MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Turystyczne światy Hispanioli

Redakcja
Włodzimierz Jurasz

     Pierwsze uderzenie trzeba przyjąć na siebie jeszcze przed wejściem do hali przylotów. Obok pasażera oszołomionego długim lotem, zmianą czasu i klimatu, pojawiają się nagle dwie kolorowo ubrane panienki, łapiąc delikwenta pod ręce i ustawiając twarzą w kierunku uzbrojonego w długą rurę czarnoskórego mężczyzny. Błyska flesz (groteskowe wyniki tej akcji, po 5 dolarów sztuka, można obejrzeć przed podróżą powrotną) i już trzeba poddać się granicznym formalnościom.
     Drugi atak, znacznie poważniejszy, odpiera się przy wyjściu z budynku lotniska. Wbrew pierwszym odczuciom nie są to złodzieje bagażu, a jedynie tragarze, mężnie walczący między sobą o prawo odprowadzenia gościa w bliżej nie znanym**kierunku.**
     
     Utrzymawszy bagaż w ręce (o ile mamy szczęście, nie uszkodzony) lub poddawszy się przemocy (z modlitwą do św. Antoniego na ustach) udajemy się w kierunku wskazanego przez pilota autobusu. Po zapłaceniu haraczu tragarzowi możemy spokojnie usiąść w fotelu, przestawić zegarek o pięć godzin wstecz i oddać się kontemplowaniu uroków tej "jednorazowej wyspy", jak z wdziękiem i kompletną nieznajomością polszczyzny określa Santo Domingo jedno z niemieckich biur podróży, wożące tam obywateli RP po naprawdę konkurencyjnych cenach.
     Santo Domingo, nazywana też Hispaniolą lub Haiti, to druga (po leżącej bardzo blisko Kuby) z największych wysp w archipelagu Wielkich Antyli, usytuowana na pograniczu Morza Karaibskiego (południe) i Atlantyku (od północy). Lecąc kilkadziesiąt minut w kierunku Florydy, trafimy na Wyspy Bahama, od wschodu wyspa sąsiaduje przez morze z Puerto Rico, od południa z leżącą na kontynencie Wenezuelą. Hispaniola podzielona jest między dwa państwa, Republikę Haiti na zachodzie i Republikę Dominikany na wschodzie. Dominikana jest hiszpańskojęzyczna, w Haiti mówi się po francusku i kreolsku. W Dominikanie spotyka się sporo biedy, w Haiti nędza panuje niemal powszechnie. Wśród Dominikańczyków dominują Mulaci, większość Haitańczyków ma skórę czarną niczym heban. Różni je także krajobraz. W Dominikanie bujnie krzewi się roślinność, pejzaż Haiti przypomina afrykańskie stepy.
     Rdzenną ludność wyspy stanowili Indianie, głównie z plemienia Arawaków, doszczętnie wytępieni w XVI wieku. Na ich miejsce hiszpańscy koloniści sprowadzili niewolników z Afryki, wykorzystując ich głównie do pracy na plantacjach. W roku 1697 Hiszpania odstąpiła Francji zachodnią część wyspy, de facto opanowaną już przez francuskich piratów. Na przełomie XVIII i XIX wieku przez wyspę przetoczyły się liczne wojny i powstania niewolników, zakończone ostatecznie proklamowaniem w roku 1802 niepodległego państwa Haiti, a w roku 1821 Dominikany, która od roku 1822 weszła w skład Haiti, ostatecznie uzyskując wolność w roku 1844. 27 lutego, dzień proklamowania niepodległości, do dziś jest obchodzony w Dominikanie jako święto narodowe.
     Hispaniola, choć położona od naszego kraju o 10-11 godzin lotu samolotem, nie jest Polakom całkowicie obca, znalazła swe miejsce w polskiej historii i kulturze (masowej). Pierwszy raz większa grupa Polaków przybyła na wyspę w roku 1802. 7500 legionistów gen. Henryka Dąbrowskiego wzięło udział w tłumieniu, skierowanego przeciw Francuzom, powstania Murzynów. Z kolei w latach 60. i 70. XX wieku wielkie triumfy na naszym ubogim wówczas rynku księgarskim odnosiła sensacyjna powieść Andrzeja Wydrzyńskiego, "Ostatnia noc w Ciudad Trujillo" (I wyd. 1962), poświęcona panowaniu najstraszniejszej z dominikańskich dyktatur. Dziś Polaków można tu spotkać przez cały rok, a zważywszy, że część żołnierzy Napoleona przeszła na stronę powstańców ("Za wolność waszą i naszą") można przypuszczać, że w żyłach wielu mieszkańców wyspy płynie kropelka polskiej krwi.
     Swe miejsce w historii świata zawdzięcza Santo Domingo przede wszystkim Kolumbowi. To właśnie do jej brzegów przybił w roku 1492 statek Krzysztofa Kolumba, poszukującego morskiej drogi do Indii. I on sam oddał tę wyspę w posiadanie Hiszpanii, nazwał Hispaniolą, a w roku 1496 założył osadę Santo Domingo, której nazwa objęła wkrótce całą wyspę. Miasto, będące dziś stolicą republiki Dominikany, szczyci się posiadaniem najstarszego uniwersytetu Ameryki, najstarszej katedry (Santa Maria la Menor), najstarszego zabytkowej dzielnicy z odwiedzanym przez wszystkie wycieczki mauzoleum Krzysztofa Kolumba i domem jego syna, Diego.

     Różnice w poziomie życia obu państw najlepiej widać na dzielącej je granicy. Wycieczki do Republiki Haiti stanowią żelazny punkt oferty niemal wszystkich działających w Dominikanie biur podróży. "Gdy tylko znajdziemy się w Haiti, zobaczymy ogromne różnice. Kraj i ludzie dadzą nam złudzenie pobytu w Czarnej Afryce" - głoszą reklamowe ulotki. I rzeczywiście, dominikańskie miasteczko Dajabon, w którym przekraczają granicę Haiti turyści, przebywający w północnej części wyspy, to typowa miejscowość nadgraniczna, dość jak na tutejsze warunki bogata, kolorowa i pełna życia. Pokonując most podzielony żelazną bramą (na terenie neutralnym wszystkie pojazdy poddawane są dezynfekcji) i wjeżdżając do haitańskiego Quanaminthe, znajdujemy się w innym świecie. Zaraz za mostem kończy się brukowana droga, większość domków przypomina szałasy, a jedyny imponujący budynek to więzienie...
     Na granicy kwitnie wymiana handlowa, a jednym z najpowszechniej przewożonych z Dominikany towarów są bloki lodu, ułatwiające życie, a w Haiti niemal nieosiągalne. Wokół turystów od razu pojawiają się tłumy czarnoskórych dzieci wyciągających rękę po datki, choć piloci wycieczek odradzają ofiarowywanie im czegokolwiek. Każdy gest dobrej woli sprowadza nieprzeliczalne ilości kolejnych chętnych...
     Szokujące wrażenie wywiera na przybyszach z Europy targ w Quanaminthe. Kilka bogatszych stoisk oferuje tanią elektronikę i inne atrybuty nowoczesności, pozostałe starają się sprzedać na przykład kilkudniowe ryby, nadpsute często od upału owoce, stare ubrania bądź, stanowiące największy skarb, produkty spożywcze wielkich światowych koncernów, zniechęcające jednak klientów stopniem wyniszczenia.
     Nadgraniczne miejscowości w Haiti żyją głównie z przywożonych z Dominikany turystów (wszyscy tu honorują dominikańskie peso). Wiele rodzin zarabia pokazując po prostu swe drewniane domki, pozbawione wody i elektryczności. W dwóch niewielkich izbach (to typowy układ domu także w Dominikanie) żyje z reguły po kilkanaście osób, większość czasu spędzających na wolnym powietrzu, zajmujących się hodowlą zwierząt i uprawą. Obowiązkowy punkt programu stanowi wizyta w ośrodku zdrowia, oblężonym przez Haitańczyków, w wielu przypadkach bezskutecznie oczekujących pomocy. Niejednokrotnie w poczekalni do lekarza, leżąc na podłodze, na oczach turystów, umierają ludzie. I trudno się dziwić, że po powrocie piloci wycieczek, z reguły zamieszkali w Dominikanie Europejczycy, proszą turystów o ofiarowanie za swoim pośrednictwem wszystkich niepotrzebnych już lekarstw, zwłaszcza antybiotyków.
     Niestety, podczas jednodniowej wizyty w Haiti nie udało mi się zobaczyć żadnego z większych miast. Jeździ się do nich tylko podczas dłuższych wypraw. Drogi, także główne, są tak fatalne, że przejazd kilkudziesięciu kilometrów zabiera nawet kilka godzin.
     Powrót do Dominikany jest powrotem do innego świata. Jeszcze tylko straż graniczna skontroluje, czy autobus nie przemyca jakiegoś Haitańczyka (w Dominikanie nie lubi się nielegalnych imigrantów, a jest ich tu ponad milion) i można poddać się na powrót urokom turystycznej cywilizacji.
     Republika Dominikany (mieszkańcy mówią o swym kraju z reguły używając pełnej nazwy) z roku na rok lepiej wykorzystuje typowe dla Karaibów warunki klimatyczne. Średnia roczna temperatura wody wynosi tu 27 stopni Celsjusza, powietrza waha się między 28 a 31 C. Najgorętszy miesiąc to sierpień, najchłodniejszy styczeń. Dzięki rzadkim, ale intensywnym opadom (pora deszczowa trwa od maja do lipca), bujnie krzewi się roślinność i przez cały rok można żywić się świeżymi bananami czy ananasami. Przepiękne plaże, z palmami schodzącymi niemal do samej wody i płytkimi wodami przybrzeżnymi, oferują znakomite warunki dla wypoczynku. Amatorzy sportów wodnych, zwłaszcza windsurfingu, mogą korzystać z bardzo wietrznych plaż na północy wyspy. Większość hoteli (nawet trzygwiazdkowe proponują bardzo dobry standard) pracuje w wygodnym systemie "all inclusive" (wszystko wliczone w cenę). Podczas pobytu, opłaciwszy wszystko z góry, ryczałtem, można bez ograniczeń korzystać z hotelowych barów oferujących wiele rodzajów napojów, w tym alkoholowych, a nawet papierosy; programu kulturalnego (wieczorami w hotelach odbywają się dyskoteki i występy miejscowych artystów), a także programu rekreacyjnego, z nauką nurkowania włącznie. Hotele z reguły dysponują własnymi ochroniarzami, droższe przez całą dobę, tańsze od późnego popołudnia do rana.
     W Dominikanie jest w zasadzie bezpiecznie, zwłaszcza w miejscowościach turystycznych, choć rezydenci biur podróży odradzają samotne wieczorne spacery w nie oświetlonych miejscach. Sami Dominikańczycy, stykający się na co dzień z gośćmi, mówią, że wielu ich rodaków wykonuje swą pracę, ale niezbyt lubi turystów, po prostu im zazdroszcząc. Dlatego niemal każdy stara się wycieczkowiczów w jakikolwiek sposób naciągnąć. Prawie obowiązkowe jest dawanie napiwków i zawsze należy mieć przy sobie drobne banknoty.

     Dominikana to mimo wszystko jeszcze nie Wyspy Kanaryjskie czy nieodległe Bahamy. Należy do krajów, które nie tak dawno zwykliśmy określać mianem Trzeciego Świata. Kompleksy hotelowe stanowią tylko enklawy w normalnej, często bardzo biednej egzystencji mieszkańców tego kraju. Nawet w kurortach, obok doskonale zaopatrzonych supermarketów czy butików, spotyka się biedne sklepiki, oferujące co najwyżej owoce tzw. drugiej świeżości. Między hotelami stoją bardzo często typowe drewniane domki, zamieszkane przez liczne, wielodzietne i wielopokoleniowe rodziny.
     Biedę widać zwłaszcza podczas podróży po wyspie, tam gdzie turyści docierają tylko okazjonalnie, przejazdem. W wielu domkach nie ma wody, prąd czerpie się z akumulatorów, całe rodziny żyją z uprawy niewielkich poletek. Podobnie wygląda życie w wielkich miastach, takich jak leżące w centrum wyspy, drugie co do wielkości Santiago. Już kilkaset metrów od tętniącego życiem centrum, pełnego ekskluzywnych sklepów, można zobaczyć biedne dzielnice, brudne, z parterowymi domkami, targami jarzynowymi rozłożonymi wprost na chodnikach i ludźmi patrzącymi ze zdziwieniem na zabłąkanego tu Europejczyka.
     Oczywiście wszystkie biura turystyczne przywożące do Dominikany wczasowiczów organizują wycieczki do najbardziej atrakcyjnych miejsc wyspy. Działają też miejscowi operatorzy, gwarantujący równie dobrą obsługę, a niejednokrotnie tańsi. Wyspę można zwiedzać zarówno samolotem (w Dominikanie jest 7 dużych lotnisk), jak samochodem czy autobusem. Piloci z Europy odradzają jednak wypożyczanie samochodów. Drogi są wąskie, większość Dominikańczyków nie uznaje praw jazdy i przepisów o ruchu drogowym, zwłaszcza ograniczeń szybkości, a niemal każdy wypadek kończy się dla obu stron kilkudniowym pobytem w areszcie dla wyjaśnienia sprawy. Miejsca, które obowiązkowo należy zwiedzić, to zajmujące centralną część wyspy góry zwane Dominikańskimi Alpami (z najwyższym na Karaibach szczytem Pico Duarte, liczącym 3174 m n.p.m.), piękne plaże półwyspu Samana na północy i wyspy Saona na południu, park narodowy na południowo-wschodnich krańcach Hispanioli, a wreszcie miasta, z zabytkową stolicą Santo Domingo (niemal trzy miliony mieszkańców) i drugim co do wielkości Santiago na czele. W Santo Domingo, oprócz wspomnianych już zabytków z czasów Kolumba, warto zobaczyć piękne akwarium oraz Dom Światła - Faro a Colon, nowoczesną budowlę, wyposażoną w reflektory, których światło układa się na niebie w kształt krzyża. Wiele biur oferuje także zwiedzanie rancz, na których uprawia się kakao, tytoń, banany, trzcinę cukrową, kokosy i cytrusy, przejażdżki konne, rajdy jeepami oraz spływy rwącymi, górskimi rzekami. W mniejszych miejscowościach można obejrzeć organizowane najzupełniej legalnie walki kogutów. Po wyspie można też podróżować taksówkami, w tym mikrobusami - w każdym hotelu wisi cennik wypraw do najciekawszych miejsc, a cena obejmuje nie tylko podróż tam i z powrotem, ale także kilka godzin wolnego czasu na zwiedzanie i przewodnickie usługi kierowcy. Krótsze odległości można pokonywać korzystając z usług tzw. mototaxi, które za kilka, kilkanaście peso dowiozą nas w żądane miejsce, zapewniając dodatkowe atrakcje w postaci mocnych wrażeń. Mototaxi to po prostu skuter czy motorower, zabierający z reguły (poza kierowcą) dwie osoby i jadący z szybkością zapierającą dech w piersiach, co wymaga od pasażera wiele odwagi czy wręcz determinacji, ale na długo pozostaje w pamięci. Podobnie jak cała wyprawa na tę "jednorazową", egzotyczną pod każdym względem, wyspę.

Informacje praktyczne

     Rady i ostrzeżenia
     Na Dominikanę można wybrać się z niemieckim lub polskim biurem podróży. Biura niemieckie są z reguły tańsze, za dwutygodniowy pobyt płaci się od około 2000 marek**niemieckich w górę (ale korzystając z last minute - poza sezonowym szczytem - można zapłacić nawet i mniej niż 1000 DEM). Na miejscu można liczyć na opiekę polskojęzycznego rezydenta.
     Polska nie posiada tu własnej ambasady, najbliższa jest w Wenezueli. W Dominikanie rezyduje konsul honorowy, pod adresem:
Los Nogales no 7, Ens.bella Vista, Santo Domingo, tel. 532-54-13, udzielający jednak wyłącznie pierwszej pomocy.
     Na wyspie istnieje ostro egzekwowany zakaz posiadania narkotyków. W miejscach kultu religijnego (większość Dominikańczyków to katolicy) obowiązuje zakaz wchodzenia w krótkich spodniach.
     W Dominikanie
nie są wymagane wizy (w przypadku pobytu do trzech miesięcy), należy jedynie wykupić wraz z wycieczką tzw. kartę turystyczną - jedną kopię oddaje się przy wjeździe, drugą przy wyjeździe. Ewentualne zgubienie karty to dodatkowy wydatek w wysokości 35 USD. Nie obowiązują żadne szczepienia, bardzo jednak doskwierają komary. Niezbędne jest używanie środków do opalania z mocnym filtrem oraz nakryć głowy. Woda w hotelach nadaje się do mycia, nie należy jej jednak pić. Lód do napojów produkowany jest z wody pitnej.
     Wizyta lekarska kosztuje
od 50 do 100 dolarów, przed wyjazdem należy się więc ubezpieczyć. W hotelu koniecznie należy wynająć sejf (zależnie od standardu od 30 dolarów w górę za 2 tygodnie).
     Obowiązująca w Dominikanie waluta to
peso. Należy zabierać ze sobą przede wszystkim dolary, wszędzie chętnie przyjmowane (typowy przelicznik przy wymianie: 1 USD = 14,00-14,30 peso). Banki i kantory wymieniają też waluty europejskie, oferując jednak niekorzystne ceny (około 7 peso za markę**). Można, choć nie wszędzie, korzystać z kart kredytowych. Najmniejsze monety w obiegu to pół peso. Zawsze należy mieć przy sobie banknoty o nominale 5 i 10 peso, ze względu na obowiązkowe napiwki. Napięcie prądu w sieci wynosi 110 V.

Zakupy

     Ceny w Dominikanie są ruchome. Tylko w supermarketach spotyka się naklejki z podaną i stałą kwotą. W niewielkich turystycznych sklepikach należy się ostro targować. W jednym z nich słoneczne okulary dla dziecka kosztowały 450 peso (po wejściu), 250 peso przed wyjściem, w sklepie hotelowym (te z definicji są wszędzie dość drogie...) takie same można było kupić za 90 peso. Kawa czy cola to wydatek rzędu kilkunastu peso, za skromne śniadanie w barze trzeba zapłacić 40-50 peso, obiad to już ponad 100. Galon benzyny (około 4 litrów) kosztuje 23,40. Bardzo tanie są miejscowe alkohole. Butelka (0,70 l) rumu w sklepie przyfabrycznym kosztuje 40-50 peso, ceny w sklepach są niewiele wyższe ("piersiówka" 0,2 l - 20 peso). Paczkę papierosów można kupić od 7-8 peso wzwyż, tyle samo kosztuje kostka mydła. Droższe, zależnie do gatunku, są cygara. W wytwórni, zwiedzanie to żelazny punkt programu, pięć cygar w estetycznym pudełeczku można dostać już za 100 peso. Najbardziej typowa pamiątka z pobytu to kolorowy obraz, malowany w charakterystycznym haitańskim stylu, oryginalny, acz nieco trącący kiczem. Za najmniejszy sprzedawcy żądają minimum 150 peso. Tanie są owoce, w latach urodzaju 2 banany kosztują 1 peso. W roku ubiegłym, kiedy to przez 11 miesięcy nie padało, ceny wzrosły do 5 peso za sztukę.
     Za telefon do Europy płaci się 17-20 peso/min. Wysłanie kartki pocztowej kosztuje 20 peso i, zgodnie z radami pilotów, należy korzystać wyłącznie ze skrzynek ustawionych w miejscach, gdzie kupujemy kartkę i znaczek. Ale nawet taka ostrożność nie gwarantuje dotarcia przesyłki do adresata...

Wycieczki

     Jednodniowa wycieczka z północnego wybrzeża do leżącego na południu Santo Domingo kosztuje ok. 185 USD (samolotem) lub ok. 60 dolarów (autobusem). Droższy jest lot z północy na Saonę, ok. 230 USD. Przeloty w obrębie wyspy trwają nie dłużej niż godzinę. Jeep Safari to wydatek rzędu 60 dolarów, rejs katamaranem 60-70 USD, spływ górską rzeką 80-100 dolarów. Za wynajęcie taksówki na podróż tam i z powrotem na odległość około 25 km trzeba zapłacić 500-600 peso. Za podróż dłuższą, w sumie do 200 km, około 1000 peso. Krótkie przejazdy w obrębie tej samej czy sąsiednich miejscowości kosztują z reguły kilkadziesiąt peso. Jeszcze tańsze są taksówki łapane w locie, a nie wynajmowane na postoju, zabierające po drodze wszystkich chętnych w miarę wolnych miejsc. Komunikacja autobusowa działa w zasadzie tylko w większych miastach, pociągi pasażerskie nie kursują w ogóle.
     Wyprawa do Haiti, zależnie od odległości do granicy, kosztuje od 30-40 dolarów wzwyż. Do tego dochodzi konieczność ponownego wykupienia karty turystycznej za 35 dolarów.
     Większość organizowanych przez biura dłuższych wycieczek obejmuje także posiłki i podawane w autobusie zimne napoje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski