Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Turysta we Lwowie

Redakcja
Widok rozpadających się domów, zdezelowane wojskowe auta typu ŁAZ, skromnie ubrani ludzie - taki obraz wita każdego, kto przekroczy granicę polsko-ukraińską. Dopiero na peryferiach Lwowa odsłania się nowoczesna architektura, zaraz jednak głęboko rozczarowuje gigantycznymi mrówkowcami, w kolorze brązowym. Asfaltowe jezdnie wyglądają jak po ostrzale artyleryjskim. Miejska komunikacja jest równie droga, co fatalna (bilet jednorazowy kosztuje 60 kopiejek). Ktoś mi wyjaśnia, że przeciętnej rodziny z dwójką dzieci nie stać na codzienny przejazd do oddalonego o czternaście kilometrów centrum.

Tekst i zdjęcia: Małgorzata Szymczyk

po wschodnich krańcach Europy podróżuje się najprzyjemniej latem, zima jednak ma też swoje uroki. Kiedy w Polsce zostaje po świętach jedynie wspomnienie, Ukraiński Kościół Prawosławny i Kościół Greckokatolicki obchodzą Boże Narodzenie (w drugiej połowie stycznia). Wtedy też widać najlepiej religijność ludzi i bogactwo ukraińskiego obyczaju, przysłonięte na co dzień trudnościami ekonomicznymi, bezrobociem i przerażającym zubożeniem społeczeństwa. Mimo biedy na świątecznym stole nie brakuje pompuszków i pierogów, no i naturalnie wódeczki (produkuje się ją w każdym domu). Domownicy i zaproszeni goście ucztowali i śpiewali, a pieśni rozbrzmiewały na każdej ulicy. O północy w cerkwiach rozpoczęła się jutrznia. Długością przewyższa jakiekolwiek nabożeństwo w Kościele rzymskim, ale wierni pozostali do wczesnych godzin rannych, by wziąć udział we mszy świętej.
Pierwsze spojrzenie na Lwów, jeszcze zza szyb autobusu, rekompensuje dyskomfort podróżowania. Gdziekolwiek nie spojrzeć, widać dachy i wieże kościołów, na przemian z kopułami cerkwi. Każda katedra, cerkiew, kaplica ma swą skomplikowaną historię - jak choćby rokokowy kościół Dominikanów, zamieniony najpierw na Muzeum Ateizmu i salę koncertową, później na Muzeum Historii Religii i wreszcie znów od roku spełniający swe pierwotne funkcje.
Wędrówka po ulicach Lwowa to raj dla miłośników starych, wąskich i pełnych tajemniczego uroku zakątków, a panorama z Wysokiego Zamku robi naprawdę duże wrażenie. Spacer po mieście to też lekcja historii i sztuki - zwłaszcza architektury sakralnej.

Trzy katedry

Przed wojną istniały we Lwowie trzy katedry. W samym sercu miasta wznosi się katedra łacińska, pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Tu składał w 1656 r. śluby narodu król Jan Kazimierz. W czasach komunizmu, gdy Kościół i religia były prześladowane, jedynie tutaj odprawiano codziennie mszę świętą i udzielano sakramentów. Dzisiaj tłum wiernych wypełnia wnętrze. Głównie są to Polacy (we Lwowie mieszka ich od 20 do 40 tysięcy), pochodzący z polskich i polsko-ukraińskich rodzin. - U nas wszystko jest pomieszane - mówią - matka Polka, ojciec Ukrainiec, czystych Polaków jest może 10 procent.
Także Ormianie mieli swoją katedrę. Ta XIV-wieczna, niezwykle niegdyś piękna budowla, przebudowywana w XV wieku wiele razy, w trzysta lat później nabrała ostatecznie barokowego wyglądu. Zardzewiała kłódka przy wejściu na dziedziniec informuje jednak, że nie jest niestety dostępna dla zwiedzających...
Nieco na uboczu położona jest greckokatolicka cerkiew św. Jura. W środku tylko paru modlących się, za to odrestaurowany ikonostas wprawia w zadziwienie, jest naprawdę piękny. W najbliższym sąsiedztwie katedry, w klasycystycznym zabudowaniu, mieści się siedziba zwierzchnika ukraińskich grekokatolików - Myrosława Lubaczyjskiego.

Między ikonostasem a bazarem

Przed wyjazdem do Lwowa, naturalnie dobrze jest przejrzeć przewodniki. Niełatwo jednak znaleźć jakiś w miarę aktualny praktyczny informator (ewentualnie można skorzystać z Ukrainian Tourist Guide), który podpowiedziałby, gdzie się zatrzymać na nocleg i co zwiedzać. Niejednokrotnie rolę przewodnika bierze na siebie zakrystianin któregoś z kościołów. Na przykład w klasztorze Teodora Studyty z zainteresowanem wysłuchałam przejmującego opowiadania o wydarzeniach związanych ze świątynią. Najbardziej fascynujący był jednak wykład o ikonie. Nie tyle o jej artyzmie, co o warstwie religijnej i teologicznej. Bo przecież niemożliwe byłoby zrozumienie prawosławia bez refleksji nad ikoną. I chociaż te najstarsze z XIII i XIV w. można podziwiać w Muzeum Historii Sztuki, w cerkwi jednak oddziaływają najsilniej i najprawdziwiej.
Natomiast rękodzieła sztuki ludowej, tradycyjne świeczniki czy haftowane ręcznie krzyżykiem koszule, można zobaczyć (a przy okazji również kupić po wynegocjowaniu odpowiedniej ceny) na... placu Halickim (Ploshcha Halytska). Sprzedają je często ludzie dobrze wykształceni, których ukraiński kryzys zepchnął na bazar. Za wykonywaną pracę w przedsiębiorstwach państwowych otrzymują wynagrodzenie co pół roku albo rzadziej. Bazar zapewnia skromne źródło dochodów. Przeciętna miesięczna pensja sprzedawcy wynosi 16 hrywien (osiem dolarów amerykańskich) naturalnie nie wystarcza na uregulowanie opłat za gaz, prąd i wodę. Właściwie nie pozwala nawet przetrwać...
Rzeczywistość ukraińską - zaskakującą i pełną sprzeczności - najlepiej można poznać przebywając po prostu w ukraińskiej rodzinie. Ukraińcy są nadzwyczaj gościnni, warto więc skorzystać z kwatery prywatnej (hotele zwykle są bardzo drogie). Kontakty nawiązuje się szybko i bez przeszkód, a język nie stanowi problemu (wielu Ukraińców rozumie polski, przydaje się też język rosyjski). Ludzie chętnie odpowiadają na pytania, wyjaśniają zawiłości polityczne i tajniki kulinarne. O te ostatnie warto pytać - ukraińska kuchnia jest naprawdę wyśmienita. Można zjeść i barszcz z pompuszkami _i _pielmieni (pierogi) z mięsem (w niedrogim barze za jedyne 4 hrywien).
Niepowtarzalny urok ukraińskiej ziemi polega na tym, że wszystko szokuje, a zadziwia jedno - pomimo biedy ludzie okazują wiele życzliwości i sympatii, ujmują gościnnością. Pojawia się więc pytanie - skąd czerpią radość? Może więc warto tam pojechać, by wędrując malowniczymi ulicami Lwowa, znaleźć odpowiedź.

Wiadomości praktyczne

Komunikacja

Bezpiecznym i w miarę niedrogim środkiem transportu są autobusy. Z Krakowa wyjeżdżają o 18.40 i 21.50, natomiast z Przemyśla kursują przed południem zwykle co 30 minut (po południu co dwie godziny).
Cena biletu z Przemyśla do Lwowa wynosi 15 złotych.
Przy wjeździe turyści zagraniczni wykupują ubezpieczenie, (przykładowo na pięć dni kosztuje 6 hrywien). Uwaga! Zegarki przesuwa się o godzinę do przodu (obowiązuje kijowska strefa czasowa).

Waluta

Przed wyjazdem na Ukrainę warto kupić ukraińską walutę (hrywne) jeszcze w Polsce. W kantorach, w pobliżu dworca w Przemyślu za 1 hrywnę zapłacimy 1,80 zł, trochę taniej (1,75 zł) u ulicznych handlarzy.
W kantorach na Ukrainie bez trudu wymienimy dolary i niemieckie marki (1 USD ok. 2 hrywne). Możemy mieć natomiast problemy z wymianą złotówek.

Noclegi

Doba w tanim hoteliku (typu schronisko) kosztuje 5 hrywien (ok. 2,5 USD).
Najtańszy nocleg znajdziemy w kwaterach prywatnych.

Posiłki

Ceny żywności w sklepach i na bazarach są znacznie wyższe niż w Polsce.
Obiad w taniej restauracji będzie nas kosztował od 4 do 10 hrywien, kawa lub herbata - 2 hrywne.

Zwiedzanie

Wstęp na cmentarz Łyczakowski kosztuje 1 hrywnę.
Wstęp do Muzeum Narodowego dla studentów jest bezpłatny.

Poczta i telekomunikacja

Pocztówka do Polski kosztuje 50 kopiejek i tyle samo płacimy za znaczek.
Rozmowa telefoniczna z Polską (zamówiona na poczcie) - 2,40 hrywny (3 minuty) bez względu na porę dnia.
Numer kierunkowy do Polski 81048.
Pogotowie ratunkowe - 03.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski