Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeci punkt bochnian

(ŻUK)
Jak to w derbach, walki nie brakowało, podobnie było w pierwszym meczu tych zespołów w Bochni
Jak to w derbach, walki nie brakowało, podobnie było w pierwszym meczu tych zespołów w Bochni fot. grzegorz golec
I liga piłkarzy ręcznych. Chrzanowianie dopiero w ostatniej chwili zapewnili sobie remis.

MTS Chrzanów - MOSiR Bochnia 26:26 (13:14)

Bramki: Kirsz 11, D. Skoczylas 5, Orlicki 3, Cupisz 2, M. Skoczylas 2, Bednarczyk 2, Wierzbic 1 - Najuch 9, Lysy 6, Zubik 3, Budziosz 3, Nowak 2, Janas 1, Imiołek 1, Spieszny 1.

MTS Chrzanów mógł zapewnić sobie utrzymanie. Do tego potrzebne mu był zdobycie dwóch punktów i jednoczesna porażka Olimpu Grodków. Ten drugi warunek został spełniony, ale chrzanowianie nie zadbali o swoją zdobycz.

MOSiR, który dawno już stracił szansę na pozostanie w lidze, grał bez kompleksów. Mało tego, był bardzo bliski zwycięstwa. Jego zawodnicy ostatecznie musieli zadowolić się jednym punktem, trzecim dla nich w tych rozgrywkach.

Jak na derby przystało, była bardzo zacięta walka od początku spotkania. Nikomu nie udawało się wypracować większej przewagi niż dwubramkowa. Początkowo ton grze nadawali chrzanowianie. Było 3:2 i 6:5, ale potem, zamiast powiększyć dystans, gdyż MTS grał w przewadze, sam stracił dwa gole. W 12 min było więc 6:7, potem 8:10 w 19 min. W 27 min notowano wynik 11:13, ale miejscowi doprowadzili do remisu. Jednak ostatniego gola przed przerwą zdobył Najuch z rzutu karnego.

W 41 min było 18:18, po kolejnych 6 minutach 19:19. W 51 min na tablicy wyników pojawił się remis 21:21. I wtedy nastąpił najlepszy okres gry bochnian. Zdołali wysforować się na trzybramkowe prowadzenie - 24:21 w 54 min i 26:23 w 57. Nie utrzymali go jednak. Kirsz, Wierzbic i D. Skoczylas w ostatniej minucie gry doprowadzili do remisu. Goście mieli jeszcze rzut wolny po czasie, ale został zablokowany.

- Jestem zawiedziony tym rezultatem, bo liczyliśmy na wygraną - mówi trener chrzanowian Adam Piekarczyk. - Ale w głowach moich podopiecznych zrodziło się chyba przekonanie, że będzie to łatwy mecz. Uczulałem ich na to, że wcale tak nie będzie, ale nie posłuchali mnie. Goście zagrali bardzo dobrze w obronie, my popełniliśmy sporo błędów, słaba była skuteczność i stąd wziął się taki rezultat. Cóż, nie mamy jeszcze zapewnionego utrzymania, ale nie sądzę, abyśmy roztrwonili 6-punktową przewagę.

- Liczyłem na to, że wygramy i, jak widać, nie pomyliłem się w rachubach - mówi trener bochnian Ryszard Tabor. - Zremisowaliśmy bowiem na własne życzenie. Jeśli prowadzi się na dwie minuty przed końcem meczu dwoma bramkami, to nie można tego zmarnować. Niestety, w końcówce spotkania zaczęliśmy grać na utrzymanie wyniku i to się na nas zemściło. Już w poprzednich meczach mieliśmy szansę na lepsze rezultaty, ale zawsze momenty przestoju kosztowały nas bardzo wiele. Brakowało doświadczenia boiskowego. Teraz z bardzo dobrej strony pokazał się Najuch, który wykorzystał wszystkie pięć rzutów karnych. Także Lysy zasługuje na pochwałę. To zawodnik, który niedawno skończył wiek juniora, a teraz wziął ciężar gry na swoje barki.

">

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski