Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień w krakowskiej polityce. Jak uzasadnić podwyżkę cen biletów

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Era bezpłatnej komunikacji miejskiej wydaje się coraz bardziej realna. I wcale w nie tak odległej przyszłości. I nie tylko z powodów populistycznych.

Albo podwyżka cen biletów, albo cięcie wydatków na inwestycje - taki argument ze strony władz miasta ma przekonać radnych i mieszkańców do akceptacji znaczących zmian w opłatach za korzystanie z komunikacji miejskiej. Dyskusja na ten temat powinna być prowadzona w zupełnie innym kierunku.

Ustawianie jej w ten sposób, że jeśli nie dojdzie do podwyżek, za komunikację będą też płacić osoby, które z niej nie korzystają (bo trzeba będzie więcej dopłacać do MPK z budżetu miasta), to błąd. Osoby, które nie mają dzieci, dopłacają do szkół, zdrowi płacą za leczenie chorych, bogaci finansują zasiłki dla biednych, a ci, którzy jeżdżą bez stłuczek i wypadków ponoszą koszty odszkodowań za zdarzenia drogowe. Czy ktoś próbuje tak zmienić system edukacji, by szkoły finansowane były tylko przez tych, których dzieci się w nich uczą? By za leczenie była pełna odpłatność? By zniknęło obowiązkowe ubezpieczenie kierowców?

Przed komunikacją publiczną w Krakowie stoi wyzwanie nie tylko dotyczące tego, jak szybko i wygodnie dowieźć mieszkańców do szkoły i pracy. Chodzi także o to, by do tramwajów i autobusów przesiedli się kierowcy ze swoich wygodnych samochodzików. I tu można by zrozumieć inną propozycję - podniesienia opłat za parkowanie w centrum miasta. Drastyczne podniesie opłat za postój na ulicy powinno zachęcić do tego, by jednak kupić bilet i wsiąść do tramwaju lub autobusu. Tyle, że równoczesne podniesie cen tych biletów nie jest niczym innym jak wykorzystywaniem pozycji monopolisty. Władze miasta jasno dają do zrozumienia: podniesiemy opłaty za postój, a także ceny biletów MPK - i co nam zrobicie? Oczywiście można potraktować to jak zachętę do przesiadki na rowery i chodzenia na nogach, czyli promocje zdrowia. Gdyby jednak prezydent lub jego zastępca użył takie argumentu, wzbudziłoby to raczej wesołość i wywołało lawinę memów w internecie niż zostało uznane za poważne uzasadnienie podwyżek.

Wszyscy muszą pamiętać, że w obecnej sytuacji nie ma takiego rozwiązania, które zadowoliłoby wszystkich. Co więcej - nie ma rozwiązania, które zadowoli większość. Dlatego decyzje w sprawie podwyżek są tak trudne do podjęcia. Znalezienie kompromisu wydaje się niemożliwe, choćby dlatego, że przez kilka ostatnich lat nie było podwyżek cen biletów, a teraz szykuje się dość drastyczna.

Jakaś podpowiedź? Coraz bardziej prawdopodobne wydaje się wprowadzenie bezpłatnej komunikacji publicznej. Nie od razu, ale w wcale w nie tak odległej perspektywie. I to nie tylko z powodów populistycznych - także przez smog i coraz większe korki. Jeśli chcemy przekonać mieszkańców do zostawienia auta w domu, trzeba coś dać w zamian, np. darmowe przejazdy tramwajami i autobusami. Wtedy można brać nawet 100 złotych za minutę postoju w centrum.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski