Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Turbokozak

Krzysztof Kawa
Kawa na ławę. Phil Jackson, legendarny trener z NBA, pracował nie tylko z Michaelem Jordanem i Kobe Bryantem. Miał też do czynienia z takimi graczami jak Smush Parker. Mówi wam coś to nazwisko?

Pewnie niewiele. Smush był jak na koszykarza drobny, ale potrafił zdobywać punkty, sprytnie wślizgując się pod kosz między olbrzymami. Był zawodnikiem z ogromną energią, która udzielała się kolegom z zespołu. Potrafił nakręcać ataki Los Angeles Lakers, dzięki czemu cały zespół parł do przodu.

Jednak Parker miał też wadę, która polegała na tym, że w chwili gdy presja rosła, rozklejał się. Gdy był chłopcem, stracił matkę, która zmarła na AIDS. To dlatego wyrósł na człowieka bardzo wrażliwego i miał trudności w nawiązywaniu trwałych więzi z innymi.

Choć Smush tracił głowę na parkiecie, a nie poza nim, przypomina mi się jego postać, ilekroć słyszę o kolejnym wybryku Patryka Małeckiego. Piłkarza pozbawionego w dzieciństwie opieki ojca, który jest na kolejnym życiowym zakręcie. Właśnie ogłosił, że dostał od trenera Pogoni Szczecin „ostatnią szansę”.

Dziękując za nią, Małecki stwierdził, że w Wiśle na takową nie mógłby liczyć. Pewnie, że nie – w Krakowie zawsze dostawał „przedostatnią”. Gdy narozrabiał, wszyscy w klubie zachowywali się jak kochający ojcowie, którzy myślą tylko o tym, jak wyciągnąć syna z kolejnej kabały. Tak było już wtedy, gdy jako nastolatek pobił w szatni kolegę z drużyny. Agresorowi uszło to płazem, tymczasem do pozostawionej samemu sobie ofiary już na zawsze przylgnęła łatka tego, który „bił się z Małeckim”.

Co miało poważny wpływ na jego karierę – kilka lat później z powodu ciągnącej się za nim opinii stracił szansę na występy w Niecieczy. W stosunku do Małeckiego działało to odwrotnie, kolejne incydenty tylko utrwalały jego dobrze odbierany w środowisku wizerunek turbokozaka. Dobry piłkarz musi być krnąbrny – powtarzali w kuluarach kolejni trenerzy, tolerując jego wyskoki. Dziennikarze też nie byli bez winy, z ochotą cytując w swoich tekstach snute przez gieroja barwne opowieści o bójkach i libacjach za młodu.

Przez lata nie było nikogo, kto nauczyłby chłopaka rezonu, i wygląda na to, że jest już za późno. Tym bardziej teraz, gdy w roli jego wychowawcy występuje Dariusz W., trener, który wprawdzie u piłkarzy może budzić strach, ale na pewno nie szacunek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski