Następnie - jak każe tradycja - zagrano również Marsza Mendelssohna, a medale, przyznane przez prezydenta RP, do piersi jubilatów przypięła wiceprezydent Krakowa Stanisława Urbaniak. Małżonkowie otrzymali również listy gratulacyjne. Medalami uhonorowano tym razem 16 par, a byli to: Henryka i Jan Banasiowie, Aleksandra i Ryszard Bartonowie, Sabina i Bolesław Bilowie, Stanisława i Wojciech Ciepielowie (57-lecie), Janina i Jan Dudkowie, Zuzanna i Józef Fedakowie (Szmaragdowe Gody), Marianna i Mieczysław Guzikowie, Franciszka i Józef Hawrowie, Elżbieta i Marian Hrabcowie, Teresa i Andrzej Jaroniowie, Alina i Wiktor Kalbarczykowie, Aleksandra i Zdzisław Kortowie (Szmaragdowe Gody), Romualda i Stanisław Kruczkowie, Irena i Adam Łepkowscy, Maria i Jan Makułowie oraz Anna i Stanisław Tkaczowie.
- W chwili ślubu miałam 18 lat, a mąż 20. To był mój pierwszy chłopak i od razu za niego wyszłam. Byliśmy dziećmi, kiedy się pobraliśmy, ale udało nam się wytrwać z sobą tyle lat - mówiła Aleksandra Korta, a zapytana o receptę na długoletnie pożycie małżeńskie, bez wahania odparła, że najważniejszą rolę odgrywa właściwe dobranie się partnerów oraz tolerancja i gotowość do kompromisów.
Zdaniem państwa Ciepielów najważniejsza w małżeństwie jest zgoda i umiejętność wybaczania. - Każdy nerwy ma, a życie nie jest usłane różami, więc konflikty są nieuniknione, ale trzeba umieć jedno drugiemu ustępować - tłumaczyła pani Stanisława. - To przede wszystkim kobieta musi się wykazać cierpliwością i wyrozumiałością. Musi być jednocześnie żoną, kochanką i przyjaciółką, ale pozwalać mężowi na zbyt wiele też nie wolno. Wszystko trzeba umieć wyważyć.
Wzajemne zrozumienie, zaufanie i cierpliwość - taką receptę na długoletnie pożycie małżeńskie mają z kolei państwo Banasiowie. - Udało nam się małżeństwo. Zawsze wspólnie dążyliśmy do celu, potrafiliśmy znaleźć wspólny język, a to pomaga w rozwiązywaniu problemów życiowych. Choć tak długo razem żyjemy, nadal jest między nami zgoda, nadal się kochamy i jesteśmy szczęśliwi - przekonuje pan Jan, a jego żona dodaje: - Wiele osób zastanawia się, czemu dziś pary tak szybko się rozchodzą. Moim zdaniem brakuje im właśnie zrozumienia i umiejętności wybaczania. To tak, jakby było dwóch kapitanów i jeden ster. Kiedy każdy ciągnie w swoją stronę, to wiadomo, że nic dobrego z tego nie będzie - podkreśla pani Henryka. (PSZ)
Fot. Piotr Kędzierski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?