Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tworzenie filmów było dla Krzysztofa Krauze całym życiem

Urszula Wolak
TOMASZ HOŁOD
Reżyser odszedł w Wigilię w wieku 61 lat, po długiej walce z nowotworem

Za "Gry uliczne" z 1996 r., opowiadające o śmierci działacza opozycji Stanisława Pyjasa, otrzymał pierwszy, najbardziej prestiżowy laur w swym artystycznym dorobku, czyli Nagrodę Specjalną Jury na festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Trzy lata później wielki sukces odniósł "Dług", którego scenariusz Krauze oparł ponownie na prawdziwych wydarzeniach. Odmalował w nim przejmujący portret człowieka uwikłanego w kontakty z mafią, niepotrafiącego wyzwolić się spod jej okrutnego i nieludzkiego panowania.

Bodźcem popychającym go w rejony twórczych działań była zawsze bliska mu rzeczywistość i żyjący w niej ludzie. Pomysł "Długu" zapoczątkowała notka prasowa. Tak moment ten wspominał reżyser: "Zaczęło się od prasowej wzmianki, że trzech chłopaków z inteligenckich domów zabiło dwóch ludzi i grało ich głowami w piłkę. To się okazało nieprawdą. Ale trzeba przyznać, że taka wiadomość robi wrażenie i człowiek się zastanawia, jak oni doszli do tego i co się musiało stać, że to było możliwe".

Dziełem tym Krauze udowodnił także, że stać go na mistrzowskie prowadzenie aktorów. Niezapomniane kreacje stworzyli bowiem w "Długu" Robert Gonera, Andrzej Chyra i Jacek Borcuch. Aktorzy ci twierdzą, że do dziś nie udało im się wznieść ponad poziom osiągnięty pod okiem Krauzego na planie trzymającego w napięciu thrillera.

Reżyser był jednym z tych twórców, którzy o swojej chorobie mówili wprost, niczego nie ukrywał. W licznych wywiadach zawsze podkreślał, że nie zamierza się poddawać. Jego niezłomna postawa zapoczątkowała nawet kampanię onkologiczną w Polsce. - Z rakiem jest tak, że to ja go stworzyłem. To jest też cząstka mnie, to jestem ja - opowiadał rok temu o swojej chorobie w programie TVP "Prawdę mówiąc". Twierdził też wtedy, że nie można czegoś w sobie nienawidzić. To nie uzdrawia, od tego się choruje.

Pragnienie życia było w nim tak silne, że mimo choroby, nie zaprzestał kręcenia filmów. Do ostatnich, nad którymi pracował wraz z żoną Joanną Kos-Krauze, należały "Plac Zbawiciela" - o losach pewnej warszawskiej rodziny; "Mój Nikifor" - o łemkowskim malarzu prymitywiście z Krynicy i "Papusza" - czarno-biały obraz opowiadający o życiu romskiej poetki.

O wspólnej pracy z mężem Joanna Kos-Krauze opowiadała nam tak: - Są plusy i minusy takiej pracy. Na pewno nie jest się osamotnionym, bo obok jest osoba, która zawsze wysłucha twoich pomysłów. Bardzo rzadko robimy filmy, ale jak już zaczynamy nad nimi pracować, to wkładamy w nie prawie całe nasze życie. Długo zastanawiamy się nad tematem i nad tym, czy w ogóle chcemy dany problem poruszyć w naszym obrazie.

Uważamy, że jeśli mamy możliwość oddania głosu swoim bohaterom, by oni mogli przemówić w czyimś imieniu, w słusznej sprawie, to robimy to. Autentycznie to przeżywamy. Mam wrażenie, że tematy, które poruszamy, dotykają ludzi, bo nie są to wyabstrahowane problemy. Nawet jeśli robimy film o malarzu czy o poetce, to zawsze są to opowieści o samotności czy ludzkiej wrażliwości. Każdy z nas czuje się czasem w życiu takim Nikiforem czy Papuszą.

W ostatnim czasie dzielili życie między Polską a Afryką, gdzie czuli się bardzo dobrze. W rozmowie z nami Joanna Kos-Krauze opowiadała: - Mam zawsze takie poczucie, że tam, gdzie jesteśmy my, przyroda, książki, i gdzie mogą odwiedzać nas przyjaciele - tam jest nam po prostu dobrze.

Krzysztof Krauze był laureatem wielu nagród filmowych. Dwukrotnie otrzymał Złote Lwy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych za "Dług" i "Plac Zbawiciela". Za te same filmy czterokrotnie zdobył Orły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski