Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tu zostanie komunikacja i handel. Głównie handel.

Redakcja
Marek Koźmiński Fot. Wacław Klag
Marek Koźmiński Fot. Wacław Klag
W Urzędzie Wojewódzkim została podpisana decyzja o pozwoleniu na budowę obiektu komunikacyjno-handlowego, który chce Pan postawić na terenie myślenickiego dworca. Spodziewał się Pan takiej decyzji?

Marek Koźmiński Fot. Wacław Klag

Rozmowa z MARKIEM KOŹMIŃSKIM, inwestorem obiektu na terenie dworca

- Jestem trochę zaskoczony. Nie spodziewałem się telefonu w tej sprawie, ponieważ dzwoniłem przed godz. 16 do biura (rozmawialiśmy w czwartek po południu - red.) i poinformowano mnie, że nic jeszcze nie wpłynęło. Dlatego oficjalnie nic na ten temat nie wiem. Trudno mi się wypowiadać.

- To w takim razie proszę mi uwierzyć, bo informacja jest potwierdzona u służb wojewody. Jaki będzie teraz harmonogram prac?

- Jeśli tak, to mniej więcej za trzy tygodnie wchodzimy na plac budowy i zaczynamy prace, bo wszystko jest przygotowane. Musimy tylko powiadomić o tym ekipę budowlaną. Wszystko jest zorganizowane, umowa podpisana. 57 procent obiektu jest też skomercjalizowane.

- Projekt, który został złożony w żaden sposób nie różnił się od początkowego?

- Nie, były to tylko i wyłącznie uzupełnienia natury formalnej, dotyczące dorysowania kilku linii oraz doprecyzowania niektórych sformułowań. Już wcześniej wojewoda stwierdził, że wszystko jest w myśl obowiązującego prawa, natomiast pojawiły się uchybienia formalne. Teraz zostały dopracowane. Być może były to niedopatrzenia naszego architekta, być może też trochę urzędu.

- Jest Pan ciągle zainteresowany kupnem terenu obok, od Galerii Myślenice?

- Nie ma teraz o czym mówić. Ja mam swoją inwestycję i chcę się nią zająć, wbrew wątpliwościom różnych osób. Przedstawiciele drugiej strony przetrzymali nas przez pół roku. Ciągle uważam, że wszystko mogło się zazębić, bo my nie jesteśmy zainteresowani prowadzeniem tam działalności gospodarczej. Próbowaliśmy kilkakrotnie rozmawiać, ale nie zakończyło się to niczym konkretnym. Trudno, ich prawo...

- Pytam również dlatego, że w ostatni poniedziałek był Pan widziany w jednej z myślenickich restauracji, mniej więcej w podobnym czasie, gdy pojawili się tam członkowie Galerii.

- Między nami - mogę powiedzieć, niestety - nie było prowadzonych żadnych rozmów, ponieważ druga strona tego nie chciała i nie chce. Jeśli będzie taka wola, bardzo proszę.

Natomiast rzeczywiście, rozmawiałem w poniedziałek z prezesem PKS na temat ewentualnego harmonogramu funkcjonowania tymczasowego dworca w tym miejscu, gdzie jest on obecnie. Zbliżał się termin wydania decyzji przez wojewodę, więc zakładaliśmy pozytywny scenariusz i trzeba było na ten temat porozmawiać. Przede wszystkim o tym, gdzie i jak ustawić tymczasowe przystanki. Wkrótce bowiem, w okresie zimowym, pojawi się megaproblem.

- Jak Pan określi ten budynek, który powstanie? Bo dworcem trudno go będzie nazwać.

- To będzie centrum komunikacyjne z usługami handlowymi. Ale nie rozumiem, do czego zmierzamy? Sąsiednia spółka (Galeria Myślenice - red.) ma już dawno pozwolenie na budowę. Czemu nic nie budują? Czemu wstrzymywali naszą inwestycję?

My od początku wypełniliśmy normy i zakres planu, który tam obowiązuje. Zakupiliśmy - warunkowo - teren już w momencie, kiedy plan był uchwalony.
- Na terenie, który Pan kupił powstanie stacja benzynowa?

- Nie, nie powstanie. W moim projekcie nic takiego nie ma. A co plan zagospodarowania przewiduje na tym terenie albo co chcą zrobić inni - to już nie jest moja sprawa. Dlatego podkreślam - nasz projekt jest jasny i nie ma w tym stacji paliw (jeden z punktów umowy między PKS Myślenice, a spółką Marka Koźmińskiego przewiduje, że jeśli na tym terenie będzie możliwość ulokowania stacji paliw - a taką decyzję podjęli niedawno radni, to PKS otrzyma dodatkową kwotę; gdy pytaliśmy, czy chodzi o ok. pół miliona złotych, władze PKS tego nie potwierdzały - red.).

- Nie obawia się Pan, że został jednak wciągnięty w jakąś rozgrywkę wyborczą? Gdy rozmawialiśmy w lutym, mówił Pan, że na to nie pozwoli...

- Nie chciałbym rozwijać tego tematu. Fakty są takie, że chcieliśmy zacząć budowę już dawno. Rozmawiał

Remigiusz Półtorak

Dworca już nie będzie

Remigiusz Półtorak: ANALIZA

Wojewoda małopolski utrzymał w mocy pozwolenie na budowę obiektu komunikacyjno-handlowego na terenie dworca w Myślenicach. Oznacza to co najmniej dwie rzeczy: Marek Koźmiński, który jest inwestorem i nabył teren od spółki PKS wreszcie może realizować zamierzenia oraz wchodzić na plan budowy. Po drugie jednak, nie ma już wątpliwości, że dworzec w tradycyjnym rozumieniu odchodzi w Myślenicach do lamusa. Mówiąc wprost, dworca nie będzie, bo takiej roli na pewno nie będą spełniać te stanowiska komunikacyjne - w sumie dziewięć - które są zaplanowane przy centrum usługowo-handlowym.

Już raz wojewoda wydał decyzję w tej sprawie, odsyłając ją do ponownego rozpatrzenia. Wtedy, w kwietniu, stwierdził, iż "w projekcie wątpliwości budzi to, że dworzec zajmuje około 10 procent obiektu, natomiast reszta to jest centrum handlowe". To jest właśnie istota sporu między Galerią Myślenice, składającą odwołania od kolejnych decyzji a Koźmińskim. Konflikt od miesięcy toczy się o to, jakie jest przeznaczenie podstawowe tego terenu, a jakie uzupełniające (pewnie takiego sporu by nie było, gdyby kupcy już dawno zaczęli swoją inwestycję, na którą ciągle nie mogą znaleźć finansowania, ale to inna historia).

Zgodnie z zapisami w planie zagospodarowania przestrzennego, obiekty o charakterze komercyjnym (czyli mające przeznaczenie uzupełniające i dopuszczalne) nie powinny stanowić więcej niż 40 proc. powierzchni terenu.

Tym razem służby wojewody doszły jednak do wniosku, że przeznaczenie podstawowe (czyli komunikacyjne) nie oznacza, iż musi być ono większe powierzchniowo. Jak nam wytłumaczono w biurze prasowym, takie przeznaczenie terenu jest "rozumiane jako główne, czyli mające pierwszeństwo w lokalizacji albo bezwzględnie konieczne do realizacji w określonym terminie. A niekoniecznie większe." Przeciwnicy takiego rozwiązania i degradacji "dworca" mogą się zżymać, ale jeśli chcą mieć do kogoś pretensje, to przede wszystkim do władz gminy, które podpisywały umowę na sprzedaż PKS oraz do Rady Miejskiej, która uchwalała plan tego terenu. Dzisiaj widać, że niekoniecznie doskonały.
Co jeszcze oznacza pozwolenie na inwestycję Marka Koźmińskiego? Z jednej strony to dobrze, ponieważ zarówno obecny wygląd terenu dworcowego, jak i to, co działo się przez ostatnie lata (gdy gmina Myślenice przestała się interesować spółką, w której miała większościowe udziały) jest kompromitacją dla takiego miasta jak Myślenice. Każda zmiana jest nie tylko wyczekiwana, ale wręcz konieczna, jeśli Myślenice nie chcą być przedmiotem ironicznych uwag i traktowania z przymrużeniem oka; między innymi przez przewoźników.

Z drugiej - świadome ograniczanie funkcji komunikacyjnej może się kiedyś odbić czkawką, bo miasto aspirujące do miana lidera regionu, nie mające na dodatek połączenia kolejowego, powinno dążyć do większej komunikacji ze światem. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie bardziej perspektywiczne. Na całe lata. Nie tylko do wyborów.

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski