Coraz lepiej się rozumiemy. Jest dobra atmosfera - mówi Paulina Maj FOT. (KOW)
Rozmowa z PAULINĄ MAJ, 27-letnią libero zespołu siatkarek Polskiego Cukru Muszynianki
- Nie, chyba dopiero koło drugiej się udało (uśmiech). Po takich właśnie meczach, do tego granych późno, ciężko jest zasnąć.
- Kłopoty ze snem miała Pani pewnie w głównej mierze przez tie-breaka, w którym prowadziłyście już siedmioma punktami, a o mały włos nie roztrwoniłyście przewagi.
- Dokładnie. Liczyłyśmy chyba, że sam się wygra, a tak nie ma nigdy. Zawsze trzeba postawić kropkę nad i. To dla nas nauczka. Dobrze, że ostatecznie spotkanie zakończyło się naszą wygraną.
- To był kolejny wasz występ, o którym można powiedzieć, że wszystko zaczyna się od zagrywki.
- Zgadza się, szczególnie przy dobrych rozgrywających, które dobrze rozrzucają na siatce. Ważne, żeby przez zagrywkę uniemożliwić rywalowi wszechstronną grę. Fajnie, że nam się udało. W zespole z Baku grają dziewczyny, które można tym elementem pogonić. Dobrze, że zagrywka była u nas na wysokim poziomie.
- Paulina Maj obroniła kilka trudnych piłek. Skuteczne były Magdalena Piątek i Natalia Kurnikowska. Dobre zmiany dały Justyna Sosnowska i Karolina Różycka. Jak widać, jest w kim wybierać najlepszą muszyniankę przedwczorajszego spotkania.
- Coraz lepiej się rozumiemy. Wcześniej miałyśmy ciężki okres. Dużo musiałyśmy sobie wytłumaczyć. Każda zrozumiała już intencje koleżanek. Wzięłyśmy się do pracy z jeszcze większym zaangażowaniem i jak widać, z meczu na mecz nasza postawa wygląda coraz lepiej. Do tego w zespole jest atmosfera. To, że każda dobrze czuje się na boisku, pomaga w wynikach.
- Koniec czwartego seta i początek piątego świadczą o tym, że Azerki chyba nie poradziły sobie z presją. W rewanżu u siebie, na oczach kibiców i przede wszystkim sponsorów może być im pod tym względem jeszcze trudniej.
- Kiedy zobaczyły nas rano na rozruchu, kipiały pewnością siebie. Wieczorem przekonały się jednak, że łatwo z nami nie będzie. W Baku tanio skóry też nie sprzedamy. Mamy szansę awansu.
- Obiekt w stolicy Azerbejdżanu znacie bardzo dobrze, bo w poprzedniej rundzie ograłyście już tam Lokomotiw. Przed drugim meczem z Azeryolem ma to w ogóle jakiekolwiejk znaczenie?
- Hmm, panuje tam specyficzny klimat. Hala nie jest sprzyjająca. Jest w niej ciemno. Azerki są pewnie bardziej przyzwyczajone. W sumie nie ma co jednak o tym mówić, bo oba zespoły będą mieć takie same warunki. Przed nami ciężkie zadanie, ale ja się cieszę, że mamy możliwość walki z naprawdę dobrymi zespołami, o zupełnie innej charakterystyce niż przeciwnicy w polskiej lidze. Wiadomo, wyjazdy są ciężkie, a ostatnim nawałem podróży i spotkań jesteśmy już zmęczone. Mecze są w terminarzu poukładane blisko siebie. Ale cóż, trzeba zacisnąć zęby i grać dalej.
- W środę zagrała Pani przeciwko Małgorzacie Kożuch, z którą zdobyła kiedyś mistrzostwo Polski w barwach Atomu Trefla Sopot. Była okazja do wspomnień?
- Kilka zdań wymieniłyśmy, ale nie było czasu, żeby usiąść przy kawie.
Rozmawiał Łukasz Madej
POLSKI CUKIER FAKRO - AZERYOL BAKU 3:2 (25:20, 22:25, 22:25, 28:26, 15:13)
Polski Cukier Fakro Muszyna: Jagieło, Piątek, Mazurek, Kurnikowska, Wojcieska, Plchotowa, Maj (libero) oraz Różycka, Sosnowska, Jasińska.
Azeryol Baku: Vargas Valdez, Kowalienko, Alijewa, di Julio, Frometa, Kożuch, Thomsen (libero) oraz Parchomienko, Gasimowa, Agajewa, Jones, Rahimowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?