Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień w Krakowskiej Polityce. Zaklinanie szkolnej rzeczywistości

Grzegorz Skowron
Najsmutniejsze jest to, że odpowiedzialni za całe zamieszanie związane z reformą edukacji jakoś sobie poradzą, a najbardziej pokrzywdzone będą dzieci.

Rodziców uczniów kończących w tym roku likwidowane gimnazja i ośmioklasową podstawówkę czeka trudny rok. Podczas rekrutacji do szkół średnich i zawodowych spotkają się bowiem dwa roczniki, a więc placówki te będą musiały przyjąć dwa razy więcej pierwszoklasistów niż mają dzisiaj. Trudno się więc dziwić, że taka sytuacja budzi niepokój i pytania rodziców o to, gdzie w i w jakich warunkach będą uczyć się ich pociechy.

Wielu wątpliwości nie rozwiewa najnowszy komunikat małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak dotyczący zasad rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych i ponadpodstawowych.

Wprawdzie kurator opublikowała wykaz wszystkich szkół z podwojoną w porównaniu do obecnego roku szkolnego liczbą klas pierwszych, ale sama przyznała, że to jedynie jej rekomendacja na przyszły rok szkolny. Chociaż zaznaczyła, że w przypadku każdej zmiany jej rekomendowanego planu będzie podejmować interwencję, ale tak naprawdę ostateczna decyzja będzie należeć do władz miasta.

Komunikat pani kurator to zaklinanie szkolnej rzeczywistości. Minister edukacji Anna Zalewska od kilku lat zapewnia, że jej reforma (likwidacja gimnazjów) nie niesie za sobą negatywnych skutków, że nauczyciele nie tracą pracy i wszystko przebiega sprawnie. W tym samym duchu swój wykaz podwojonej liczby klas pierwszych w szkołach średnich publikuje kurator Barbara Nowak.

Można go też potraktować jako stawianie samorządów i dyrektorów szkół pod ścianą - jeśli nie wykonają planu rekomendowanego przez kuratorium, Barbara Nowak będzie mogła na nich zrzucić winę za to, że nie wszystkie dzieci dostały się do wymarzonej szkoły. A to przed tegorocznymi wyborami parlamentarnymi ma ogromne znaczenie, bo jeśli rodzice, nie tylko uczniów pechowych roczników, uznają, że to jednak rząd nie przewidział wszystkich skutków reformy edukacji, to jesienią przy urnach dadzą temu wyraz.

Najsmutniejsze jest to, że odpowiedzialni za całe zamieszanie jakoś sobie poradzą, a najbardziej pokrzywdzone będą dzieci. To prawda, że każda reforma (w tym przypadku trzeba raczej mówić o rewolucji) niesie za sobą ofiary, ale o tym, że będzie ich tak dużo rząd był ostrzegany zanim zdecydował o likwidacji gimnazjów. I te sygnały zignorował, uznając, że jakoś to będzie.

Dla rodziców dzieci kończących w tym roku gimnazja i podstawówki to „jakoś” to prawdziwa tragedia. Jeszcze większa dla tych, którzy kilka lat temu uwierzyli w poprzednią reformę i posłali swoje dzieci do szkoły, gdy miały 6 lat.

Teraz ich pociechy uczą się w ósmych klasach podstawówki, muszą opanować program, który był w trzyletnim gimnazjum (choć mieli na to tylko dwa lata - w siódmej i ósmej klasie), a teraz czeka ich jeszcze gehenna rekrutacji przy podwojonej licznie uczniów, a potem borykanie się z gorszymi niż do tej pory warunkami nauki. Żaden wykaz pani kurator im nie pomoże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski