Ojciec ma wątpliwości: - Chyba się zastanowię, czy z tego indywidualnego nauczania dalej korzystać
(INF. WŁ.) Dziecko ojca piastującego wysoką funkcję w jednym z małopolskich samorządów korzysta z indywidualnego nauczania kilku przedmiotów, chociaż jest sprawne ruchowo, a na pozostałe lekcje uczęszcza tak, jak inni uczniowie. Dyrektor szkoły przyznaje, że "jest to sytuacja trochę dziwaczna", ale nic nie może zrobić, bo decyzję o indywidualnym nauczaniu podejmuje komisja z miejscowej poradni psychologiczno-wychowawczej.
Tymczasem chłopiec przez 12 godzin tygodniowo chodzi na lekcje sam na sam z nauczycielem, które odbywają się na terenie szkoły i za które nauczyciel otrzymuje normalne wynagrodzenie. W orzeczeniu lekarskim, które było podstawą wydania decyzji o indywidualnym nauczaniu napisano, że u ucznia rozpoznano "nerwicę lękową i tachykardię serca". W dalszej części orzeczenia lekarz wymienia bardzo specjalistyczne rodzaje terapii (np. behavioralną), której musi się poddać nastoletni pacjent.
- Pod względem formalnym wszystko jest niby w porządku - _mówi zbulwersowany tą sprawą rodzic jednego z uczniów. - _Ale proszę sobie wyobrazić, co by było, gdyby rodzice każdego znerwicowanego dziecka zażyczyli sobie prywatnych lekcji za państwowe pieniądze.
Ojciec ucznia nie chce powiedzieć, z powodu jakiej to poważnej przypadłości wystąpił z wnioskiem o przyznanie indywidualnego nauczania synowi. - To są sprawy neurologiczne - tłumaczy enigmatycznie. - Takie było zalecenie lekarzy. Na pytanie, czy to "sprawy neurologiczne" powodują, iż chłopak ma trudności z nauką, jego ojciec odpowiedział: "No, może nie jest taki zdolny jak ja, ale generalnie nie o trudności z nauką tu chodzi". Z dalszej rozmowy z ojcem chłopca mogliśmy się domyślić, że jego syn po prostu sprawia trudności wychowawcze, wykazując m.in. agresywną postawę wobec otoczenia.
Z relacji ojca wynika, że chłopak w szkole podstawowej uczył się razem z innymi dziećmi. - Już wtedy zalecano mu indywidualne nauczanie, ale ja nie chciałem z tego korzystać, bo zarzucono by mi, iż wykorzystuję swoją funkcję. Teraz, po naszej rozmowie, chyba się zastanowię, czy z tego indywidualnego nauczania dalej korzystać. Cóż, po raz kolejny dochodzę do wniosku, że dzieci ludzi sprawujących funkcje publiczne nie mają łatwego życia.
Zgodnie z rozporządzeniem MEN z 1993 roku, prawo do indywidualnego nauczania mają dzieci unieruchomione z powodu kalectwa (po ciężkiej chorobie lub po urazie), które nie mogą o własnych siłach chodzić do szkoły. W wyjątkowych sytuacjach prawo to przysługuje dzieciom ciężko chorym neurologicznie. Wniosek o przyznanie prawa do nauczania ucznia (przeważnie odbywa się to w jego własnym domu) składają rodzice. Musi on być poparty zaświadczeniami lekarzy specjalistów, opinią psychologa i pedagoga. Decyzję, czy można przyznać takie prawo w konkretnym przypadku, podejmuje zespół z poradni psychologiczno-pedagogicznej, znajdującej się w rejonie zamieszkania ucznia.
Wedle słów Jacka Urbana, wicedyrektora wydziału opieki i szkolnictwa specjalnego, w Małopolsce z roku na rok zwiększa się liczba uczniów, którzy korzystają z możliwości indywidualnego nauczania w domu. W ubiegłych latach wskaźnik ten wynosił pomiędzy 2 a 3 procent. W tym roku jest to już prawie 6 proc. uczniów.
(G)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?