Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tutaj się wychowałem

Rozmawiał Łukasz Madej
Dawid Szufryn ostatnie pięć lat spędził w Kolejarzu Stróże
Dawid Szufryn ostatnie pięć lat spędził w Kolejarzu Stróże fot. (kow)
Rozmowa z DAWIDEM SZUFRYNEM, nowym-starym piłkarzem Sandecji Nowy Sącz

– Miło było znowu na stadionie Sandecji wejść do szatni gospodarzy a nie gości?

– Tak, fajne uczucie pojawić się w tych samych murach. Ale wie pan co, jak sześć lat temu odchodziłem do Polonii Bytom, to szatnie były mniejsze i, szczerze mówiąc, to teraz trochę miejsca nie poznałem. Dużo się zmieniło. Jest nawet siłownia.

– Pamięta Pan swój ostatni mecz dla „biało-czarnych”?

– Hmm, nie, nie pamiętam, ale tych spotkań było naprawdę dużo. Jestem przecież wychowankiem Sandecji. Od drugiej klasy szkoły podstawowej przeszedłem w niej wszystkie szczeble, aż do seniorów. Pierwsze kroki stawiałem u trenera Zbigniewa Małka. Zresztą, jako młody chłopak chodziłem na stadion dopingować dorosłą drużynę w starej trzeciej lidze. Łukasik, Mikołajczyk... Dobrze pamiętam tamtych piłkarzy i tamte czasy. Tak, mogę powiedzieć: „Sandecja to mój klub”.

– Teraz, po pięciu latach gry w Kolejarzu Stróże, wraca Pan na Kilińskiego. Czyj to pomysł?

– Można powiedzieć, że w dużej mierze mój. Dziękuję też senatorowi Stanisławowi Kogutowi, bo także rozmawiał na ten temat. Nawet z prezydentem Nowego Sącza (Sandecja jest klubem miejskim – przyp. ŁM). Wiadomo, że z Ryszardem Nowakiem znają się dobrze.

– W całej sprawie dużo do powiedzenia miała też pewnie córeczka, która niedawno przyszła na świat.

– Zgadza się. Nie ukrywam, że dostałem finansowo bardzo dobre oferty z pierwszej i drugiej ligi, ale rodzina, którą mam przecież tutaj na miejscu, miała duży wpływ na taką decyzję.

– A co mówią znajomi-kibice?

– Jest duże poruszenie. Pewnie dlatego, że wraca wychowanek. Odebrałem wiele telefonów, na ulicy ludzie pytają, czy to prawda, że wracam. Cóż, pozostaje mi jak najlepiej przepracować okres przygotowawczy i później wspólnie z kolegami uzyskać dobry wynik.

– Umowę podpisał Pan tylko na rok. Dlaczego?

– Dokładnie chodzi o rok, ale z opcją przedłużenia na kolejny. To optymalna długość kontraktu. Nie ukrywam: zostawiłem sobie furtkę, że jeśli zdrowie będzie dopisywać, to chciałbym jeszcze spróbować sił w ekstraklasie. Byłem bliski tego w Polonii Bytom. Odszedłem wtedy z Nowego Sącza, bo przecież nie za często zdarzają się oferty, żeby zawodnik z trzeciego poziomu mógł przejść do zespołu z najwyższej klasy. Sandecja zarobiła na mnie 60 czy 80 tysięcy złotych. Nie pamiętam już dokładnie. W każdym razie na obozie w Turcji grałem we wszystkich sparingach.

Trener Marek Motyka dawał mi szanse. Przed startem sezonu pojawiły się jednak jakieś kłopoty ze zdrowiem, jakieś tam wyniki badań źle wyszły, i potem bał się na mnie postawić. Wtedy wyciągnął do mnie rękę senator Kogut i tak trafiłem do Stróż. Zresztą, jeśli chodzi o ekstraklasę, to kiedyś byłem blisko gry w Jagiellonii, ale w trakcie sparingu doznałem kontuzji. Jak tak o tym rozmawiamy, to właśnie sobie uzmysłowiłem, że wszystkie moje kłopoty ze zdrowiem pojawiły się, kiedy opuściłem Sandecję, więc liczę, że teraz znowu będzie pod tym względem dobrze.

– Pana powrót idealnie wpisuje się w nową strategię klubu, który w możliwie największym stopniu będzie teraz stawiać na swoich wychowanków bądź zawodników z okolic Nowego Sącza.

– Nikt mi miejsca za darmo nie da. Trzeba mocno zacisnąć zęby i pracować. Jestem po pierwszych treningach z Ryszardem Kuźmą. Zajęcia są bardzo fajne. Chcę na nowy sezon zbudować jak najlepszą formę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski