Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trochę piasku na dłoni

Paweł Głowacki
Dostawka. I leż zdań można utworzyć z dwudziestu czterech liter alfabetu? Ileż znaczeń można wyprowadzić z setek chwastów, grudek i innych drobiazgów?” W maju minie pięćdziesiąt lat od dnia, w którym nakładem Instytutu Kultury w Paryżu pierwszy raz ukazały się te pytania i reszta kosmosu słów „Kosmosu” Witolda Gombrowicza.

Piękny wiek jak na płeć silną (kosmos jest przecież rodzaju męskiego), środek dojrzałości. Zacny, okrągły jubileusz, zacny, ale też niepokojącą rewelacją okraszony. Oto po piętnastu latach filmowego milczenia Andrzej Żuławski zapragnął przełożyć na ruchome obrazy słowa tej ostatniej powieści Gombrowicza.

W rozmowie z Tadeuszem Sobolewskim wiele o tym mówi, w finale zaś zdradza, co usłyszał od Jerzego Gruzy. „Jak można w ogóle robić film z „Kosmosu”? Przeczytałem dwa razy, nic nie zrozumiałem, wisi wróbel, ktoś dusi kota, o czym to w ogóle jest?”, rzekł twórca komedyjek powszechnie zrozumiałych. Żuławski odpowiedział: „Ja też nie zrozumiałem”.

Napisałem wyżej: „niepokojąca rewelacja”, gdyż nie mam pewności, czy odpowiedź Żuławskiego to tylko dzielna prowokacja Wielkiego Macho Kina, a nie mam jej, bo nie wiem, czy Żuławskiemu nie umknęło, iż cytowane pytania, zwłaszcza zaś taka, a nie odwrotna ich kolejność, są dla „Kosmosu” jakościami fundamentalnymi. Nie wiem, czy Żuławski zrozumiał, że głównym, najpotężniejszym i nie do obalenia, nie do przeoczenia bohaterem tej opowieści jest język.

Owszem, są bohaterowie, by tak rzec, klasyczni. Jest Witold, narrator (sam Gombrowicz? Nie wnikajmy w to), jest jego towarzysz Fuks, są dziwaczni gospodarze jakiegoś półpensjonatu w Zakopanem, jest Lena, co ma niepokojąco ułomną wargę, i są jeszcze inni, pomniejsi. I rzecz równie jasna: istnieje jakaś tam fabułka klasyczna, coś się dzieje, jest wędrówka Witolda i Fuksa, są gesty, ruchy, usiłowania, nawet coś na podobieństwo niezdrowego romansu się tli, są też krajobrazy rozmaite, widoki, dni i noce. Tak, wszystko to da się od biedy pokazać w filmie.

Ale to nie jest „Kosmos”. I da się od biedy wykombinować kilka filmowych znaków, metafor może, w których błyśnie naczelne, za przeproszeniem, Przesłanie, Teza, że ogrom rzeczy i tajemnic świata jest ciemnością litą i nieogarnioną oraz że nieusuwalna jest wobec ciemności bezradność człowieka, co próbuje znaleźć choćby włos światła, choćby tylko kłaczek sensu. Ale to jest co najwyżej ćwierć „Kosmosu”. „Kosmos” cały to odpowiedź na pytanie: jak szukać włosa, kłaczka? A raczej: czym szukać?

Nie rękami, nie śrubokrętem, nie milczeniem. Językiem, gadaniem, pisaniem, wciąż od nowa uparcie podejmowaną narracją. Zapytany przez dziennikarza, czemu nie zamilkł, czemu pisze wciąż, Samuel Beckett odrzekł: „Cóż pan chcesz? Słowa – to wszystko, co mamy”. Jak to tam idzie w znanej frazie? „Co nienazwane, zmierza do nieistnienia”. Chyba tak to idzie. Wracając do cytowanych pytań – nawet jeśli znaczenia, które się wyprowadza z drobiazgowego rumowiska zwanego światem, są złudne i chwilowe, to jednak są, a jako że są znaczeniami właśnie, da się je wyprowadzić tylko językiem.

Nie inaczej – bohaterem „Kosmosu” jest gęsty jak towot kosmos słów opowiadającego Witolda, słów błąkających się po skórze dni i nocy, słów obwąchujących Saharę rzeczy, słów szukających i pełnych fatalnego pocieszenia, że kiedyś, w środku któregoś zdania nagle błyśnie włos, szepnie coś kłaczek. „Człowiek trochę piasku weźmie na dłoń a już gubi się bez ratunku w kupie nieobjętej”, mówi Witold. Lecz jak nie brać na dłoń piachu i nie mruczeć nad nim bezradnych poematów, skoro nic innego nam nie pozostało? Żuławski chce nakręcić „Kosmos”. Czy wie, jak sfilmować upartą włóczęgę zdań?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski