Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzebinia postrachem dla rywali

Jerzy Zaborski
Michał Kowalik, z lewej (Trzebinia)
Michał Kowalik, z lewej (Trzebinia) fot. Jerzy Zaborski
III liga piłkarska. W Trzebini narodziła się nowa tradycja. MKS, choć jest beniaminkiem w trzecioligowym towarzystwie, odprawia kolejnych rywali z pokaźnym bagażem goli. Tak było także w derbach zachodniej Małopolski, przeciwko Sole Oświęcim (5:1).

Przed spotkaniem trzebiński szkoleniowiec Robert Moskal tonował nastroje optymizmu, podkreślając, że nie w każdym meczu można zaaplikować rywalom po kilka bramek, a już trudno będzie o każdą zdobycz w konfrontacji z Sołą, mającą w swoich szeregach doświadczonych defensorów. Okazało się, że trener chyba nie do końca docenił swoich podopiecznych.

- Na __pewno strzelenie oświęcimianom pięciu goli musi robić wrażenie - podkreśla Moskal. - Może chłopcy byli do tego stopnia zdeterminowani, bo mieli obiecane dwa dni wolnego za wygraną nad __Sołą.

Miejscowi nie ustrzegli się krótkiego przestoju. Mimo wysokiego prowadzenia, strata jednej bramki wytrąciła ich z równowagi. Tak było nie tylko w ostatnim meczu, ale we wcześniejszej potyczce przeciwko Orlętom Radzyń Podlaski, wygranej 6:2.

- Powiedzmy sobie szczerze, że żaden zespół nie jest w stanie zagrać na najwyższych obrotach przez pełne 90 minut - zwraca uwagę szkoleniowiec. - Chodzi o to, żeby w tym słabszym okresie zachować zimną krew i nie pozwolić się rywalom złapać. To nam się udało. Dzięki utrzymaniu jednobramkowej zaliczki, w przerwie powiedziałem chłopcom, że jak zagramy mądrze, to wypunktujemy oświęcimian. Tak też się stało. Czekaliśmy na swoje szanse, no i się trafiły. Pozostaje tylko przyklasnąć, że nasze kontry zakończyły siębramkami. Cieszą nie tylko gole, ale także okazje bramkowe, których w każdym meczu kreujemy sporo, więc nawet strzelenie pięciu, czy sześciu goli, jest tylko ułamkową częścią skuteczności. Jednak nie zamierzam z __tego powodu narzekać.

Stara piłkarska maksyma głosi, że po ławce rezerwowych poznaje się siłę każdego zespołu, a na trzebińskiej w tym sezonie jest bardzo bogato.

- Po raz kolejny okazało się, że wchodzący na boisko dają drużynie „drugi oddech” - podkreśla trener Moskal. - Mateusz Majcherczyk i Paweł Sawczuk, którzy pojawili się na boisku, wypracowali bramki. Z kolei Paweł Piskorz, choć zagrał zaledwie kilka minut, wpisał się na listę strzelców. Ważne jest także to, że skuteczność rozkłada się na wielu zawodników. To sprawia, że nie jesteśmy dla rywali łatwym zespołem do rozszyfrowania, jak to było w czwartoligowych bojach, gdzie zwracano szczególną uwagę na Michała Kowalika i __Pawła Piskorza.

Trzebińscy piłkarze nie mają czasu na odpoczynek. Już jutro zagrają półfinał Pucharu Polski w chrzanowskim podokręgu. Ich rywalem będzie chrzanowski Fablok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski