Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba ciąć wydatki sztywne

Redakcja
Obecnie wydatki sztywne pochłaniają 75 procent całego budżetu państwa. I błyskawicznie rosną. - Należy podjąć pracę nad ich ograniczeniem - nawołuje prof. Stanisław Gomułka, główny ekspert ekonomiczny Business Centre Club. - Ale ten rząd tego nie zrobi - przewiduje.

BUDŻET. - Ten rząd tego nie zrobi - przewiduje prof. Stanisław Gomułka

Dlaczego? - Ponieważ tą problematyką - w ramach całościowej reformy finansów publicznych - ja miałem się zajmować, gdy byłem wiceministrem finansów. Nikomu jednak nie zależało na robieniu cięć w wydatkach sztywnych i nie sądzę, by to się zmieniło - dodaje prof. Gomułka. O podjęcie takich działań apeluje również prof. Leszek Balcerowicz, były minister finansów i były prezes NBP.
Obecnie wydatki sztywne pochłaniają trzy czwarte całego budżetu. Tymczasem dekadę temu - jak wynika z raportu Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych - ich udział w wydatkach budżetowych wynosił 46 proc. Pięć lat później skoczył do 67 proc. W 2006 r. - do 70 proc. Autorzy opracowania podkreślają, że pęcznienie wydatków sztywnych, zwłaszcza na cele socjalne, a ograniczanie na inwestycje i naukę, prowadzi do spowolnienia wzrostu gospodarczego, deficytu w kasie państwa i psucia finansów publicznych. Wydatki sztywne to wszelkiego rodzaju balasty i zobowiązania państwa w postaci subwencji, dotacji, świadczeń emerytalnych czy zasiłków. W ich ramach finansuje się m.in. Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, Fundusz Pracy, sądy.
Na najbliższym posiedzeniu Sejmu posłowie zajmą się projektem nowelizacji budżetu. Jacek Rostowski, minister finansów, twierdzi, że wpływy w tym roku z podatków będą niższe o 46,6 mld zł. Stanie się tak dlatego, że - jak argumentuje minister - skoro mniej kupujemy, to do kasy państwa nie wpłynie planowane 24,6 mld zł z VAT i 6,2 mld zł z akcyzy. Firmy cienko przędą, wpłacą zatem o 10,1 mld zł mniej podatku CIT. Polacy tracą pracę, nasze pensje nie rosną - zapłacimy więc o 5,9 mld zł mniej podatku dochodowego PIT.
Prof. Czesław Skowronek z Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego twierdzi, że już kilka miesięcy temu można było łatwo obliczyć, o ile mniej pieniędzy trafi do budżetu państwa w tym roku. Rozumowanie naszego rozmówcy jest następujące: w obowiązującym budżecie założono, że PKB w 2009 r. wzrośnie o około 5 proc. W oparciu o tę wielkość oszacowano wpływy do budżetu na ten rok. Jednak już w I kwartale było wiadomo, że PKB balansować będzie wokół 0-1 proc. Wówczas zatem jasne stało się, że do budżetu wpłynie mniej o około 50 mld zł. Przyjmuje się bowiem, że obecnie 1 proc. PKB daje ok. 12 mld zł wpływów do budżetu (PKB Polski to ok. 1,2 bln zł). A skoro spadek PKB ma wynieść ok. 5 proc. w stosunku do wielkości założonej w budżecie, to w kasie państwa będzie mniej o ok. 50 mld zł. Tyle właśnie teraz ogłosiło Ministerstwo Finansów.
Blisko 47 mld zł, które nie zasilą budżetu z podatków, minister Rostowski obiecuje w części zrekompensować pieniędzmi z innych źródeł. 8,3 mld zł - ma pochodzić z tzw. dochodów niepodatkowych, m.in. z dywidendy (5,3 mld zł) i pieniędzy uzyskanych z różnic kursowych (w efekcie osłabienia złotego w stosunku do euro). 8,2 mld zł ma pochodzić z Unii Europejskiej. W sumie zatem w 2009 r. wpływy do budżetu mają być niższe o 30,1 mld zł. Całkowity deficyt wynieść ma natomiast 27,2 mld zł, czyli o 9 mld zł więcej niż zakłada obowiązujący budżet.
Prof. Gomułka zwraca uwagę na kwestię wspomożenia budżetu z pieniędzy unijnych. Nasz rozmówca twierdzi, że nie jest jasne, czy resort finansów chce zwiększyć wpływy tylko dzięki temu, że pieniądze z Unii (euro) - zgromadzone na koncie rządowym w NBP - państwo wymieni, korzystając z korzystnego kursu złotego do euro (zysk trafiłby do budżetu). Czy też państwo zamierza sięgnąć w tym roku po pieniądze, jakie Unia dała nam na inne cele. - Jeśli tak by się stało, mielibyśmy do czynienia z pożyczką, którą trzeba spłacić tym, którym UE przyznała te pieniądze. Takie działanie obniżyłoby deficyt budżetu, ale nie zmniejszyłoby deficytu całego sektora finansów publicznych. Byłoby rodzajem tzw. kreatywnej księgowości - przekonuje prof. Gomułka.
Ma on zastrzeżenia również do innych propozycji zawartych w projekcie nowelizacji budżetu. Na przykład do zakładanego spadku dotacji do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych o 0,5 mld zł. Przypomina, że dochody Zakładu Ubezpieczeń Społecznych rosną dużo wolniej niż wydatki. W tej sytuacji można oczekiwać znacznego wzrostu dotacji do FUS-u, a projekt zakłada jej obniżenie. FUS będzie musiał na własną rękę zabiegać o środki finansowe na wypełnienie własnej dziury budżetowej. To znów obciąży deficyt całego sektora finansów publicznych.
Prof. Skowronek zwraca uwagę, że wpływy do kasy państwa z dywidendy - planowane na 5,3 mld zł - co prawda zasilą tegoroczny budżet, lecz jest to dochód okolicznościowy, związany z realizacją wysokich zysków za rok 2008. W przyszłym - 2010 - takich dodatkowych dochodów prawdopodobnie nie będzie.
Dr. Mariusza Andrzejewskiego z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, byłego wiceministra finansów, martwią planowane oszczędności na administrację wojewódzką, a przede wszystkim na MSWiA i szkolnictwo wyższe: - Nie można oszczędzać na tych dziedzinach, bo obróci się to ze szkodą dla państwa i obywateli!
Włodzimierz Knap
[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski