- Wróciła Pani do treningów po kilku tygodniach przerwy spowodowanej przeciążeniem kolana. Udało się zagrać w lidze po raz pierwszy tym sezonie.
- W końcu! Lekarze na mnie chuchali i dmuchali. Pilnowali, żebym zbyt szybko nie wróciła do gry. To była walka z własnym organizmem. Jednego dnia było super, a drugiego wszystko wracało. Następnego dnia znów mogłam biegać, a potem na nowo wahanie. Doktorzy Jerzy Zając i Jan Paradowski bardzo mi jednak pomagali. Czuję się coraz lepiej. Może jeszcze w głowie jest coś zakodowane, trochę się stresuję, zwłaszcza przy mijaniu rywalek. Myślę, że to tylko kwestia wzmocnienia nogi i treningów.
- Od razu po wejściu na boisko zdobyła Pani pierwsze punkty.
- Nastawiałam się, że trener wypuści mnie dopiero w drugiej połowie. Siadłam z tyłu i się chowałam, bo byłam w takim stresie (śmiech). Justyna Żurowska życzyła mi powodzenia, a ja na to: „Justyna, módl się za mnie, bo się boję!”. Myślałam tylko o tym, żeby nikt mnie nie minął, robiąc ze mnie wiatrak. Aż tu nagle trafiłam trójkę i poczułam wielką radość. Cieszę się, że kibice ciepło mnie przywitali i że drużyna tak mi pomogła wejść w mecz. A także, iż trener nie naciskał na mnie, czekał cierpliwie. W ostatnich dniach dołączyła do nas Devereaux Peters i pokazała, że ma duży potencjał. Wiadomo, nie jest to zawodniczka w typie Jantel Lavender, ale wydaje mi się, że Peters jest bardziej ruchliwa. Ma długie ręce, zaprezentowała efektowny blok, bardzo pomaga w obronie.
- Koleżanki z zespołu się ucieszyły, że trochę je Pani odciąży?
- Oj tak, śmieję się, że przyszłam do szatni i mówię, że wszystko mnie boli. Plecy, mostek... A Justyna na to: „Czyli wszystko w normie, witamy z powrotem”. Lepiej, żeby to mnie bolało niż kolano.
- W środę czeka Was arcyciekawy mecz w Eurolidze, bo przyjeżdża ekipa naszpikowana gwiazdami - UMMC Jekaterynburg. Będziecie się starać sprawić sensację?
- Będziemy walczyć. Trzeba myśleć pozytywnie. Natomiast nasz pech polega na tym, że po dwóch przegranych w Eurolidze dostajemy teraz koszykarskiego tytana. Bo chyba nie ma w światowej koszykówce większych gwiazd niż te, które obecnie tworzą skład UMMC. Dlatego będzie ciężko. Sama jestem ciekawa, jak to będzie grać przeciwko Brittney Griner. Musimy grać dłuższe i przemyślane akcje. Wtedy rywalki nie będą miały tyle czasu, by nam zbyt dużo punktów nawrzucać.
- Drużynę waszego ostatniego rywala, MKK Siedlce, prowadzi selekcjoner kadry Teodor Mołłow. We wrześniu dostała Pani od niego powołanie, ale stan zdrowia nie pozwolił wziąć udziału w zgrupowaniu. Myśli Pani jeszcze o reprezentacji?
- Obecnie myślę tylko o tym, by być zdrowa i budować formę. Jeżeli będę zdrowa, silna, to bardzo chętnie pomyślę o kadrze. Ale w tym momencie priorytetem jest dla mnie zdrowie i gra dla klubu. Reprezentowanie Polski zawsze było dla mnie wielkim wyróżnieniem. Miałam marzenia o igrzyskach, jednak obecnie zastanawiam się, czy moja obecność nie blokowałaby miejsca innej, młodszej zawodniczce. Biję się z myślami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?