Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy lata potrwa walka z jadowitym barszczem

Barbara Ciryt
Środowisko. Ze sporym poślizgu ruszyła w tym roku akcja niszczenia barszczem Sosnowskiego - jadowitej, parzącej rośliny, która pochodzi z Kaukazu. W powiecie krakowskim dwie gminy Zielonki i Kocmyrzów-Luborzyca uczestniczą w projekcie likwidacji chwastu.

Projekt "Środowisko bez barszczu Sosnowskiego" realizuje 29 małopolskich gmin oraz Uniwersytet Rolniczy, jako lider przedsięwzięcia. Dofinansowanie w wysokości 3 228 985 zł pochodzi z Islandii, Liechtensteinu i Norwegii w ramach funduszy EOG.Program przewidziany jest na lata 2014-2016.

Barszcz Sosnowskiego parzy jak żrący kwas, w upalne dni wydziela olejki eteryczne i nawet bez dotykania wywołuje pęcherze oraz rany na skórze. Rośnie szybko, osiąga wysokość trzech metrów, jest niemożliwy do wyrwania, bo ma dwumetrowej długości korzenie. Jest inwazyjny i niebezpieczny.

W gminie Zielonki rolnicy z Bibic i Garlicy Murowanej od dawna skarżą się, że barszcz opanował nieużytki, nadrzeczne tereny i przenosi się na prywatne działki. - Trafił do nas 60 lat temu, za sprawą badań prowadzonych w ramach Stacji Doświadczalnej Katedry Sadownictwa i Pszczelarstwa Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, zlokalizowanej w Garlicy Murowanej - poinformowała Małgorzata Kmita-Fugiel z gminy Zielonki.

Tutejszy samorząd od 2008 r. próbuje walczyć z rośliną systemowo. Do ubiegłego roku gmina wydała na niszczenie chemiczne i mechaniczne tej rośliny 115 tys. zł. (z tego w 2012 r. 11 300 zł pozyskała z dotacji Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Krakowie).

Dzięki przystąpieniu do projektu "Środowisko bez barszczu Sosnowskiego", jak i pozostałe samorządy, ma zapewnioną pomoc w zwalczaniu tej rośliny, zwanej popularnie "zemstą Stalina". W czasach PRL-u miała służyć jako pasza dla bydła, a okazała się groźna dla zdrowia ludzi oraz środowiska. Gmina Zielonki, jako jeden z partnerów akcji będzie finansować 15 proc. udziału w projekcie. W tym i przyszłym roku planuje wydać po 10 tys. zł, a w 2016 jeszcze 2,5 tys. zł.

Większość pracy wykonano już w ramach europejskiego projektu. - Przede wszystkim zinwentaryzowaliśmy miejsca występowania barszczu Sosnowskiego na obszarze 134 ha - mówi Jerzy Jaskiernia z Uniwersy tetu Rolniczego, kierownik projektu "Środowisko bez barszczu Sosnowskiego".

- Ta inwazyjna roślina jest eliminowana poprzez stosowanie środków chemicznych i wykaszania. Przede wszystkim zależy nam na tym, żeby nie dopuścić w tym roku do wydania nasion przez te rośliny. To nie znaczy, że w ten sposób powstrzymamy jej rozrost, bo jej nasiona w złych warunkach mogą przetrwać cztery do sześciu lat. Po zastosowaniu środków chemicznych, barszcz rośnie nieco mniejszy, ale zawsze stara się wydać nasiona - zaznacza Jaskiernia.

Obecny projekt zakłada walkę z barszczem nie tylko na terenach komunalnych, gminnych czy uczelnianych, ale także na prywatnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski