr Stach. Teraz Wójtowicz...
– No właśnie. Kto zresztą zmienia trenera po kilku meczach? Pozostajemy wierni zapisowi w kontrakcie ze szkoleniowcem, który mówi, że jeśli Sandecja utrzyma się w I lidze, to zostanie on automatycznie przedłużony na kolejny sezon.
– Gdy drużyna zbierała cięgi, nie przyszła Panu do głowy myśl, żeby to prezesowanie rzucić i przypilnować własnych interesów?
– Owszem, bywały takie momenty. Za dużo jednak zdrowia i pieniędzy włożyłem w Sandecję, żeby opuszczać ją w trudnym dla niej momencie. To prawda: dawno nie notowano tylu kolejnych porażek, ale teraz chyba wszystko zaczyna zmierzać we właściwym kierunku.
– Załóżmy jednak, odpukać, że „Biało-czarni” spadną z I ligi. Co wówczas pocznie prezes Danek?
–Umówmy się, że nie było tego pytania. Sandecja zostanie w pierwszej lidze. Tu jest jej miejsce. Nie oznacza to, że mamy je przypisane. Czeka nas walka do końca rozgrywek. Przed chłopakami kolejny trudny mecz, z liderującym Zagłębiem Lubin. Zagramy w osłabionym składzie. Bez Mateusza Bartkowa, Kamila Hempela, Armanda Elli Kena i chyba Kamila Słabego. Jestem jednak optymistą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?