Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzebinianie połączyli wynik ze stylem gry

Jerzy Zaborski
Tak Tomasz Wróbel (Trzebinia/Siersza) obronił pierwszy rzut karny
Tak Tomasz Wróbel (Trzebinia/Siersza) obronił pierwszy rzut karny fot. Jerzy Zaborski
III liga piłkarska. MKS Trzebinia/Siersza pokonał na własnym boisku Orlęta Radzyń Podlaski 6:2. Kibice już dawno nie oglądali na stadionie przy ulicy Kościuszki takich strzeleckich fajerwerków. Podobne wyniki zdarzały się na czwartoligowym podwórku.

Trzebinianie przystąpili do meczu w nieco przebudowanym składzie. Przede wszystkim w wyjściowej kadrze znalazł się Michał Kowalik, który po wyprawie do Krosna był poturbowany (było to w drugiej kolejce). Sebastian Ołownia zagrał na środku obrony, zastępując tam Marcina Kalinowskiego, który z kolei został przesunięty do drugiej linii. Natomiast na skrzydle wystąpił młodzieżowiec Szymon Kurek. Gra tego ostatniego szczególnie ucieszyła szkoleniowca.

- Przy __czwartej bramce Michała Kowalika zanotował asystę, która powinna mu dodać pewności - podkreśla Robert Moskal, trener trzebinian. - Już trzy dni wcześniej, w meczu pucharowym na szczeblu chrzanowskiego podokręgu, w Gromcu, ten chłopiec pokazał się z dobrej strony. Liczę, że w kolejnych spotkaniach również będę mógł na niego liczyć.

Trener Moskal tak uzasadnia dokonane zmiany: - Po porażce w Tarnowie z __Unią 0:3 trzeba było coś zrobić, żeby jakoś pobudzić zespół - analizuje trzebiński szkoleniowiec. - Każda roszada niesie za sobą ryzyko, ale udało się, i z __tego się trzeba cieszyć.

Trzebinianie już przed przerwą znokautowali rywali. Kiedy na początku drugiej odsłony Kowalik po raz czwarty trafił do siatki rywali, kibice zaczęli sobie ostrzyć apetyty na rekordowe zwycięstwo swoich zawodników.

- Na pewno cieszyła nie tylko skuteczność, ale i styl, co nie zawsze się udaje połączyć. Wszyscy pamiętamy przecież nasz pierwszy mecz na własnym boisku z KSZO, kiedy dobra postawa nie przyniosła nam nawet punktu. W sporcie suma szczęścia musi się jednak równać zero. To, co los zabrał nam na inaugurację, tym razem oddał z __nawiązką - cieszy się trener Moskal.

Znany jest z tego, że zazwyczaj doszukuje się niedociągnięć w grze swego zespołu. Powodowane jest to oczywiście troską o zawodników na boisku.

- Na pewno trzeba się cieszyć z wyniku, bo niecodziennie strzela się pół tuzina goli - podkreśla Moskal. - Pewnie, że pół godziny drugiej połowy nie do końca wyglądało tak, jak bym sobie tego życzył. Mając czterobramkową zaliczkę, w nasze szeregi wkradło się rozluźnienie. Tylko tak mogę nazwać sytuację, kiedy po prostych błędach, w ciągu zaledwie kilku minut, podarowaliśmy rywalom dwa rzuty karne. Na szczęście pierwszego Tomek Wróbel obronił. Po tym przecież poznaje się klasowego bramkarza, że potrafi odbić coś więcej niż to, co jest jego obowiązkiem. Potem jeszcze wybronił jedną sytuację, nie dopuszczając do tego, żeby rywale złapali z __nami kontakt. Gdyby im się to udało, końcówka spotkania mogłaby być niezwykle nerwowa.

Z kolei trener gości Damian Panek nie krył rozczarowania wynikiem.

_- Bardziej interesuje mnie kumulacja w Lotto niż nieszczęść na boisku, a z taką miałem do czynienia w Trzebini. Może dobrze, że trafiła nam się w jednym spotkaniu, niż miałaby się rozłożyć na kilka meczów - _pocieszał się szkoleniowiec Orląt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski