Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trybunał Stanu to czysta fikcja. Nie zebrał się od sześciu lat

Włodzimierz Knap
Fot. Archiwum
Polityka. Uważany jest za instytucję wirtualną, dlatego władza może czuć się bezkarna.

Trybunał Stanu od kilku lat nic nas, podatników, nie kosztuje, bo nie działa. – Jego sędziowie nie zbierają się – poinformowano nas w Sądzie Najwyższym, bo jego I prezes z urzędu jest szefem 19-osobowego Trybunału Stanu. On też dostaje pieniądze na jego utrzymanie.

W tej kadencji sędziowie przyjechali jedynie na zaprzysiężenie, a wcześniej spotkali się w 2008 r. przy okazji sprawy byłego ministra skarbu Emila Wąsacza i w związku z wnioskiem o uchylenie immunitetu ówczesnemu sędziemu trybunału Jackowi Majchrowskiemu.

Jego członkowi za dzień posiedzenia przysługuje 365 zł diety, a przyjezdnym także zwrot kosztów podróży.

Skoro Trybunał Stanu jest martwym, choć konstytucyjnym bytem, to czy warto, by istniał? – Tak – mówi jego członek Kazimierz Barczyk. – Mimo wszystko lepiej jest, by on, niczym miecz Damoklesa, wisiał nad głowami najważniejszych ludzi w państwie. Niech wiedzą, że nie są zupełnie bezkarni.

W ocenie prof. Piotra Win­czorka, konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego, który członkiem trybunału był przez dwie kadencje, należałoby pomyśleć o zmianach w jego funkcjonowaniu. Według niego należy przede wszystkim uprościć procedurę stawiania przed nim. Obecna jest zawiła, wymaga uzyskania co najmniej 276 głosów poselskich. W praktyce trudno kogokolwiek przed nim postawić, a co dopiero skazać.

W ocenie prof. Winczorka wniosek PiS w sprawie postawienia Marka Belki, prezesa NBP, przed nim, choćby z tego powodu nie ma szans powodzenia.

Zadaniem Trybunału Stanu jest sądzenie ludzi zajmujących najwyższe stanowiska w państwie (m.in. prezydenta, premiera, ministrów, prezesa NBP), w wypadku naruszenia przez nich konstytucji i ustaw. Trybunał może skazać m.in. na utratę prawa wyborczego, zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk państwowych, a nawet na karę więzienia, w przypadku przestępstw.

Jego historia, choć liczy 93 lata, jest nudna. Utworzony w 1921 r. nie odegrał w II RP większej roli. Pierwsza i zarazem ostatnia rozprawa odbyła się w 1929 r., kiedy sądzono ministra skarbu Gabriela Czechowicza, lecz wyrok nie zapadł. W okresie powojennym trybunał reaktywowano w 1982 r. decyzją junty Wojciecha Jaruzelskiego.

Od czasu wznowienia działalności wydał zaledwie jeden wyrok, w tzw. aferze alkoholowej. Orzekł wówczas winę byłego ministra współpracy z zagranicą w rządzie Mieczysława Rakowskiego Dominika Jastrzębskiego oraz byłego prezesa Głównego Urzędu Ceł Jerzego Ćwieka.

Niedawno sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej rozpoczęła prace nad wnioskami złożonymi przez klub PO, których celem jest postawienie przed Trybunałem Stanu Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry. Wnioski złożyła PO w listopadzie 2012 r. Gdyby Kaczyński i Ziobro zostali skazani, to mogliby pożegnać się z udziałem w czynnej polityce. Prof. Win­czorek ocenia jednak, że wniosek PO jest oparty na kruchych podstawach.

Sugeruje on, że aby była możliwość karania najwyższych funkcjonariuszy państwa, warto zastanowić się, czy zadań Trybunału Stanu nie powierzyć Trybunałowi Konstytucyjnemu lub utworzonej w tym celu przy Sądzie Najwyższym izbie odpowiedzialności konstytucyjnej.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski