Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień w Krakowskiej Polityce. Dziwna dzielnicowa demokracja

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Wybory - jak sama nazwa na to wskazuje - polegają na wybieraniu. Jeśli jednak wystarczy się zgłosić samemu i jest się wybranym, to coś jest nie tak.

Ilu krakowian wie, że na początku grudnia czekają nas wybory do rad dzielnic? Podejrzewam, że niewielu. I pewnie niewielu się o tym dowie, bo znalezienie informacji o tym na miejskim portalu wymaga nie lada zachodu.

Już w czasie zgłaszania kandydatów na radnych dzielnic strona internetowa krakow.pl, oficjalny portalu miasta Krakowa, w ogóle o tym nie informowała.

Trzeba było wejść w Biuletyn Informacji Publicznej i dopiero tam był baner „wybory do rad dzielnic”. Można było odnieść wrażenie, że nikomu nie zależy na rozpropagowaniu informacji o możliwości zgłaszania kandydatów na radnych miejskich jednostek pomocniczych. Efekt był taki, że w wielu okręgach zgłosiła się tylko jedna osoba. Konieczne było zorganizowanie dodatkowego naboru w tych okręgach, a i tak nadal były takie (14), gdzie jest tylko jeden kandydat.

To o tyle istotne, że w takiej sytuacji nie przeprowadza się głosowania, a jedyny zgłoszony kandydat zostaje radnym automatycznie po opublikowaniu wyników wyborów. Ale to także dość dziwne, bo zgłoszenia kandydatów na radnych nie musiało być poparte żadnymi podpisami. Można było zgłosić się samemu i jak nie znalazł się konkurent, to jest już po sprawie.

Wybory - jak sama nazwa wskazuje - polegają na wybieraniu. Jeśli jednak polegają one na tym, że wystarczy się zgłosić i jest się wybranym, to coś jest nie tak. Co konkretnie? Na pewno ordynacja wyborcza do dzielnic, która dopuszcza taką możliwość.

W wyborach do rad gmin też nie organizuje się głosowania, gdy jest jeden kandydat na radnego w okręgu, ale zgłosić go musi jakiś komitet, a ten tworzy co najmniej kilka osób. To też budzi kontrowersje, ale w przypadku dzielnic, które często są większe niż nie jedna gmina wiejska, wystarczy zgłosić się samemu, by mieć szanse na to, by bez jednego głosu poparcia zostać radnym - reprezentantem mieszkańców.

Można powiedzieć, że skoro inni nie interesują się dzielnicami, to dobrze, że przynajmniej jest jeden społecznik. To zły tok rozumowania. Taki radny będzie podejmował decyzje w imieniu społeczności lokalnej, choć jego mandat do reprezentowania tej społeczności nie został zweryfikowany. Został mu nadany urzędowo - tylko dlatego, że nikt inny nie chciał startować w wyborach w tym okręgu. A może nie wiedział, że może…

Dlatego warto zastanowić się, na ile radni rzeczywiście reprezentują mieszkańców. Co będzie, jeśli frekwencja sięgnie kilku procent? Ten scenariusz wcale nie jest wykluczony, bo mieliśmy już dwa głosowania tej jesieni i na trzecie wielu krakowian nie pójdzie. A powinni… jeśli tego nie zrobią, nie mogą mieć potem pretensji, że radni ich dzielnicy godzą się na kolejne bloki, wybierają do remontu te, a nie inne chodniki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski