BRUNO MIECUGOW
NIESTRUDZENIE SZANOWNY PANIE REDAKTORZE!
Jak już powiedziałem, miastem kultury Kraków został dzięki stosunkowo niewielkiej liczbie ludzi i ich osobistemu wkładowi w różne dzieła artystyczne, zarówno dawne, jak i współczesne. Żeby natomiast zasłużyć na miano kulturalnego miasta, potrzebny byłby wysiłek o wiele liczniejszej zbiorowości, znacznej większości wszystkich mieszkańców miasta i wszystkich jego władz. Jak to się przedstawiało do tej pory? Popatrzmy najpierw na udział władz krakowskich w dziedzinie kultury i sztuki. Czy krakowscy twórcy znajdowali u nich dostateczne zrozumienie i wsparcie? Nie można powiedzieć, że całkowicie tego brakowało, były przecież doroczne Nagrody Miasta Krakowa i inne formy honorowania zasług wybitnych artystów, ale stałej troski o ludzi kultury raczej brakowało.
Najdobitniej świadczy o tym długa lista artystów, którzy przenosili się z Krakowa gdzie indziej - najczęściej do Warszawy - bo tu nie mieli warunków do rozwijania swej twórczości, a często nawet do przyzwoitego codziennego bytowania. Gdybym chciał wyliczyć aktorów, literatów, muzyków czy plastyków, którzy wyjechali, nie mogąc się w Krakowie doczekać mieszkania, musiałbym zająć chyba całą kolumnę Pańskiego (zadziwiająco poczytnego) organu. Jerzy Grotowski musiał miejsca dla swojego teatru szukać w Opolu i we Wrocławiu, a Tadeusz Kantor wprawdzie został w Krakowie, ale o kłopotach, jakie miał z lokalnymi władzami, wolę nie przypominać, żeby się nie rumienić ze wstydu. Dziś też jest nie lepiej, że wspomnę tylko o przypadku Teatru Ewy Demarczyk...
Żeby zasłużyć na miano kulturalnego miasta, konieczne byłoby, żeby też jego mieszkańców można było uznać za ludzi kulturalnych, a jak to wygląda na co dzień, łatwo sprawdzić, chodząc po mieście, lub jeżdżąc środkami miejskiej komunikacji. Od święta natomiast bywa jeszcze gorzej niż na co dzień. Widać to było choćby przy okazji takich masowych imprez, jak Inwazja Mocy czy po niejednym meczu piłkarskim. A skoro już zgadało się o sporcie, to warto przypomnieć, iż do dziedziny kultury zalicza się również kultura fizyczna. Jak ona wygląda w Krakowie? Na to pytanie odpowiedzieć można propozycją zwiedzenia paru obiektów sportowych, na czele z basenem "Cracovii" przy parku Jordana. Tak więc nie jesteśmy na pewno Kulturalnym Miastem Europy, a obawiam się, że w ogóle nie jesteśmy kulturalnym miastem.
Prawie sto lat temu Tadeusz Boy-Żeleński chwalił krakowian, pisząc w "Pieśni o ziemi naszej":
Tak więc: chytry jest Germanin,
Francuz - sprośny, Włoch - namiętny
A zaś każdy krakowianin:
Goły i inteligentny.
Nie wiem, jakby dziś ocenił inteligencję krakowian (ja mam w tej materii własne zdanie, ale nie powiem jakie), wiem natomiast, że nie zgodziłby się na takie sparafrazowanie swego tekstu:
Butny jest Amerykanin,
Szwajcar - skąpy, Włoch - nachalny,
A zaś każdy krakowianin
Goły, ale kulturalny.
Oczywiście nie z powodu owej golizny, bo tak obecnie, jak i dawnymi czasy niewielu krakowian można zaliczyć do elity finansowej naszego kraju, ale właśnie z powodu owego przymiotnika "kulturalny". I wcale nie pociesza mnie fakt, że inne miasta Polski też nie mogą pretendować do miana kulturalnych...
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?