Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tytano: na Dolnych Młynów zainwestowaliśmy 13 mln zł, wierzymy że to miejsce przetrwa

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
O przyszłości Dolnych Młynów, relacjach z właścicielami i wydanych 13 mln zł opowiadają Łukasz Kumecki i Anna Kwiatek z Fundacji Tytano, która zarządza miejscem od 2015 roku. W długiej rozmowie mówią nam, jak zmieniła się dawna fabryka tytoniu i cygar, jakie mieli plany i co wciąż chcą zrobić.

**

Będzie żal Dolnych Młynów?
Łukasz Kumecki: Dlaczego ma być żal? Dolne Młyny będą nadal.

Zgodnie z umową z hiszpańskimi właścicielami zostało wam jeszcze 2,5 roku. Termin będzie dotrzymany?
Anna Kwiatek: Mamy taką nadzieję.

Od początku było wiadomo, że to umowa na pięć lat. Co dalej? Z tego co mówi hiszpański właściciel to po październiku 2020 zacznie realizować swoją wizję. Która zakłada wyburzenia i budowę nowych budynków, w tym hotel.
AK: Od początku wiedzieliśmy, że są tu jakieś plany inwestycyjne i sprzedaży. To nie jest tak, że nagle się z tym obudziliśmy. Wiedzieliśmy, że to nie będzie trwać wiecznie. Ale liczyliśmy, że umowa może zostać przedłużona.

Załóżmy przez chwilę, że macie pełną dowolność w decydowaniu o losach tego miejsca. Co robicie?
AK: Zostawilibyśmy tak jak jest pod względem funkcji, ale zaangażowalibyśmy bardziej sąsiadów.

ŁK: Najbardziej chciałbym więcej czasu. Najlepsza byłaby umowa na 10 lat, bo dzięki temu moglibyśmy się starać o środki z Unii Europejskiej i w pełni zrewitalizować to miejsce. Pięć lat to za krótko. Teraz mamy skomercjalizowane ok. 40-45 proc. powierzchni. Przy dłuższej umowie, moglibyśmy tu wprowadzić wiele funkcjonalności. Na przykład kino. Mieliśmy podpisaną umowę z Kinem pod Baranami na dwusalowe kino. Był zainteresowany teatr. Ale krótki czas najmu i nakłady, które trzeba ponieść odstraszają.

Ale pierwszych najemców nie odstraszyło. Część z nich to rozpoznawalne punkty na kulturalnej czy imprezowej mapie Krakowa.
AK: Do tej pory, razem z naszymi najemcami, wydaliśmy na Dolnych Młynów ponad 13 mln zł. Wcześniej nie dało się po prostu tu funkcjonować. Były cieknące dachy, odpadające sufity, rynny zalewające elewacje.

13 mln zł to sporo. Skąd były pieniądze?
ŁK: W większości to koszty naszych najemców plus to co mamy z opłat za najem. My robimy to pro publico bono, choć nikt nam w to nie wierzy.

Naprawdę nie zarabiacie?
ŁK: Mamy w umowie zapisane wynagrodzenia dla zarządu fundacji, ale co z tego? Jeśli wziąłbym pieniądze, to nie starczy na czynsz, na różne opłaty. Za sam prąd za styczeń, rachunek wyniósł prawie 150 tys. zł.

AK: Wyszliśmy na zero dopiero po 2,5 roku. Od tego roku mamy plan na stypendia dla artystów, bo dopiero teraz jesteśmy w stanie sobie na to pozwolić.

1. Dawny budynek produkcyjny, 2. Dawna stołówka. Budynek ma być wyburzony, w jego miejsce powstanie nowy, który będzie elementem wewnętrznego dziedzińca hotelu, 3. Obecne skrzydło budynku produkcyjnego zostanie wyburzone, a w jego miejsce pojawi się nowe, które domknie kwartał dawnego budynku produkcyjnego, 4. Dawne magazyny surowca, budynek ma być rozbudowany i nadbudowany, 5. Dawne warsztaty. Do wyburzenia, 6. Tu zamiast drzew ma być odtworzony dawny magazyn zniszczony w latach 40. XX wieku. Powstanie budynek z handlem i usługami na parterze. W pozostałej części biura i hotel, 7. Budynek dawnej administracji, do przebudowy i nadbudowy, 8a-c. Tu powstaną nowe pięciokondygnacyjne budynki hotelowe, 9. Dawny budynek pralni i administracyjno-socjalny. Do wyburzenia.

Kraków. Koniec Dolnych Młynów, jakie znamy. Będzie kolejny w...

ŁK: Fundacja to dwie osoby – ja i Ania. Pomagały nam przez pewien czas trzy osoby. Cały proces rewitalizacyjny, który przewidywaliśmy, był rozpisany na 10 lat. Zakładał nawet odbudowę dachu nad głównym budynkiem. Okres 5 lat nie pozwala nawet zabezpieczyć tynków, choć częściowo to zrobiliśmy. Nie możemy dostać dofinansowania od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków na remonty elewacji, bo nie mamy zgody właściciela. Nie mamy prawa inwestycyjnego do pozyskiwania środków zewnętrznych.

Na jakiej zasadzie odnawiano więc lokale?
ŁK: My i nasi najemcy mieliśmy prawo do dysponowania gruntem na cele remontowe i budowlane, ale za własne środki.
Jesteście w konflikcie z właścicielami. Cofnęli wam pełnomocnictwa w lipcu 2017 roku.
ŁK: Wtłacza się nas na siłę w konflikt, sugeruje się że działamy przeciwko właścicielowi. A tak nie jest. Mamy co najwyżej kłopoty komunikacyjne. Problemem jest może to, że Aldo Ibanez jest w Immobilari dopiero od kilku miesięcy i nie brał w tym projekcie jako przedstawiciel właściciela od początku . Mamy nadzieję, że po prostu brakuje im pełnego rozeznania w sytuacji . My zrobiliśmy to, co do nas należało. Doprowadziliśmy do tego, że teren nie tylko sprzedawalny ale jest na tyle atrakcyjny ze właściciele nie koniecznie chcą go już sprzedać. Zrobiliśmy najfajniejsze miejsce w mieście, jak nie w regionie. Robimy to wszystko z korzyścią dla właściciela i w dobrej wierze.

Chcieliście montować ekrany akustyczne od strony ulicy Czystej. Ale się konserwator zabytków nie zgodził. Władze miasta, w tym Elżbieta Koterba też były niechętne.
ŁK: Zarzuca się nam, że działamy niezgodnie z prawem. A to nie prawda. Wszystkie urzędy patrzą nam na ręce. Jesteśmy najczęściej kontrolowanym obiektem w mieście. Wszystko chcemy robić zgodnie z przepisami, dlatego ekrany nie powstały. Wojewódzki konserwator się zgodził, ale wymagana była zgoda właścicieli. A tej nie uzyskaliśmy. Tak się stało po wypowiedzeniu nam pełnomocnictw.

AK: Właściciel nie wyraża na nic zgody, nie ustosunkowuje się od czerwca zeszłego roku. Pełnomocnictwo pozwalało nam działać w imieniu spółki hiszpańskiej. Chcieliśmy zgody np. na działanie Kina pod Baranami. Ale nie ma opinii konserwatora. A tej nie ma, bo nie ma zgody właściciela. I tak w kółko.

Rozmawialiście z właścicielami? Dlaczego nie mogliście uzyskać takiej zgody?
AK: W grudniu 2015 roku wystosowaliśmy długie pismo, gdzie proponowaliśmy renegocjację stawki czynszowej, żeby więcej zainwestować, przedłużyć okres najmu. Niestety bez odpowiedzi. Obecnie Jest pewna nadzieja. Mieliśmy bowiem sugestie, aby rozwiązać umowę przed terminem, ale po naszym piśmie do hiszpańskich właścicieli jedziemy na spotkanie z nimi do Barcelony, żeby rozmawiać o korzystnych rozwiązaniach. Patrzymy na to z optymizmem.

Jak w ogóle trafiliście na Dolnych Młynów? Hiszpanie teren nabyli w 2003 roku. Przez ponad 10 lat nic się tu nie działo. Teren dawnej fabryki niszczał, gnił.
AK: Gnił to dobre słowo

Jak zaczęliście i jak wyglądały wasze późniejsze relacje? Bo hiszpańscy właściciele mówią teraz, że nie wiedzieli co się tu dzieje.
ŁK: Od dawna zajmowałem się w mieście kultura i rozrywką – m.in. w Alchemii, Fabryce Miraculum. Dwa lata chodziłem za właścicielem terenu przy. ul. Dolnych Młynów . W głowie mi się nie mieściło, że taki teren stoi pusty i nic się tu nie dzieje. Dzięki Ani udało mi się w końcu dotrzeć do Antoniego Potockiego, ówczesnego przedstawiciela Hiszpanów tu na miejscu. W lipcu 2015 spotkaliśmy się z nim. Opowiedzieliśmy o naszym pomyśle. Zostaliśmy poproszeni o przedstawienie oferty. Powiedzieliśmy wprost, że budynki stoją puste, a my zrobimy z tego najlepsze miejsce, jak nie w Polsce, to w Krakowie. Od początku zakładaliśmy, że część powierzchni przeznaczone będzie na najem komercyjny, a część na kulturę, z o wiele niższym czynszem. Lub wręcz za darmo.

Przekonaliście ich. Hiszpanie się zgodzili. Niewiele zresztą ryzykowali.
AK: Przygotowaliśmy biznesplan. Była prosta oferta, gdzie wymieniliśmy dokładnie wszystkie działalności, które chcemy tu realizować. Były pytania Hiszpanów, ale widać było, że zaakceptowali naszą koncepcję.

Dolne Młyny kojarzy się przede wszystkim jako zagłębie knajpiano-restauracuyjne. Co z kulturą?
AK: Znacznie Ponad 100 inicjatyw kulturalnych odbywało się rocznie do tej pory. Mieliśmy m.in. miesiąc fotografii, Festiwal Unsound, mamy stałą współpracę z ASP i UJ, działa u nas teatr KTO, który ma za darmo 500 metrów kwadratowych przestrzeni na próby. I grają u nas spektakle.
ŁK: Jesteśmy otwarci na wszelaką niekomercyjną działalność. Pustą przestrzeń, która nam została oddajemy stowarzyszeniom, uczelniom, organizacjom pozarządowym. Za darmo. Warunkiem jest tylko pokrycie kosztów własnych działań, odpowiednie zabezpieczenie i spełnienie norm stawianych przez różne instytucje. Łapiemy drugi oddech, zapraszamy wszystkich chętnych do współpracy.

Jesteście ofiarami własnego sukcesu.
ŁK: Tak.

Podnieśliście niesamowicie wartość całego miejsca. Immobilaria kupiła teren w 2003 roku bodajże za kilka milionów złotych, a teraz podobno jest wart ponad 20 milionów, ale euro. Zrobiliście świetną robotę. A za 2,5 roku zostaniecie z niczym. Było warto?
ŁK: Nie zgodzę się, że zostaniemy z niczym. Większość nie wierzyła w nasz projekt, a pokazaliśmy że się da. Nie uważam też, że to miejsce zniknie. Sytuacja się dynamizuje z dnia na dzień.

Liczycie, że Hiszpanie zachowają charakter tego miejsca?
AK: Jeżeli zrealizują jakąś część z tego o czym mówią, to tak. Poza tym nowy plan miejscowy dla tego obszaru przewiduje pewną przestrzeń pod kulturę. Co wierzymy, jest też efektem naszej pracy.
Moim zdaniem hotel powstanie. Pomimo tego zakładacie, że w pozostałych budynkach będzie działało coś w obecnym kształcie – jakieś restauracje, galerie? Tego nie wyklucza Aldo Ibanez. Tyle, że klimat tego miejsca polega na tym, że jest brudno, postindustrialne.
ŁK: Udało nam się tutaj zrobić autorskie projekty. Kazimierz dla mnie był fajny i klimatyczny, jak był jeszcze trochę brudny i odrapany, teraz jest komercyjny tak jak Rynek Główny. Myślę, że w jakiejś formie Dolne Młyny zostaną. Bo mają swoją moc. My tego nie kształtowaliśmy, nie promowaliśmy. To zrobili nasi najemcy i mieszkańcy przychodząc tutaj. My daliśmy tylko przestrzeń. Skoro jest takie duże zapotrzebowanie na tego typu miejsca, to liczę że właściciel wykorzysta nasze doświadczenia także po 2020.

Jeśli Dolne Młyny znikną, to okoliczni mieszkańcy będą się cieszyć. Dla nich jesteście utrapieniem.
ŁK: Nie zgodzę się z tym do końca. Dla większości krakowian będzie to duża strata.

Na spotkaniu zorganizowanym przez hiszpańskiego właściciela pojawili się głównie mieszkańcy z Czystej, którzy skarżą się na hałas. Obrońców Dolnych Młynów, tak licznych w internecie, w realu nie było.
AK: Sporo osób nie wiedziało o tym spotkaniu. My się o nim dowiedzieliśmy dzień wcześniej. Ja bym proponowała wystąpić o statystyki do straży miejskiej i policji, ile razy interweniowali na Dolnych Młynów.

Wystąpiłem o takie dane. W całym 2017 roku straż miejska interweniowała 18 razy, z czego 16 to były potwierdzone przypadki zakłócania porządku.
ŁK: W skali miasta, w porównaniu do Kazimierza i Rynku to bardzo mała liczba interwencji.

Policja za cały 2017 rok miała 27 interwencji dotyczących zakłócania porządku publicznego, ale nie wszystkie dotyczyły hałasu. Była też kradzież, uszkodzenia mienia, kolizje drogowe i nieprawidłowe parkowanie.
ŁK: Bo to dotyczy całego kwartału ulic, a nie tylko kompleksu przy Dolnych Młynów.

AK: Błędem być może były koncerty organizowane tu na początku. One wiązały się z szeregiem fantastycznych rzeczy – jak joga czy warsztaty, ale to była mocna rzecz, bo głośna. Teraz koncertów jest już mniej. Rok temu był tylko jeden.

ŁK: Rozumiem mieszkańców. Przez lata mieli ciszę i spokój, a nagle pojawiły się tłumy ludzi. Teraz największym problemem jest ludzki gwar. Ale jak temu zapobiegać? Łapać ludzi za rękę, upominać, że są głośno?

Ostatnio pojawiła się informacja, że lokale przy Dolnych Młynów działają nielegalnie.
AK: To Hiszpanie są zobowiązani do zmiany przeznaczenia lokali. Bo to oni są właścicielami. A do rej pory nie interesowali się tym. Dla nich to mały odprysk działalności na całym świecie. Nie ma jednak żadnej samowoli, wszystko jest zalegalizowane, prawnie jest w porządku. Problem w tym, że najemcy nie mogą przekazać kompletu dokumentacji do nadzoru budowlanego, bo konserwator nie chce opiniować ich wniosków pomimo prawa do dysponowania gruntem na cele budowlane jakie mamy zapewnione w umowie.

ŁK: Nasi najemcy mają wymagane pozytywne opinie właściwych instytucji np. sanepidu, straży pożarnej. Sami zresztą wystąpiliśmy o ekspertyzę strażacką dla całego obiektu. Otrzymamy ją na dniach, ale wiemy, że jest pozytywna. Wykonaliśmy tu rzeczy, które są poza naszymi obowiązkami. Pierwszą kontrolę z Powiatowego inspektoratu Nadzoru Budowlanego mieliśmy już na początku 2016 roku. Zastosowaliśmy się wtedy do wszelkich zaleceń. Pozamykaliśmy powybijane okna, zabezpieczyliśmy niebezpieczne elementy elewacji, zabezpieczyliśmy puste szyby po windach. Zrealizowaliśmy wiele potrzebnych inwestycji – naprawa kanalizacji, dachów, rynien, centralne ogrzewanie. Kolejne wizyty kontrolne potwierdzały, że wszystko jest odpowiednio zabezpieczone. W grudniu 2017 był tu osobiście Jan Janczykowski i nie stwierdził żadnych nieprawidłowości. Nawet z tego co wiem, Dolne Młyny byłby przedmiotem jego pracy naukowej. Widział jak to wyglądało trzy lata temu i stwierdził, że dobrze wszystko zabezpieczyliśmy. Nie uchylamy się od niczego. Sami zgłosiliśmy się też do straży miejskiej i policji. Ponieważ jest to teren prywatny, mogą tu wejść tylko w sytuacji jakiegoś zagrożenia. Wyraziliśmy zgodę na wchodzenie na teren bez podania przyczyny.

Co z zanieczyszczeniem gruntu? Wiemy, że były dwa badania w 2003 i 2013 roku. Wykazały one, że problem jest. Wiedzieliście o tym, zgłaszaliście właścicielom? Teraz chcą wszyscy robić badania – Hiszpanie, miasto.
ŁK: Na początku nie wiedzieliśmy, choć były takie plotki. W pewnym momencie dostaliśmy informację, mapki. Przesłaliśmy je do ówczesnego przedstawiciela właściciela, który powiedział wprost, że ma też te badania, ale że nie ma problemu z zanieczyszczeniem.

Jak najemcy reagują na całe zamieszanie wokół Dolnych Młynów?
ŁK: Straciliśmy potencjalnych najemców w momencie, kiedy pojawiły się artykuły o planach budowy hotelu. Część osób się wycofała i czeka na rozwój sytuacji.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Gazeta Krakowska

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tytano: na Dolnych Młynów zainwestowaliśmy 13 mln zł, wierzymy że to miejsce przetrwa - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski