Tusk - Schetyna: rozejm na kilka lat

Drugie wydanie szorstkiej przyjaźni... Fot. Leszek Szymański/PAP

Ponad 1000 delegatów wybrało nowy skład Krajowego Sądu Koleżeńskiego, Krajowej Komisji Rewizyjnej oraz 277 delegatów na Radę Krajową, która jest najwyższym organem w PO, gdy nie obraduje konwencja.

Uczestnicy zjazdu wysłuchali także kilku przemówień, m.in. przewodniczącego PO, premiera Donalda Tuska, sekretarza generalnego Grzegorza Schetyny i ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, który ma opinię człowieka numer "trzy" w PO.

Zarząd Platformy został rozszerzony o 10 osób. Nowy składać się będzie z szefa partii (Donalda Tuska), 16 przewodniczących regionów. I tych 17 przedstawicieli jest znanych. Ośmiu pozostałych członków wybierze Rada Krajowa, prawdopodobnie 8 października. Analitycy sceny politycznej uważają, że w ostatnim czasie Tusk ze Schetyną zawarli rozejm na najbliższych kilka lat. W jego ramach dokonali wyraźnego podziału wpływów w partii. Dotyczy on także tego, kto ma zasiadać w zarządzie PO i jaką rolę w nim odgrywać.

Schetyna w zamian za usunięcie go z fotela sekretarza generalnego na najbliższym posiedzeniu Rady Krajowej ma zostać wybrany pierwszym wiceprzewodniczącym. Marszałkowi Sejmu udało się wynegocjować, że jako I wiceprzewodniczący będzie zastępował szefa partii pod jego nieobecność, a jeśli przewodniczący nie zwoła zarządu raz w miesiącu, może to sam zrobić. Ale najważniejsze postanowienie zakłada, że w przypadku trwałej niezdolności przewodniczącego do wypełniania obowiązków (np. choroby) - I wiceprzewodniczący może wystąpić z wnioskiem o jego odwołanie. Zwykłych wiceprzewodniczących będzie dwóch albo trzech. Tusk chce, by zostały nimi minister zdrowia Ewa Kopacz i prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. W zarządzie chciałby widzieć również ministra finansów Jacka Rostowskiego, szefa MSZ Radosława Sikorskiego i rzecznika rządu Pawła Grasia. Schetyna zabiega, by zasiadali w nim bliscy mu ludzie: Jarosław Gowin i Sławomir Rybicki.

Na konwencji delegaci PO przyjęli, że w wyborach do Sejmu w 2011 r. na każdej liście okręgowej ani kobiety, ani mężczyźni nie mogą zajmować więcej niż dwie trzecie miejsc. Spośród pierwszych pięciu miejsc na każdej liście kobiet lub mężczyzn nie może być więcej niż troje. W pierwszej trójce natomiast musi być co najmniej jedna kobieta.

Premier Tusk mówił na zjeździe, że największe zagrożenie dla Platformy stanowi ona sama. Przestrzegał działaczy, by nie zachłysnęli się władzą i nie wpadli w poczucie, że wszystko im wolno. Premier pośrednio odniósł się do wywiadu, którego udzielił lider mazowieckiej Platformy Andrzej Halicki. Powiedział w nim, że Tusk otacza się lizusami, w partii są źli ludzie, a sam szef słabo zna struktury regionalne swojej formacji i jest nielojalny wobec przyjaciół, zwłaszcza Schetyny, w dodatku jest chorobliwie ambitny, bo nawet na boisku piłkarskim oczekuje podległości. Tusk zapewnił, że krytykowanie szefa partii nie zamyka drogi awansu w PO, ale jednocześnie wytknął Halickiemu, iż "najpierw powinien myśleć, a potem udzielić wywiadu". Tusk zapewniał, że nie lekceważy Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Ostro jednak mówił: - PiS to dla mnie dziś pesymizm i strach.
Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna przekonywał, że, aby PO zachowała pozycję lidera, musi być silna w regionach. Dawał tym samym delegatom do zrozumienia, że właśnie on gwarantuje mocną pozycję partii. Siłą Schetyny jest mocna pozycja w regionach, tymczasem Tusk jest coraz bardziej postrzegany jako przywódca, który kosztem pracy w rządzie zaniedbuje partię.

WŁODZIMIERZ KNAP