MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trzebinia wykonała plan

BK
Nie chcąc się pogrążyć, piłkarze MKS Trzebinia-Siersza musieli pokonać Olimpię Wojnicz i plan wykonali nawet w efektowny sposób (5-0). Nadal jednak ich sytuacja jest trudna i prawdopodobnie do końca będą musieli walczyć o utrzymanie w IV lidze małopolskiej.

IV LIGA PIŁKARSKA. Sytuacja MKS nadal jest trudna, mimo wygranej nad Olimpią Wojnicz

Po objęciu zespołu trener Marcin Kasprzyk podkreślał, że dla losów Trzebini bardzo istotne będą mecze przed własną publicznością. Pierwszej szansy nie wykorzystali, przegrywając z Mogilanami (0-1). W tych okolicznościach musieli wygrać z Olimpią. Trener Kasprzyk obawiał się tej potyczki, mając na względzie przede wszystkim trudy poprzednich spotkań. Zwracał uwagę, że gdy jego podopieczni rozgrywali w krótkim czasie dwa mecze na ciężkiej murawie, Olimpia pauzowała. Do tego sen z powiek spędzała mu nieskuteczność, co wynikało z braku napastników.

Przeciwko Olimpii dalej nie mogli zagrać Dariusz Boś i Klemens Drobniak, zabrakło też kilku innych podstawowych zawodników, co jednak nie przeszkodziło trzebinianom odnieść ważnego zwycięstwa. Obowiązki strzeleckie wzięli na siebie Szymon Jędrzejczyk, Tomasz Szczepanik i Damian Lickiewicz. Pierwszy szybko otworzył wynik, dzięki czemu trzebinianom grało się później już dużo łatwiej. - Od początku posiadaliśmy przewagę. Pierwszą okazję Damian Lickiewicz miał już w 4 min, potem Szymek Jędrzejczyk główkował obok słupka. Gol dla nas wisiał w powietrzu - mówi Alfred Godyń, kierownik drużyny MKS.

Już do przerwy spotkanie było rozstrzygnięte po kolejnych bramkach Lickiewicza i Jędrzejczyka. Po zmianie stron trzebinianie nie zwolnili tempa i po niewiele ponad godzinie gry prowadzili już 5-0. Ich wygrana mogła wypaść jeszcze okazalej, bo gospodarze mieli jeszcze kilka okazji.

Trzeba dodać, że Olimpia, która pogodziła się już ze spadkiem, nie była zbyt wymagającym rywalem. Goście przyjechali do Trzebini w okrojonym składzie i bez dotychczasowego szkoleniowca Macieja Smagacza. Nie potrafili zagrozić bramce MKS, poza ostatnimi minutami, gdy mogli pokusić się jedynie o honorowego gola. Słabość rywala zauważył również trener Kasprzyk. - Wygranie tego spotkania było naszym obowiązkiem. Rywal nie zawiesił akurat zbyt wysoko poprzeczki. Nasza przewaga nie budziła wątpliwości, chociaż z grą było różnie. Dobrze wyglądało to do przerwy, natomiast gorzej po zmianach w składzie. Zabrakło konsekwencji i o to mam trochę pretensji do zespołu. Jesteśmy w sytuacji, gdy nie mamy innych możliwości sprawdzenia pewnych ustawień. Nie miałem przecież okazji prowadzić drużyny podczas przygotowań. Stąd liczyłem na zaangażowanie do końcowego gwizdka - powiedział szkoleniowiec gospodarzy.

Po tej wygranej nastroje w Trzebini się poprawiły, ale jej sytuacja nadal jest bardzo trudna, zwłaszcza że przed nią dwa trudne wyjazdowe mecze z Orkanem Szczyrzyc i Lubaniem Maniowy, a z kolei u siebie zmierzą się z nieobliczalną Limanovią.

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski