Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Twardziele od zimnej wody płynęli Wisłą wpław

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Zwycięzca spływu Maciej Kogut (z prawej) z Piotrem Jelonkiem, prezesem klubu morsów „Kaloryfer”
Zwycięzca spływu Maciej Kogut (z prawej) z Piotrem Jelonkiem, prezesem klubu morsów „Kaloryfer” Fot. Barbara Ciryt
Jeziorzany, Piekary. Sześcioipółkilometrową trasę mieli do pokonania uczestnicy Lisieckiego Spływu Twardzieli rzeką Wisłą z Jeziorzan do Piekar. Jako pierwszy trasę pokonał Maciej Kogut z Krakowskiego Klubu Morsów „Kaloryfer”.

W spływie wzięło udział 17 osób z różnych stron Polski. Organizatorami była gmina Liszki i Krakowski Klub Morsów „Kaloryfer”. W zabezpieczeniu trasy pomagali - płynąc na łodziach - strażacy z OSP Jeziorzany, Kryspinów, Piekary i Wołowice.

Temperatura powietrza w południe, gdy śmiałkowie wchodzili do rzeki, wynosiła 5 stopni, a woda miała 2 stopnie powyżej zera. - Dla nas to nie jest zimna woda. Jesteśmy ubrani w pianki, które izolują. Oczywiście woda dostaje się pod piankę, więc trzeba tak szybko płynąć, żeby ją ogrzać własnym ciałem - przekonywał Adam Giet z Klubu Morsów Dębowa z Kędzierzyna Koźla. Przypłynął jako drugi.

Wyprzedził go przedstawiciel gospodarzy - klubu „Kaloryfer” Maciej Kogut, który na przepłynięcie całej trasy z Jeziorzan do Piekar potrzebował zaledwie godziny.

Wyposażeni w ciepłe czapki, rękawice i bojki ratownicze wystartowali z okolicy promu w Jeziorzanach. - Bojki to obowiązkowy sprzęt podczas takich spływów. Każdy uczestnik musi mieć zabezpieczenie przed utonięciem w razie kłopotów - zaznacza Piotr Jelonek, prezes Krakowskiego Klubu Morsów „Kaloryfer”, który również przepłynął wyznaczoną trasę.

Wśród kobiet najlepsza była Marta Staszewska ze Zdzieszowic z klubu „Morsy na Koksie”. W klasyfikacji ogólnej zajęła trzecie miejsce.

- Dotychczas nie lubiłam zimnej wody, ale przekonuję się do niej. Pływam od dziecięcych lat, a od 13-go roku życia jestem ratownikiem. Poza tym biegam, jeżdżę na rowerze, chodzę na siłownię i fitness. A jeśli chodzi o morsowanie, to mój pierwszy sezon, ale już drugi w tym roku spływ w zimnej wodzie. W poprzednim brałam udział z mężem i 15-letnia córką - opowiada pani Marta.

Nie obyło się bez przygód. Jeden z uczestników musiał zrezygnować na trasie. Gdy tylko dał sygnał, że ma problemy, natychmiast pojawiła się przy nim łódź strażacka.

Strażacy z Wołowic wyciągnęły go z wody, bo ustał podczas spływu. Przetransportowali go do samochodu, który z lądu ubezpieczał uczestników przedsięwzięcia. Strażacy bezpiecznie przewieźli pływaka do remizy w Piekarach. - Przeceniłem swoje możliwości. Mam za słabą kondycję, ustawałem w wodzie - mówił.

Pozostali pływający twardziele dotarli do celu w pełnej chwale wzbudzając podziw kibiców. Spora ich grupa czekała w Piekarach naprzeciwko klasztoru w Tyńcu. Niektórzy z nich morsowali wchodząc do zimnej Wisły. Każdy przypływający był witany radosnymi okrzykami, medalami oraz gorącą herbatą, kawą i grochówką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski