– Nominacja na trenera ekstraligowego zespołu Unii Tarnów była dla Pana zaskoczeniem?
– Raczej nie. Rozmowy na ten temat prowadzone były już wcześniej. Klamka zapadła tuż przed świętami.
– Czy można więc stwierdzić, że miał Pan już wpływ na budowę składu zespołu ?
– Oczywiście. Kontrakty zawodników były jednak wynikiem wspólnej decyzji trzech osób: mnie, prezesa ŻSSA Unii Tarnów Łukasza Sadego i Mirosława Cierniaka, który będzie moim asystentem.
– Czy jest Pan zadowolony ze składu, jakim będziecie dysponować w nadchodzącym sezonie?
– Przyznam szczerze, że początkowo koncepcja była nieco inna. Zainteresowani byliśmy pozyskaniem juniora Włókniarza Częstochowa Artura Czai. Ten utalentowany zawodnik wybrał ostatecznie starty w drużynie Marmy Rzeszów i w tej sytuacji zmuszeni zostaliśmy do zatrudnienia piątego Polaka. Wybór padł na zawodnika Wybrzeża Gdańsk, Artura Mroczkę.
– Czy Mroczka jest zawodnikiem mogącym spełnić oczekiwania kierownictwa klubu, a także kibiców?
– Artur ma za sobą nieco słabszy sezon. Zakończył go ze średnią 1,224 punktu na bieg. Trzeba jednak zauważyć, że startował w słabym klubie i nie miał w nim możliwości odpowiedniego przygotowania się do rozgrywek. Uważam więc, że stać go na zdecydowanie więcej .
– Psikusa, niemal za pięć dwunasta, sprawił wam Artiom Łaguta, odchodząc do Grudziądza.
– To nie było fair z jego strony. Zwodził nas do końca, przez co nie mogliśmy prowadzić rozmów z innymi potencjalnymi kandydatami. Na szczęście nasza reakcja była błyskawiczna. Sięgnęliśmy po naszego byłego zawodnika Leona Madsena.
– Madsen uważany jest za zawodnika, który w momencie nawet przejściowych kłopotów finansowych klubu, odmawiał udziału w meczu. Czy nie obawia się Pan podobnej sytuacji?
– Absolutnie. Podczas poprzednich występów w naszej drużynie podobne zdarzenia nie miały miejsca.
– Wydawało się, że w drużynie nadal może jeździć mistrz świata Greg Hancock. Wróble głośno ćwierkały też o powrocie do Tarnowa Tomasza Golloba. Dlaczego do tego nie doszło?
– Obaj żużlowcy otrzymali od nas pewne oferty. Nie przyjęli proponowanych warunków, a my w klubie musieliśmy się liczyć z realiami, z trudną sytuacją finansową. Musieliśmy postąpić zgodnie z zasadą „tak krawiec kraje, jak mu materii staje”.
– Na co więc w przyszłym sezonie stać będzie prowadzony przez Pana zespół? Czy zarząd postawił przed Panem i Mirosławem Cierniakiem konkretne zadania?
– Jest jeszcze za wcześnie, aby o tym mówić. Na początku stycznia będziemy rozmawiać i zostaną ustalone konkretne plany.
– Jak będzie wyglądała Pańska współpraca z Mirosławem Cierniakiem ?
– Z Mirkiem znamy się jak przysłowiowe „łyse konie”. Potrafimy się dogadać. Oczywiście, podobnie jak mój poprzednik Marek Cieślak, uważam, że w drużynie powinien rządzić jeden człowiek i muszę nim być ja, ale zawsze skorzystam z pomocy i fachowych rad mojego asystenta.
– A propos Marka Cieślaka. Nie tylko w Tarnowie uważany był za arcymistrza w przygotowaniu toru. Kto teraz przejmie ten ważny obowiązek?
– W obecnej sytuacji będzie to, obok prowadzenia zespołu, także moja rola. W ostatnim okresie, będąc współpracownikiem Marka Cieślaka, podpatrzyłem u niego wiele ciekawych rzeczy. Trudno byłoby z tego nie skorzystać.
– Przechodzi Pan kolejny stopień żużlowego wtajemniczenia. Proszę przekonać kibiców, że jest Pan do tego odpowiednio przygotowany.
– Przez wiele lat ścigałem się na torze, potem przechodziłem kolejne szczeble żużlowej edukacji. Byłem koordynatorem szkolenia grup młodzieżowych, trenerem szkółki, kierownikiem zespołu. Z niejednego żużlowego pieca jadłem już chleb. Doświadczenia więc mi nie brakuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?