Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudno to zrozumieć

Redakcja
LISTy OD KONSUMENTÓW

   - Niedawno pisaliście Państwo o wciąż zmniejszającej się liczbie spraw rozstrzyganych przez Polubowny Sąd Konsumencki, co wynika z faktu, że sądy polubowne mogą rozpatrywać wnioski jedynie wtedy, jeśli strona pozwana wyrazi zgodę na stawienie się przed ich obliczem. Wiem, że w przypadku odmowy ze strony sklepu czy firmy usługowej skarżącemu pozostaje tylko dochodzenie swych praw w sądzie powszechnym, gdzie jednak terminy są znacznie dłuższe i opłaty wyższe, podczas gdy w sądzie polubownym mógłby załatwić sprawę już w parę tygodni i to bez zbytnich kosztów. Dla mnie to kompletny absurd, że to, czy sąd polubowny może się zająć sprawą, czy nie, zależy od dobrej woli handlowca czy usługodawcy, który przecież robi najczęściej, co tylko może, aby nie uznać racji klienta - nawet gdy sprawa jest ewidentna. Najczęściej ma on świadomość, że poszkodowanemu nie będzie się chciało z nieuznaną reklamacją felernych butów czy zepsutym telefonem komórkowym iść do sądu. Wystarczy więc, że sklep nie odpowie w ogóle na pismo z sądu polubownego i... może spać spokojnie, nie przejmując się pokrzywdzonym nabywcą bubla.
   Doprawdy, trudno to zrozumieć, że przez lata działania sądów polubownych żadnej instytucji czy organizacji konsumenckiej nie udało się wymusić na prawodawcach takiej zmiany przepisów, by stawienie się na wezwanie sądu polubownego było dla obu stron obligatoryjne. Może wreszcie znajdzie się jakieś silne lobby, któremu uda się tę zmianę przeforsować. A jak to jest w innych krajach? Czy tam też zależy to tylko od dobrej woli przedsiębiorcy? Jeżeli nawet, to pamiętajmy, że tam, gdzie kapitalizm mają "od zawsze", jednak warunki są inne - tam właścicielowi sklepu zależy na kliencie, na tym, by był zadowolony i do niego wracał.
   Uważam, że podobnej zmiany wymaga też kwestia rzeczoznawców, oceniających w sklepach oddany do reklamacji towar. Dopóki to sklepy będą ich zatrudniać, dopóty nie ma co liczyć na w pełni obiektywną opinię. Wiadomo, że jeśli taki biegły zbyt często przyznaje rację klientowi, co wiąże się dla sklepu z pewną stratą finansową (skoro klientowi trzeba np. wymienić felerny towar na nowy) - zwalnia go i zatrudnia takiego, który twardo stoi po stronie handlowców. Przeczytałem kiedyś na Waszej kolumnie, że - choć istnieje w Inspekcji Handlowej lista zweryfikowanych, czyli dobrych, rzetelnych, rekomendowanych przez tę instytucję rzeczoznawców - sklepy wcale nie mają obowiązku z nich korzystać, lecz niekiedy zatrudniają takich, którzy znani są dobrze instytucjom konsumenckim z wydawania nierzetelnych, niekompetentnych opinii. Dla mnie to zupełnie niezrozumiałe, że od lat nie udaje się tych spraw wyprostować.
   Z poważaniem
   Andrzej Gołębiowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski