Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba wziąć się w garść

Rozmawiał Jacek Żukowski
Damian Dąbrowski wciąż czeka na pierwszą bramkę w sezonie
Damian Dąbrowski wciąż czeka na pierwszą bramkę w sezonie fot. Wojciech Matusik
Rozmowa. – Z Pogonią musimy wygrać. Innej możliwości nie bierzemy pod uwagę – mówi DAMIAN DĄBROWSKI, pomocnik Cracovii. Mecz ze szczecinianami w sobotę o godz. 20.30.

– Ostatnio pauzował Pan z powodu kartek. Przykro było patrzeć na bezradość kolegów w meczu z Ruchem?

– Szkoda tego wyniku. Liczyliśmy, że w Chorzowie wygramy, bo wtedy pojawiłaby się realna szansa na dokonanie czegoś więcej w tym sezonie. Sytuacja jest trudna, ale wszyscy na to zapracowaliśmy i wszyscy musimy to zacząć naprawiać.

– Trener Robert Podoliński podkreślał, że brakowało mu Pana i Piotra Polczaka. To chyba miłe dla zawodnika słyszeć, że trener go ceni?

– Na pewno takie słowa budują. Taka jest też rola trenera, musi brać wszystkich zawodników pod uwagę. Chcemy pracować i staramy się wywiązywać ze swoich obowiązków.

– Ale takie słowa kładą na barki piłkarza większą odpowiedzialność. Pewnie wróci Pan na mecz z Pogonią Szczecin i będzie musiał pokazać, że Cracovia z Dąbrowskim to inny zespół niż bez niego.

– W każdym meczu trzeba udowadniać swoją wartość, ale różnie to wychodzi.

– Meczami w Krakowie musicie ratować swoją sytuację. Pogoń też jest w trudnym położeniu, ale gracie u siebie, więc kibice mogą liczyć na wygraną?

– Nie tylko kibice, nam też na tym zależy. Nie widzimy innej możliwości niż zwycięstwo.

– Pogoń miała problemy, zmieniła trenera. To okoliczność sprzyjająca dla was, że Czesław Michniewicz nie zna jeszcze do końca zespołu?

– Ani to plus, ani minus. Z jednej strony można powiedzieć, że trener nie zna do końca zawodników, ale z drugiej – Pogoń ostatnio wygrała z Jagiellonią i to na pewno podniosło morale jej piłkarzy.

– Od meczu z Lechią Cracovia zmieniła system gry – na czterech obrońców. Czy Pan, jako środkowy pomocnik, odczuwa tę zmianę jakoś radykalnie?

– W środku pola za dużo się nie zmieniło. Za to boczni obrońcy mają inne zadania, mogą się podłączyć do akcji ofensywnej. My, jako defensywni pomocnicy, mieliśmy asekurować boczne strefy, a teraz możemy się skupić na walce w środku pola.

– W tym sezonie nie zdobył Pan ani jednej bramki. Spędza to sen z powiek, czy nie ma to dla Pana większego znaczenia?

– Myślę, że każdy zawodnik chciałby strzelać bramki, ja też. Miałem taki moment, że przez pierwsze dwa lata gry w ekstraklasie w ogóle nie miałem bramki na koncie i jakieś czarne myśli się pojawiały. Jednak potem strzeliłem dwie, więc do tego, co jest teraz, podchodzę spokojnie. Skupiam się na tym, by kolegom otwierać dobrymi podaniami drogę do bramki.

– A jak jest z rzutami wolnymi? Do niedawna etatowym ich wykonawcą był Milos Kosanović. Gdy go zabrakło, to pojawił się problem.

– Jest kilku zawodników, którzy się tym zajmują: Marcin Budziński, Bartek Kapustka, ja też. Na boisku rozmawiamy ze sobą i wtedy zapada decyzja, kto ma strzelać. Inna sprawa, że nie mamy za dużo tych stałych fragmentów gry, a gdy mamy, to nie wychodzą nam one za dobrze.

– Zapowiada się walka o utrzymanie, tak jak przed rokiem. Pan już to poznał na własnej skórze.

– Na pewno mecz z Ruchem był kluczowy. Trzeba zdać sobie sprawę z powagi sytuacji i wziąć się w garść.

– Najważniejsze dopiero przed wami. W sezonie zasadniczym, gdy jest siedemnasta czy dwudziesta kolejka, to ewentualna porażka jeszcze niczego nie zmienia, a w dodatkowej fazie, przy wyrównanej stawce, każdy mecz będzie niesamowicie nerwowy.

– Każdy mecz jest ważny, ale rzeczywiście, po podziale tabeli, te siedem spotkań nabiera innego smaczku. Więcej jest nerwów i kosztuje to wszystko więcej emocji.

– Ma Pan receptę na uporanie się ze stresem?

– Nie mam. Nie słucham muzyki, jak inni koledzy. Przychodzi czas meczu i wtedy pojawia się adrenalinka. Doping kibiców napędza i to mi wystarcza.

– Przypomina Pan sobie mecz ze Szczecina przegrany 1:2?

– Tak, kojarzę, wtedy czekaliśmy na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. Nieźle się układał ten mecz, a przegraliśmy.

– W ubiegłym sezonie przegraliście u siebie 0:1, ale to był jeden z lepszych waszych występów w tamtych rozgrywkach.

– To był mecz bez publiczności. Świetne spotkanie zagrał Marcin Budziński, ale bardzo dobrze prezentował się też bramkarz Pogoni Radosław Janukiewicz i to nam przeszkodziło.

– W swojej karierze jeszcze Pan z Pogonią nie wygrał.

– W barwach Cracovii raz zremisowałem i poniosłem dwie porażki. Brakuje zwycięstwa, więc najwyższy czas to zmienić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski