Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tym razem obrona nie stanowiła monolitu

Redakcja
MTS Chrzanów przegrał we własnej hali z ASPR Zawadzkie 29-33 (17-16) i ma już na koncie trzy porażki z rzędu. Jednak w dwóch ostatnich meczach sezonu potyka się z zespołami prezentującymi podobną klasę, więc o punkty będzie łatwiej niż z wiceliderem I ligi piłkarzy ręcznych.

I LIGA PIŁKARZY RĘCZNYCH. MTS Chrzanów jeszcze w pierwszej połowie postawił się wiceliderowi, ASPR Zawadzkie, ale kiedy doszły problemy ze skutecznością, oddał pole rywalom

Pasmo porażek chrzanowianie rozpoczęli od wyjazdu do Łodzi. Potem, nie sprostali w Zabrzu liderowi (16-25). - Ekipa z Zawadzkiego przystąpiła do spotkania mocno naładowana, bowiem chciała u nas postawić pieczęć na pozycji wicelidera, dającej prawo gry o ekstraklasę w barażu - rozpoczyna Adam Piekarczyk, trener MTS. - Nie zaprezentowaliśmy się najlepiej w obronie, a to, że na przerwę schodziliśmy z jednobramkową zaliczką świadczy o tym, że wtedy z naszą skutecznością jeszcze nie było tak źle. Kiedy po przerwie nasza skuteczność szwankowała, rywale w pewnym momencie nas złamali, odskakując w drugiej połowie na cztery bramki. Potem już cały czas taki dystans dzielił nas od rywali. Czasem stopniał do trzech trafień, a na chwilę wzrósł nawet do pięciu. Jednak ostatecznie porażka czterema bramkami oddaje układ sił panujący na parkiecie. Rywale wygrali jak najbardziej zasłużenie - uważa chrzanowski szkoleniowiec.
Po raz kolejny dało się odczuć w obronie brak Wiesława Zdunia, zawodnika, dysponującego najlepszymi warunkami fizycznymi w obozie MTS. Gdyby był z drużyną, na pewno rywale tak łatwo nie rzucaliby bramek. - Nie było też Daniela Pytlika, więc w obronie wystąpili nowi zawodnicy. Pewnie dlatego nasz blok defensywny nie stanowił monolitu - tłumaczy Adam Piekarczyk. - Poza tym, niby wiedzieliśmy, jak grają nasi rywale, ale jakoś pozwalaliśmy się zaskakiwać rzutom Giebela, czy Całujka, na których mieliśmy uważać. Oczywiście, że w szatni można wiele założyć, ale to zawodnicy są na parkiecie od realizacji taktyki. Może kogoś to dziwi, że przeciwko wiceliderowi nie walczyliśmy z ogromną determinacją. Jednak rywale byli bardziej od nas umotywowani do walki i to przesądziło o ich końcowym sukcesie - dodaje.
Trudno też jednoznacznie ocenić występ chrzanowskiego bramkarza, Tomasza Balisia. - Owszem, w drugiej części obronił nam dwa rzuty karne - wylicza Adam Piekarczyk. - Potrafił wyjść obronną ręką z indywidualnych pojedynków z przeciwnikami, ale dla odmiany przepuszczał do siatki takie piłki, które powinien był obronić. Takie są jednak uroki sportu. Na pewno jeśli bramkarz łapie piłki, kiedy większość jest pogodzona ze stratą bramki, a potem puszcza łatwe rzuty, to bilans wychodzi na zero, więc zawsze chłopcom powtarzam, że lepiej jest, jak obronią to, co do nich należy - dodaje szkoleniowiec.
MTS popadł z jednej skrajności w drugą, bo do niedawna jego gracze odliczali liczbę spotkań bez porażki, ale teraz mają już na koncie trzy przegrane z rzędu. Żeby nie skończyć rozgrywek w minorowych nastrojach, trzeba wygrać ostatnie dwa mecze sezonu, w których MTS będzie się potykał z przeciwnikami prezentującymi podobną do siebie klasę.
JERZY ZABORSKI

Strzelcy MTS:

96 goli - Kruczek, 78 - Paweł Rokita, Bugajski, 66 - Kurełek, 63 - Bobowski, 41 - Zduń, 31 - Przybyła, 20 - Kozłowski, 16 - Pytlik, 8 - Piekarczyk, 6 - Kobiela, 3 - Studziński, 1 - Biłko, Garliński, Uraz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski