Gdyby krakowanie decydowali o wynikach eurowyborów, mielibyśmy zupełnie inną rzeczywistość polityczną. W naszym mieście to Koalicja Europejska pokonała Prawo i Sprawiedliwość, a Róża Thun zdobyła więcej głosów od Beaty Szydło. Ale w świat poszły informacje o rekordowym poparciu dla byłej premier (ponad pół miliona głosów zebranych w dwóch województwach) i porażce Koalicji Europejskiej, której zebranie znacznej części opozycji pod wspólnym sztandarem nie dało wygranej.
Dlaczego? Odpowiedzi trzeba szukać poza Krakowem. Wielu mieszkającym pod Wawelem wydaje się, że ich spojrzenie na świat, ich poglądy na rzeczywistość to coś normalnego, oczywistego i logicznego. A wystarczy wyjechać poza granice miasta, by ta logika myślenia i obraz rzeczywistości były zupełnie inne. Że coś, co w wielkim mieście jest białe, na prowincji jest czarne. I odwrotnie. To tak, jakby ktoś całkowicie nieznający polskich realiów obejrzał po sobie serwisy informacyjne w TVN i TVP. Dwa różne światy, dwie całkowicie odmienne rzeczywistości, dwie różne Polski.
Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego pokazują wyraźnie, że to Kraków ze swoim poparciem dla Koalicji Europejskiej jest samotną wyspą na mapie Małopolski zdominowanej przez sympatyków PiS. I co jeszcze ważniejsze - to ci ostatni powoli zaczynają „zaludniać” samotną wyspę. Przecież jesienią w wyborach do Rady Miasta na PiS głosowało niespełna 30 proc. krakowian, teraz to już 36 proc.
Ale to nie tylko efekt aktywności PiS. Do zmian sympatii politycznych wyrażanych przy urnie przyczynili się też kandydaci Koalicji Europejskiej. Naprawdę trudno było dostrzec jakieś znaczące elementy agitacji wyborczej z ich strony. Kiedy politycy PiS jeździli po Małopolsce i straszyli mieszkańców wsi i małych miast, że opozycja im wszystko zabierze, że robi zamach na religię, że podnosi rękę na Polskę, kandydaci Koalicji Europejskiej nie mobilizowali krakowian przekonując ich, że za socjalną politykę partii rządzącej płacą właśnie oni, że obecność polityków PiS w europarlamencie to realna groźba polexitu.
Nie da się obronić przed zarzutem, że kampania Koalicja Europejskiej była kiepska i nie miała dynamiki. Róża Thun, która miała być lokomotywą wyborczą opozycyjnego sojuszu, zdobyła ponad 221 tys. głosów. Dużo? Prawie dwa razy więcej niż pięć lat temu, ale w 2014 roku 125 tys. głosów oddanych na europosłankę PO było najlepszym wynikiem w naszym okręgu. Teraz liderka PiS dostała ponad pięć razy więcej głosów niż wynosił najlepszy wynik kandydata tej partii w eurowyborach w 2014 roku. I to pokazuje, kto był prawdziwą lokomotywą wyborczą.
A że nie pasuje ona do wyobrażeń większości krakowian o tym, kto powinien ich reprezentować w Brukseli? Większości Małopolan właśnie taka europosłanka pasuje. I takiej chcieli. I taka będzie reprezentować też Kraków.
WIDEO: Trzy Szybkie. Prof. Jarosław Flis: Opozycja zrobiła wiele, by umożliwić sukces wyborczy PiS
- Wstyd! Tak Polacy biją się o towar w sklepach
- Nie jedz tego! Te produkty zostały wycofane - mogą szkodzić
- Wybory Miss Małopolski 2019. Tak wyglądały zmagania kandydatek [ZDJĘCIA]
- Tragiczny stan Bulwarów Wiślanych. Widok jest przerażający
- Najlepsze memy o krakowskich uczelniach
- Skoczek narciarski Dawid Kubacki wziął ślub! [ZDJĘCIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?