Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko trochę szarej normalności

Paweł Głowacki
Dostawka. Nawet w nagłej śmierci Wandy, śmierci na jej własne życzenie, jest tylko trochę szarej normalności. Nieobecność słów, muzyka z adaptera, kilka banalnych gestów, tych samych co zawsze o poranku, otwarte okno, bo ciepło na dworze.

Nic więcej. Ot, bułka z masłem. Żadnej wyjątkowości, śladu patosu, cienia celebry. Wanda znika za krawędzią kadru. Tak po prostu. I tak po prostu znów się pojawia. Z pustymi rękami. Może czegoś zabrakło? Skończyło się mleko do kawy? Możliwe. Zatem krok na parapet, krok za parapet.

Tak po prostu. Nie zatrzymuje płyty z dźwiękami Mozarta, bo po co. Przecież to tylko moment. Przecież wyskoczyła tak, jak się z domu do sklepu na rogu po coś wyskakuje często. Przecież wróci. Nie wróci. W pustym pokoju – kilka mebli, szary parkiet, igła w rowku wirującej płyty, nuty „Symfonii Jowiszowej”. Nie wróci. Nie zaparzy kawy. Nie ma komu. Już nie. Ale nawet jeśli byłoby komu, to jak tu pić kawę bez mleka? W otwartym oknie sennie faluje koronkowa firanka. Tak po prostu.

W „Idzie”, filmowym arcydziele Pawła Pawlikowskiego, każdy niespieszny kadr jest tak doskwierająco normalny, cichy i czysty jak obraz samobójczej śmierci Wandy. Niespieszny pochód czarno-białej dyskrecji, dyskrecji aż takiej, że w na czarno-białej taśmie zapisanej opowieści nic nie jest fundamentalnie czarne ani doskonale białe. „Ida” to film szaro-szary, ciemno-ciemny, cienisto-cienisty, niczym wolno zapadający zmierzch listopadowy.

Oto Polska lat 60. zeszłego wieku. I oto kobiety dwie. Wanda, starsza, zniszczona – bo gorzała, bo nikotyna, bo potworność bycia urzędniczką aparatu złej władzy. Słowem – samotność. I druga samotność – młodziutka Ida, siostrzenica Wandy, Żydówka, przyszła mniszka, ledwie kilka dni i nocy przed zaślubinami z Chrystusem. Lata temu, w najczarniejszej epoce, rodak Idy i Wandy zarżnął synka Wandy i rodziców Idy. Gdzie jest teraz dół z resztkami przeszłości? W jakim lesie? Pod którym drzewem? Ida i Wanda ruszają na północ kraju. Żeby odnaleźć dół. Żeby przenieść resztki do innego dołu i zapamiętać. To „Ida”. Tak?

Nie. Polska epoki represji, komunizm, katolicyzm, antysemityzm, nieusuwalne czarne jady nadwiślańskiej historii – to nie jest „Ida”. Ostrożniej powiem. To jest „Ida”, lecz tak, jak dalekie, najdalsze, ledwo wyczuwalne plamki tła „Mona Lisy” są częścią „Mona Lisy”, ale nie są częścią cienkiego uśmiechu obrazu. W Europie, może i na świecie całym, ludzie ponoć tłumnie chodzą na „Idę”. Gdyż co? Gdyż ciemności polskie szalenie ich interesują? Chodzą, gdyż ich niepokoi to, co wszystkich od zawsze – tajemnica gestu kobiety, co tysiące lat temu kości piachem posypywała wciąż od nowa, albowiem kości mają być przysypane. W opowieści Pawlikowskiego dwie samotności szukają dołu zagubionych czaszek, bo trzeba, żeby wiadomo było, pod którym drzewem albo w cieniu której kamiennej płyty spoczywają czaszki.

Wędrują więc w samotności. Polki? Niech będzie. Dwie szaro-szare twarze nad ciemno-ciemną drogą, gdzie żywego ducha. Dwie twarze w cienisto-cienistej pustce nad łąkami i w takim hotelowym pokoju na wyludnionej prowincji, i w takiej gospodzie, takim szpitalu, takim lesie, przy takim drzewie, pod którym dół. I mało słów, bo niby o czym tu gadać. Cisza tylko. Milczące dwóch kobiet szaro-ciemne wędrowanie w poszukiwaniu spokoju, którego w istocie nie odnajdą. Dotknąć zagubionych kości bliskich to za mało, by się wyprostować?

Dyskretna, elegijna „Ida” jest w finale gorzka. Po powrocie z północy mniszka poznaje ciemny smak rozpusty. Tak zwyczajnie. Wanda robi krok na parapet i krok za parapet. Po prostu. Dwa skulone fiaska, kłująco spokojne, ciche. Można sparafrazować Borgesa: Czy uwierzylibyście, Polacy? Ida i Wanda prawie się nie broniły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski