Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień w krakowskiej polityce. Gdzie się nie biją, tam Kraków skorzysta

Grzegorz Skowron
Mamy coraz większe szanse na to, że w Krakowie w roku 2022 odbędą zimowe igrzyska. Nie dlatego, że nagle jako kraj staliśmy się potęgą w sportach zimowych, a stolica Małopolski dokonała niezwykłego postępu inwestycyjnego. Powód jest zupełnie inny – wykrusza się konkurencja.

Zacznijmy od Lwowa. Wielu zwolenników igrzysk w Krakowie uważa, że przy obecnej sytuacji na Ukrainie Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie zdecyduje się powierzyć tak trudnego zadania miastu z tego państwa. Bo to przecież nie samo miasto, akurat dążące do integracji europejskiej, będzie odpowiedzialne za kosztowne inwestycje oraz sprawną organizację samych zawodów i ich oprawy. Wniosek – Lwów już odpadł w przedbiegach, bo naszego wschodniego sąsiada czekają teraz znacznie ważniejsze sprawy niż sportowe zabawy.

Drugi, znacznie poważniejszy konkurent – Sztokholm – sam się wycofał. Władze tego miasta uznały, że nie stać ich na igrzyska. A trzeci faworyt – Oslo – może nie otrzymać rządowych gwarancji finansowych, co wykluczy to miasto z wyścigu o możliwość rozpalania znicza olimpijskiego. A warto pamiętać, że wcześniej – właśnie z powodu niewspółmiernie wysokich wydatków w stosunku do późniejszych dochodów – ze starań o igrzyska zrezygnowali Szwajcarzy i Niemcy.

W całej dyskusji na ten temat warto więc zadać pytanie, dlaczego dla innych igrzyska to zbyt duży wydatek, a dla nas to historyczna szansa na kolejny skok cywilizacyjny. Przypomnijmy – kosztujący kilka miliardów złotych.

Wracając do szans – można powiedzieć, że na polu walki oprócz Krakowa pozostają Ałma Ata i Pekin. W Polsce chyba nikt poważnie nie traktuje kandydatury byłej stolicy Kazachstanu. Tyle tylko, że pewnie w ten sam sposób oceniane są aspiracje Krakowa w stolicy Chin. Choć tej ostatniej zwolennicy przyznania igrzysk stolicy Małopolski też nie dają szans – bo przecież nie było do tej pory miasta, w którym zorganizowano by zarówno letnie, jak i zimowe igrzyska. Używając tego argumentu, warto pamiętać, że nie było jeszcze w historii takich ig­rzysk, które tak naprawdę organizowałyby dwa państwa. Przysłowie – kiedyś musi być pierwszy raz – może dotyczyć więc Krakowa (i Słowacji), ale też i Pekinu.

Dla przeciwników przyznania Krakowowi sportowej imprezy najważniejsze są koszty, ich zdaniem zbyt duże i niewarte efektów. Zwolennicy powinni się martwić, że największy rywal – Pekin – już zaczął lobbowanie na rzecz Chin. Reprezentanci tego państwa byli w Soczi, rozmawiali w kuluarach z członkami MKOl, do których nie mogła przebić się przedstawicielka Krakowa, bo wiceprezydent miasta to – na tych szczeblach – zbyt mała ranga. A ile razy słyszeliśmy już, że nasze miasto przegrało z powodu zbyt słabego lobbingu…

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski