Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzmiel przyjacielem człowieka jest

Grzegorz Tabasz
Mówią na nie bąki. Bąki są duże, ciemnej barwy, czasem nieco paskowane. I latają wydając głośny, buczący odgłos. Czyli bąki. O, byłby zapomniał: mają być groźne i boleśnie kłóć jadowym żądłem. Tyle legend, teraz garść prawdy.

Owe bąki to samice trzmieli. W pełni rozwinięte osobniki płci żeńskiej, które przetrwały zimę. Rzeczywiście latają z głośnym brzękiem w poszukiwaniu jedzenia i lokum na gniazdo. Po kilku pogodnych dniach aprowizacja uległa zdecydowanej poprawie. Zakwitły miododajne i pyłkodajne podbiały. Tudzież kokorycze i pierwsze zawilce.

Co do mieszkania, to samice trzmieli są wybredne. W cenie są opuszczone nory gryzoni na ciepłej miedzy. Niekiedy zaadaptują małe dziuple. Dobrzy ludzie wykładają specjalne sztuczne ule (zwane zdrobniale ulikami), ale te nie zawsze zostają odnalezione. Osobiście używam starych, glinianych doniczek. Nieco powiększam otwór i zakopuję je lekko w suchej ziemi. Pewnie zapytacie w jakim celu owe skomplikowane zabiegi. To proste. Trzmiele są jednymi z najlepszych zapylaczy drzew i krzewów. Na potrzeby rodziny liczącej nawet dwie setki osobników, zbierają olbrzymie ilości pyłku. Odwiedzają przy tym setki tysięcy kwiatów.

Do tego włochate owady latają nawet w chłodne dni, kiedy pracowite (w teorii) pszczoły nawet głowy nie wystawią na zewnątrz. Tylko dla porządku wspomnę, iż późniejsze plony drzew i krzewów owocowych zależą od wizyty trzmiela lub pszczoły. Trzmiel przyjacielem człowieka jest.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski