Co było wydarzeniem kończącego się tygodnia pod Wawelem? Obraźliwe stwierdzenia pod adresem nauczycieli autorstwa małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak, sugerujące że to oni stoją za fałszywymi alarmami bombowymi podczas matur?
Niespodziewane zatrzymanie słynnego Jana T. w sądzie, by zaczął odbywać karę więzienia za zasądzone przewinienia? Nie. Najważniejsze było ogłoszenie przez władze ArcelorMittal, że zostanie ograniczona produkcja stali w krakowskiej hucie.
Informacja o wygaszeniu wielkiego pieca i wstrzymaniu pracy stalowni powinna wywołać burzę polityczną. Zwłaszcza w trakcie trwającej kampanii wyborczej. A tu… cisza. Głucha cisza! Ani politycy opozycji nie grzmią, że za rządów PiS zwija się przemysł, ani partia rządząca nie zrzuca winy na swoich poprzedników.
Raptem jeden europoseł zabrał głos w tej sprawie. Wprawdzie działające w hucie związki wydały wspólne oświadczenie, w którym negatywnie odnoszą się do decyzji ArcelorMittal, ale jak na razie nic z tego nie wynika. Nawet ekolodzy nie wyrażają radości z faktu, że jeden z największych emitentów zanieczyszczeń w Krakowie nie będzie już tak szkodził mieszkańcom i środowisku.
Można oczywiście wierzyć zapewnieniom, że piec zostaje wygaszony tylko czasowo. Można się nie zamartwiać na zapas, bo wygaszanie pieca planowane jest dopiero po wakacjach. Można też - tak jak związkowcy - nie wierzyć, że do tego dojdzie.
Ale tak naprawdę te kilka miesięcy szybko zleci, a nikt nie daje gwarancji, że czasowe ograniczenie produkcji przerodzi się w długotrwały postój. I nie brakuje opinii, że ogień w piecu raz wygaszony już nie zostanie nigdy wzniecony, a ograniczenia obejmą kolejne wydziały huty i za kilka lat dający pracę ok. 4 tys. ludzi kombinat nie będzie zatrudniał nikogo.
Sprawa jest naprawdę poważna i wymaga szybkiej interwencji. Nawet takiej, która nie daje nadziei na ratowanie przemysłu stalowego. Potrzebne są jednoznaczne deklaracje albo o wsparciu działań na rzecz utrzymania produkcji stali w Krakowie, albo stwierdzenie - bez ogródek - że hutnicy powinni myśleć o szybkiej zmianie zawodu, bo rząd nie będzie ratował huty.
Najgorszym wyjściem będzie oczekiwanie na cud - że poprawi się koniunktura, że tania stal utknie gdzieś daleko i nie dotrze do polskich granic albo że ArcelorMittal sam się opamięta i będzie dalej dokładał do pieca (nie tylko węgiel). Bo zanim się obejrzymy huta opustoszeje i za jakiś czas trzeba będzie wydać duże pieniądze na nowe miejsca pracy dla zwolnionych hutników i zagospodarowanie nieruchomości po kombinacie.
Panująca w tej sprawie cisza powinna martwić. Podniesienie rabanu, kiedy będzie za późno, kiedy od podjętych już decyzji nie będzie odwrotu, może będzie dobrze wyglądać, ale nikogo i niczego nie uratuje.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?