Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko nie Barroso

Redakcja
Wybór Guya Verhofstadta na szefa frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim skomplikuje reelekcję Jose Manuela Barroso na stanowisko szefa Komisji Europejskiej.

ANALIZA: Dominika Ćosić (Bruksela)

Verhofstadt, który trzykrotnie pełnił funkcję premiera Belgii, jest najpopularniejszym politykiem belgijskim. W wyborach do PE otrzymał rekordową liczbę głosów, ponad pół miliona. Cieszy się uznaniem wśród elit europejskich, które postrzegają go jako jednego z nielicznych wizjonerów wśród polityków. Uważany jest za czołowego federalistę, zresztą kilka lat temu wydał książkę o znamiennym tytule "Stany Zjednoczone Europy". Zastąpił Brytyjczyka Grahama Watsona, który przez dwie kadencje przewodził liberałom w parlamencie.
Desygnowanie Verhofstadta oznacza, że liberałowie chcą być odbierani jako trzecia najsilniejsza frakcja w PE i narusza dotychczasowy układ sił, opierający się na równowadze chadeków i socjalistów. Spowoduje to nie tylko komplikacje przy obsadzie stanowisku szefa parlamentu (liberałowie sprzeciwiają się tzw. porozumieniu technicznemu między chadekami a socjalistami w tej sprawie i chcą mieć prawo do desygnowania własnego kandydat na szefa PE), ale przede wszystkim przy procedurze wyboru szefa i członków Komisji Europejskiej. Socjaliści i Zieloni są przeciwni reelekcji Barroso. Liberałowie oficjalnie żądają tylko, by wybór został przesunięty na październik, a nie, jak chcieliby chadecy i większość krajów członkowskich, nastąpił jeszcze w lipcu. Nieoficjalnie mówi się, że potrzebują czasu, by zbudować poparcie dla swojego kandydata, którym miałby być Verhofstadt. Już raz, pięć lat temu, przegrał on z Barroso. Nominacji dla Belga sprzeciwiła się Wielka Brytania, niechętna głębszej integracji europejskiej zapowiadanej przez Verhofstadta. Po odejściu brytyjskich konserwatystów z frakcji chadeckiej sytuacja się skomplikowała. Brytyjczycy mogą poprzeć Belga - pomimo jego federalistycznych zapędów - po to tylko, by zaszkodzić chadekom. Z kolei socjaliści, którzy powinni być przeciwko Verhofstadtowi opowiadającemu się za liberalizmem w gospodarce, wychodzą z założenia, że "każdy, byle nie Barroso". Na tym haśle zresztą oparli swoją kampanię do PE.
W pojedynku Barroso -Verhofstadt ten pierwszy ma o wiele większe szanse. Ale sam fakt, że w ogóle mogłoby dojść do tego starcia, jest już znamienny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski